Wybory zostaną wygrane kosztem najsłabszych, którymi się nie interesujemy

O ich godności ładnie się przemawia i wygłasza kazania, ale się jej tak naprawdę nie szanuje.

02.07.2023

Czyta się kilka minut

Wojciech Bonowicz / Fot. Grażyna Makara /
Wojciech Bonowicz / Fot. Grażyna Makara /

Rok wyborczy z natury swej jest rokiem propagandy sukcesu. „Pieniędzy jest dużo i na pewno nie zabraknie” – słyszymy z ust rządzących. „Podnosimy, dodajemy, rewaloryzujemy. W Polsce dokonała się wielka rewolucja godnościowa. Nigdy jeszcze żaden rząd...” – i tak dalej. Ale od dołu wygląda to inaczej.

Pod koniec maja starosta pleszewski otrzymał od wojewody wielkopolskiego pismo z informacją, że dotacja na prowadzony przez siostry dominikanki w Broniszewicach dom dla chłopców z głęboką niepełnosprawnością intelektualną zostanie w bieżącym roku zmniejszona o przeszło 600 tysięcy złotych. Czyli o mniej więcej jedną trzecią. Spróbujmy sobie to wyobrazić: w połowie roku dowiadujesz się, że Twoje wynagrodzenie za ten rok zostanie zmniejszone i przez cztery miesiące nie będziesz dostawał nic – mimo że pierwotnie Ci to obiecano. Musisz jednak nadal pracować. Siostry mają pod opieką 67 chłopaków; nie zamkną przecież domu tylko dlatego, że urzędnicy dostali polecenie, by szukać oszczędności.


BONOWICZ: LUDZIE WIDZIALNI I NIEWIDZIALNI

Najgorzej kiedy sam problem staje się niewidzialny. Kiedy mentalnie odesłany zostaje do „odpowiednich instytucji”. „Są służby, niech się tym zajmą” >>>>


Zrobił się szum, siostry ogłosiły zbiórkę, a ponieważ ich dzieło jest popularne i ma wielu sojuszników, pieniędzy na koncie szybko przybywało. Presja opinii publicznej sprawiła też, że wojewoda wycofał się ze swej decyzji i dotacja nie została zmniejszona. Jeden z urzędników tłumaczył, że pismo „było jedynie informacją o zmianie planu tych dotacji”, a nie decyzją, ale było to tłumaczenie mętne. Z pisma, którego kopia pojawiła się w sieci, jednoznacznie wynikało, że siostry miały powód, by wszcząć alarm. Na szczęście ich głos został usłyszany.

Tyle że problem nie zniknął: z tego, co wiem, podobne pisma trafiły do innych samorządów i podległych im placówek. Nawet jeśli cięcia, o których informują, nie są tak duże, to przecież są jawną niesprawiedliwością. W czasie bardzo trudnym, gdy wszystkie koszty rosną, obcięcie dotacji nawet o 15 tysięcy złotych to dla domu pomocy społecznej mała katastrofa. Budżety tych i podobnych placówek od lat ledwo się dopinają, a jakiekolwiek inwestycje możliwe są jedynie dzięki darczyńcom. Co rusz słyszę, że jakiś dom, warsztat czy świetlicę trzeba będzie zamknąć, a jest to na danym terenie jedyne miejsce, gdzie osoby, które straciły naturalnych opiekunów, mogą otrzymać pomoc. Niskie płace i niepewność zatrudnienia sprawiają, że ludzi chętnych do pracy w takich miejscach jest coraz mniej. Cięcia w budżecie – że właściwie niemożliwe jest prowadzenie jakiejkolwiek terapii, bo brakuje na podstawowe rzeczy. Kierujący DPS-ami to w praktyce kwestarze i kwestarki: chodzą i proszą o pomoc, często także żywnościową. Cały ten system – który nazywamy systemem pomocy społecznej, a który w praktyce jest jednym wielkim patchworkiem – opiera się na ofiarności, a nie na dobrym planowaniu i sprawnej dystrybucji środków.

Ludzie władzy jadą w Polskę, żeby opowiadać, jak jest dobrze. I ja ich rozumiem, bo przecież nie mogą opowiadać, jak jest źle, skoro chcą wybory wygrać. Niestety, wybory znów prawdopodobnie zostaną wygrane czyimś kosztem. Przede wszystkim kosztem tych, którymi jako społeczeństwo interesujemy się mało. Którzy są, bo są. O których godności ładnie się przemawia i wygłasza kazania, ale się jej tak naprawdę nie szanuje. Trudno nawet zorganizować protest w ich imieniu – bo ci, którzy mogliby protestować, są zbyt zajęci, by swoim podopiecznym zapewnić choć odrobinę poczucia bezpieczeństwa.

Ale po cichu marzę, żeby coś jednak zrobić. I namawiam wszystkich, którzy czują w sobie tę samą złość: zainteresujcie się najuboższymi. Co właściwie dzieje się na Waszym terenie z placówkami, które powinny im służyć? Jest rok wyborczy i może krzyk w ich obronie zostanie usłyszany. Można jeszcze wynegocjować coś z tym rządem – choćby tylko to, żeby nie robił oszczędności kosztem najsłabszych.

Na więcej, przyznam szczerze, nie liczę. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Poeta, publicysta, stały felietonista „Tygodnika Powszechnego”. Jako poeta debiutował w 1995 tomem „Wybór większości”. Laureat m.in. nagrody głównej w konkursach poetyckich „Nowego Nurtu” (1995) oraz im. Krzysztofa Kamila Baczyńskiego (1995), a także Nagrody… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 28/2023

W druku ukazał się pod tytułem: Patchwork pomocy społecznej