W obronie Praskiej Wiosny

Podczas interwencji w Czechosłowacji nie doszło do walk zbrojnych. Opór społeczny trwał jednak zaskakująco długo i przyniósł więcej ofiar niż wszystkie protesty w PRL - począwszy od Czerwca ’56 po stan wojenny. Zdławienie oporu Czechów i Słowaków oraz “normalizacja" przyniosły załamanie nastrojów społecznych. Dlatego Czechosłowacja była jednym z ostatnich państw Europy Środkowej, w którym upadł komunizm.

31.08.2003

Czyta się kilka minut

 /
/

Czechosłowackie przemiany z wiosny 1968 r. nie były typowym kryzysem systemu komunistycznego. Reformy wprowadzano “odgórnie", a nie w wyniku presji społecznej. Dopiero wkroczenie wojsk Układu Warszawskiego wywołało niezwykłą aktywizację społeczeństwa, które stawiło powszechny opór interwentom. Przybrał on bezprecedensowe rozmiary. W pierwszych tygodniach objął nie tylko prawie całe społeczeństwo, ale także większość struktur państwowych, a nawet aparatu partyjnego. Opór był tak silny, że nie powiodła się zamierzona próba narzucenia nowych władz partyjnych i państwowych, zaś “normalizacja" sytuacji trwała długo ponad rok.

Interwencja wojsk pięciu państw Układu Warszawskiego (Bułgaria, NRD, Polska, Węgry i ZSRR) rozpoczęła się późnym wieczorem 20 VIII 1968 r., gdy w Pradze zaczęły lądować sowieckie jednostki powietrzno-desantowe. Ich zadaniem było opanowanie stolicy oraz pochwycenie liderów Praskiej Wiosny na czele z Aleksandrem Dubczekiem. Prezydium KC KPCz oraz prezydent Czechosłowacji gen. Ludvik Svoboda wezwali społeczeństwo do nie stawiania oporu.

Ani kubka wody

Mimo tych apeli, już od wczesnych godzin porannych dochodziło do masowych demonstracji. W Pradze do najcięższych walk doszło pod siedzibą Czechosłowackiego Radia i na Václavskim Náměsti. Także w Bratysławie, Brnie, Koszycach i Libercu padli pierwsi zabici i ranni. Masowe demonstracje przetaczały się przez cały kraj również w następnych dniach. Mimo że czołgom Czesi i Słowacy mogli przeciwstawić tylko kamienie i “koktajle Mołotowa", demonstrantom udało się zniszczyć kilkadziesiąt pojazdów.

Przede wszystkim jednak Czesi i Słowacy próbowali powstrzymać przemarsz wojsk inwazyjnych. Na drogach wznoszono barykady z autobusów i ciężkiego sprzętu budowlanego, płonących opon. Gdy nie było innej możliwości, wojskowe kolumny blokowano kładąc się na ulicy. Niezwykle skuteczne okazało się zamalowanie lub przestawienie wszelkich drogowskazów, tabliczek z nazwami ulic i miejscowości itp. Wielu jednostkom nie udało się na czas osiągnąć wyznaczonych rubieży. Podczas forsowania barykad i pacyfikacji demonstracji wojska sowieckie wielokrotnie użyły broni. W ciągu pierwszych dwu tygodni po 21 sierpnia z rąk okupantów zginęły co najmniej 72 osoby, a kilkaset zostało rannych.

Od pierwszych chwil ogłoszono bojkot wojsk inwazyjnych. Okupanci nie mogli liczyć na żadną pomoc, na podanie kubka wody czy dostarczenie energii elektrycznej. Przez pierwsze tygodnie wszelkie produkty sprowadzać musieli spoza Czechosłowacji.

Zakłamanej propagandzie interwentów społeczeństwo Czechosłowacji wydało prawdziwą wojnę. Wkrótce na murach domów zabrakło miejsca, dosłownie wszędzie pojawiały się napisy i plakaty. Ich zadaniem było zarówno podtrzymywanie oporu, jak i przekonywanie szeregowych żołnierzy do racji Czechów i Słowaków. Stąd też liczne napisy po rosyjsku i polsku, w mniejszym stopniu w innych językach. Do najpopularniejszych haseł należały “Leninie obudź się, Breżniew zwariował", “1945 - wyzwoliciele, 1968 - okupanci", “Dubczekowi śliwowicę, Bilakowi [jeden z kolaborantów] szubienicę". Obok poważnych haseł typu “Precz z okupantami", “Prawda zwycięży", “Zdrada", pojawiały się też żartobliwe w rodzaju “Sowiecki cyrk znowu w Pradze. Nie drażnić, nie karmić". Wiele sloganów nawiązywało do propagandy o rzekomej “bratniej pomocy", np. “Abel też miał brata". Drukowano także masę ulotek, w znacznej części skierowanych do żołnierzy uczestniczących w inwazji.

22 sierpnia w jednym z zakładów na praskich Wysoczanach, w tajemnicy przed wojskami sowieckimi, rozpoczął się XIV Nadzwyczajny Zjazd KPCz. W tym bezprecedensowym wydarzeniu wzięła udział większość wybranych według demokratycznej ordynacji delegatów (nie dotarła tylko część Słowaków oraz reprezentanci “konserwy"). W wyniku burzliwej dyskusji przyjęto ostrą uchwałę potępiającą okupację kraju oraz wezwano społeczeństwo do udziału w godzinnym strajku generalnym (spontaniczne protesty tego typu odbywały się już wcześniej). Strajk odbył się nazajutrz i sparaliżował cały kraj. Ludność domagała się przede wszystkim zakończenia okupacji oraz zwolnienia więzionych w Moskwie przywódców.

