W sercu miasta

W sercu miasta Krakowski Dom Kultury miał dwa kina, biblioteki, dział wydawniczy, a nawet planetarium. Sprawował także pieczę nad najsłynniejszym polskim kabaretem, Piwnicą pod Baranami. Materiał promocyjny.

23.12.2022

Czyta się kilka minut

Kolaże autorstwa Kiry Pietrek pochodzą z książki „Rogate noce, skrzydlate dni. Opowieści z Krakowskiego Domu Kultury Pod Baranami”. W kolażach wykorzystano fotografie i ilustracje pochodzące z archiwów MIK, Rijksmuseum, BJ i MNW. /
Kolaże autorstwa Kiry Pietrek pochodzą z książki „Rogate noce, skrzydlate dni. Opowieści z Krakowskiego Domu Kultury Pod Baranami”. W kolażach wykorzystano fotografie i ilustracje pochodzące z archiwów MIK, Rijksmuseum, BJ i MNW. /

MICHAŁ SOWIŃSKI: Czym był Krakowski Dom Kultury?

Dominika Mietelska-Jarecka: Mówiąc poetycko, kolorowym ptakiem w siermiężnych czasach PRL. A konkretniej – jedną z najprężniejszych powojennych instytucji kultury w południowej Polsce. Do tego funkcjonującą przez 50 lat w jednym budynku – Pałacu Pod Baranami przy Rynku Głównym w Krakowie.

Czym zajmował się KDK?

Trudno wymienić wszystkie obszary jego działalności. Poza tym, co zwyczajowo przychodzi nam do głowy, gdy myślimy o działaniach domu kultury – warsztatach, wykładach, imprezach – Krakowski Dom Kultury miał dwa kina, biblioteki z czytelniami, prężny dział wydawniczy, a nawet planetarium. Sprawował także pieczę nad najsłynniejszym polskim kabaretem, czyli Piwnicą pod Baranami. Tak, ten awangardowy, oderwany od szarej rzeczywistości PRL kabaret miał swojego administracyjnego, oficjalnego opiekuna.

Książka „Rogate noce, skrzydlate dni”, która właśnie się ukazała, to nie tylko opowieść o dziejach KDK, ale też przepiękne grafiki.

Jej stronę wizualną zaprojektowała Kira Pietrek, korzystając z naszych materiałów archiwalnych. To nie tylko wspaniałe ilustracje, ale również graficzna historia tego miejsca, która rozwija się równolegle z tekstem. Historia opowiedziana w książce to kompozycja wywiadów z ludźmi, którzy współtworzyli KDK, artykułów prasowych i dokumentów archiwalnych, a warstwa graficzna to kolaże podbijające, uzupełniające tekst.

Wymieńmy kilka najważniejszych nazwisk, które przez dekady tworzyły KDK.

Pierwszą postacią, która przychodzi mi do głowy, jest profesor Marian Wieczysty – człowiek, dzięki któremu po II wojnie światowej rozwinął się w Polsce taniec towarzyski. Wieczysty zaczynał swoją działalność, gdy taniec nie był popularny, postrzegano go jako rozrywkę wroga, kojarzącą się z kulturą salonową. A dzięki Wieczystemu polscy tancerze zyskali markę w świecie.

Krakowski Dom Kultury w ogóle miał szczęście do tańca. Tu przez kilkadziesiąt lat kształciła tancerzy Janina Strzembosz, uczennica samej Isadory Duncan. Pani Janina do końca życia miała niezrównaną charyzmę, o czym opowiadali nam jej wychowankowie. Nie sposób nie wspomnieć również o profesorze Włodzimierzu Hodysie i jego wykładach z historii sztuki, które uformowały kilka pokoleń badaczy. A także o znanym wszystkim Piotrze Skrzyneckim, twórcy Piwnicy pod Baranami, w pewnym momencie oficjalnie zatrudnionym przez Krakowski Dom Kultury na stanowisku instruktora. I o Jacku Wójcickim, który nie tylko związany był z Kabaretem, ale również śpiewał w działającym pod auspicjami KDK zespole In Tune.

Są jeszcze pisarze, artyści, skupieni wokół Salonu Literackiego, a także naukowcy, teatrolodzy, fotografowie – mogłabym wymieniać długo. Wielu z nich można poznać bliżej sięgając do książki.

Krakowskość tej instytucji zawierała się nie tylko w nazwie.

