Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
W Polsce pierwsze próby wprowadzenia okresu propedeutycznego pojawiły się przed 1998 r. we Wrocławiu - mówi ks. prof. Grzegorz Ryś, przewodniczący Konferencji Rektorów Wyższych Seminariów Duchownych.
O potrzebie wprowadzenia czasu inicjacji poprzedzającego studia teologiczne mówi się od Soboru Watykańskiego II. Wspomniał o tym także Jan Paweł II w adhortacji "Pastores Dabo Vobis" z 1992 r. - Przez ostatnie trzy lata w gronie rektorów trwała debata na temat potrzeby wprowadzenia okresu propedeutycznego we wszystkich ośrodkach - wyjaśnia rektor seminarium krakowskiego.
W listopadzie ubiegłego roku, podczas 350. Zebrania Plenarnego KEP, biskupi przyjęli dokument określający jego zasady. - Kościół w Polsce jest nieco opóźniony w stosunku do Włoch, Niemiec, a nawet niektórych państw Europy Środkowo-Wschodniej - podkreśla w rozmowie z "Tygodnikiem" kard. nominat Kazimierz Nycz. - W krajach tych rok propedeutyczny jest już od dawna praktykowany.
Według ks. Rysia opóźnienie ma związek z polską specyfiką. - Jeszcze dekadę temu większość kandydatów wywodziła się z ruchów eklezjalnych, zwłaszcza z Oazy, które wprowadzały ich w głęboko osobiste przeżywanie wiary. Z drugiej strony wiele dzisiejszych problemów, jak kryzys rodziny, nie występowało aż z takim nasileniem - tłumaczy. - Obecna diagnoza naszego Kościoła i społeczeństwa przekłada się na sugerowane przez biskupów zmiany.
Jak podkreśla kard. Nycz, okres propedeutyczny ma na celu wyrównanie u kandydatów poziomu rozwoju duchowego i osobowościowego, a także intelektualnego w zakresie przedmiotów humanistycznych. - W tym względzie różnice między szkołami, zwłaszcza technikami a liceami, są duże - ocenia.
- Podstawowym problemem jest to, że klerycy przychodzą ze świata, który ma coraz mniej zrozumienia dla tego, co jest ważne dla życia kapłańskiego: ciszy, medytacji, budowania wspólnoty - dodaje ks. Ryś.
Biskupi mają wolną rękę w sposobie realizacji założeń okresu propedeutycznego w seminariach diecezjalnych. W Katowicach trwa on miesiąc, w Warszawie cały rok akademicki. 45 kandydatów do kapłaństwa z archidiecezji warszawskiej i warszawsko-praskiej spędzi ten czas w specjalnie wybudowanym ośrodku w Wildze. 27 października został on poświęcony przez kard. Nycza i abp. Henryka Hosera. Odosobnienie, a także cisza i spokój lasu otaczającego budynek mają pozytywnie wpłynąć na rozwój kandydatów. - Uważam, że taki okres ma sens wtedy, gdy jest wyodrębniony z codziennego życia - mówi metropolita warszawski.
Pobyt w ośrodku ma charakter stacjonarny, ale kandydaci wrócą do domów na święta, a w uzasadnionych przypadkach mogą odwiedzić rodziny. W ciągu roku zrealizują część początkowego programu studiów: ok. 60 proc. tzw. wstępów z przedmiotów teologicznych i filozoficznych. Ośrodek podlega Papieskiemu Wydziałowi Teologicznemu, który ma nie tylko kościelną osobowość prawną, ale też prawa wyższej uczelni. Jest więc instytucją współfinansowaną przez państwo i za studia kandydaci nie płacą. Natomiast koszty pobytu w większości pokrywa diecezja.
- Jest też symboliczny udział uczestników, zróżnicowany w zależności od ich możliwości finansowych - precyzuje kard. Nycz i dodaje, że mogą oni starać się o stypendia socjalne. Kluczową rolę w Wildze odgrywają czterej duszpasterze pełniący rolę przewodników duchowych, czuwający nad rozwojem kandydatów. - Ważne jest, żeby każdy z nich podążał w swoim własnym tempie do jednego celu, jakim jest kapłaństwo - uważa kard. Nycz. - Przełożeni postarają się więc o daleko posuniętą indywidualizację.
Metropolita warszawski nie ukrywa, że dobrze by było, żeby nauka w seminarium także zachowała taki charakter. - Chciałbym, żeby decyzje dotyczące następnych etapów aż do święceń diakonatu i kapłaństwa nie były podejmowane pod kątem jednej, odgórnej daty ukończenia studiów - wyjaśnia kard. Nycz.