Oczywiście, w pewnym sensie KDK był esencją Krakowa, o czym symbolicznie świadczy sam adres. Jednocześnie istniała gęsta siatka relacji z innymi ważnymi miejscami na kulturalnej mapie miasta, co sprawiło, że właściwie każdy, kto działał w tym obszarze, musiał otrzeć się o KDK. Ale na początku była to instytucja krakowsko-lwowska. Po wojnie do Krakowa przyjechało wielu artystów z ziem wschodnich. To w ogóle charakterystyczny rys ówczesnej kultury. Gdy dziś myślimy o życiu artystycznym Krakowa lat 50. i 60., często zapominamy, że współtworzyli je ludzie wcześniej znani i cenieni we Lwowie.

Jak wyglądał KDK na tle podobnych instytucji w Polsce?

Często stawiany był za wzór, i to nie tylko z powodu świetnej organizacji, ale też różnych inicjatyw, wykraczających poza typowe zadania domów kultury, na przykład badań nad metodologią działań edukacyjnych i społecznych. Inny przykład – pracownia fotograficzna, funkcjonująca w ramach KDK, uważana była za wzorcową.

Z powodów ideologicznych często nie doceniamy oficjalnych instytucji kulturalnych z czasów PRL.

Gdy wraz z Małgorzatą Hordyniec, Joanną Nowostawską-Gyalókay i Sebastianem Wacięgą zaczynaliśmy badania nad historią KDK, mieliśmy w głowie zupełnie inne wyobrażenia, czym on mógł być. Po 1989 r. peerelowskie instytucje tego typu dostały łatkę miejsc siermiężnych, archaicznych. Podczas gdy były one bardzo zróżnicowane i zmieniały się na przestrzeni lat.

Nie ma jednego oblicza Krakowskiego Domu Kultury. To instytucja, w której dziejach odbijają się jak w zwierciadle przemiany społeczne ostatnich 70 lat. Do 1956 r. na kształt KDK wpływała sytuacja polityczna i rygorystyczne sterowanie centralne. Po odwilży kierunek działań kulturalnych zasadniczo się zmienił. Z kolei lata 70. i 80. to jeszcze inna odsłona KDK. Punktem zwrotnym, początkiem końca opowieści o Krakowskim Domu Kultury, jest rok 1990 i głośny pożar Pałacu Pod Baranami.

Nie tylko pożar był wydarzeniem granicznym. Okres transformacji to czas wielkich zmian, których KDK nie przetrwał.

Przeobrażenia polityczne, a co za tym idzie: sposoby zarządzania i finansowania, sprawiły, że w nowej rzeczywistości zabrakło przestrzeni na takie instytucje. Dodatkowo KDK był tak silnie zrośnięty ze swoją siedzibą w Pałacu, że po pożarze nie był już w stanie odnaleźć się w nowym miejscu. Pożar zbiegł się też w czasie z przekazaniem kamienicy dawnym właścicielom, czyli rodzinie Potockich. Równoległość tak znaczących zdarzeń sprawiła, że poszukiwanie nowego miejsca dla tej instytucji odbiło się w Krakowie szerokim echem. Przez jakiś czas KDK działał w kamienicy Pod Krukami, jednak zarówno w aspekcie przestrzeni, jak i nowej rzeczywistości politycznej jasne było, że to etap schyłkowy.

Kto przejął spuściznę po KDK?

Zmiana administracji sprawiła, że Krakowski Dom Kultury stał się Wojewódzkim Domem Kultury. W 2000 r. został Małopolskim Ośrodkiem Kultury, by dwadzieścia lat temu przejść prawdziwą rewolucję. W miejsce tamtej instytucji narodził się Małopolski Instytut Kultury, który funkcjonuje do dziś.

Minęło już 20 lat – jak obecnie wygląda zarządzanie kulturą na szczeblu regionalnym?

Dziś MIK realizuje wiele zadań i projektów, które są bliskie działaniom KDK. Taki chichot historii. Po roku 1989, gdy tak bardzo starano się odciąć od peerelowskich struktur, gdzieś zagubiła się ta wartościowa, przemyślana praca ludzi. Obecnie widzimy, jak do wielu ówczesnych praktyk warto wracać, oczywiście z uwzględnieniem nowych realiów. Dobra robota zawsze się obroni, niezależnie od czasów i ideologicznych kontekstów. Mamy nadzieję, że książka o Krakowskim Domu Kultury choć trochę odczaruje myślenie o peerelowskich instytucjach kultury. ©

DOMINIKA MIETELSKA-JARECKA jest absolwentką teatrologii UJ i duńskiej szkoły ludowej Diget Højskole ved Skagen, a także członkinią sieci profesjonalnych interpretatorów dziedzictwa Interpret Europe. Od kilku lat zawodowo związana z Małopolskim Instytutem Kultury w Krakowie.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Redaktor i krytyk literacki, stale współpracuje z „Tygodnikiem Powszechnym”.

Artykuł pochodzi z numeru Nr 1-2/2023