Na serio i z humorem

Niezwykle istotną rolę w wydarzeniach odegrały media, w całości popierające żądania społeczeństwa. Okupantom co prawda już w pierwszym dniu interwencji udało się opanować główne studia radiowe i telewizyjne, program natychmiast zaczęto nadawać z wojskowej sieci rozgłośni zapasowych. Paradoksem historii jest, że sieć tę zbudowano na wypadek... agresji NATO. Ponieważ jednak Sowieci ani ich sojusznicy nie znali położenia nadajników, przez wiele dni w eter płynęły niecenzurowane wiadomości o wydarzeniach w kraju. Do likwidacji wolnych radiostacji sprowadzono specjalistyczny sprzęt pelengacyjny (namierzający) oraz doborowe jednostki komandosów, które desantując się z powietrza stopniowo opanowywały kolejne punkty.

Również zajęcie głównych redakcji i drukarni nie powstrzymało wydawania wolnej prasy. Gazety przedrukowywały liczne rezolucje uchwalane przez wszelkie możliwe instytucje i organizacje, relacjonowały niemalże “na żywo" rozwój sytuacji. Dziennikarze nie wahali się zamieszczać ostrych komentarzy, drukowano wiele karykatur wyśmiewających okupantów. Główne dzienniki wydawały w pierwszych dniach agresji nawet po kilka dodatków nadzwyczajnych.

W pierwszych dniach po wkroczeniu wojsk Układu Warszawskiego rozpacz społeczeństwa Czechosłowacji skierowała się po części przeciwko obywatelom państw uczestniczących w inwazji. Przebywający w CSRS turyści bywali obiektami słownych ataków, uszkadzano i opluwano ich samochody. Szybko jednak zrozumiano, że zwykli ludzie nie odpowiadają za decyzje komunistycznych dyktatorów. Ogromny wysiłek włożono w próby poinformowania społeczeństwa Bułgarii, Polski, Węgier i ZSRR o prawdziwym rozwoju wydarzeń. Czesi i Słowacy liczyli, że uda im się wywołać akcje solidarnościowe, które zmuszą “warszawską piątkę" do wycofania. Drukowano setki tysięcy ulotek w poszczególnych językach. Wręczano je przejeżdżającym turystom, wysyłano balonami i pocztą, przemycano w pociągach opuszczających Czechosłowację. Odnotowano nawet wysyłkę materiałów propagandowych przy pomocy... gołębi pocztowych. Młodzi ludzie przedzierali się przez “zieloną granicę" by kolportować ulotki bezpośrednio wśród obywateli sąsiednich państw. Tysiące zakładów pracy wysyłało listy protestacyjne do swoich odpowiedników i partnerów w krajach uczestniczących w okupacji. Wydano specjalne karty pocztowe z wizerunkami przywódców Praskiej Wiosny oraz zdjęciami zniszczeń spowodowanych przez interwentów. Ludność masowo wysyłała je za granicę, do znajomych i na przypadkowe adresy.

By zapobiec przenikaniu niebezpiecznych idei, w stan pełnej gotowości postawiono struktury aparatu bezpieczeństwa poszczególnych państw komunistycznych. Czechosłowackich pociągów nie wpuszczano za granicę, dopóki kolejarze nie zamalowali pokrywających je licznych napisów. Ścisłą kontrolą objęto korespondencję napływającą z CSRS. Polska “bezpieka" szczególnie zajadle tropiła liczne próby przemytu do PRL “Głosu Ludu", organu... Północnomorawskiego Komitetu Komunistycznej Partii Czechosłowacji, wydawanego po polsku. Było to wynikiem faktu, iż mniejszość polska na Śląsku Cieszyńskim aktywnie włączyła się do obrony zdobyczy Praskiej Wiosny. W rezultacie czołowych działaczy mniejszościowych objęto zakazem wjazdu do PRL.

Ogromne znaczenie w podtrzymywaniu oporu odegrało poczucie humoru. Po całym kraju krążyły setki dowcipów, wyśmiewających interwentów oraz rodzimych kolaborantów. Nierzadko był to śmiech przez łzy, jak w przypadku jednej z anegdot, z serii “pytania do Radia Erewań":

“- Co to jest przyjaźń między narodami?

- Przyjaźń między narodami jest wtedy, kiedy Rosjanin, Polak, Niemiec, Węgier i Bułgar wspólnie biją Czecha".

Dużą popularność zyskała krążąca po kraju w tysiącach odpisów ulotka pt. “Jadłospis". Gospoda “U pięciu okupantów" oferowała w niej m.in. “wąsy Ulbrichta [ówczesnego przywódcy komunistycznych Niemiec] w nazistowskim sosie", “Gomułkę ŕ la dziki knur". “krwawy barszcz" oraz “przestrzelony ser topiony". Informowano w niej, iż dań dietetycznych nie przygotowuje się, ponieważ “dieta będzie ogólnonarodowa".

Po podpisaniu przez porwanych przywódców tzw. “protokołu moskiewskiego" oznaczającego de facto kapitulację Praskiej Wiosny i po powrocie ich do kraju opór znacząco osłabł. Było to wynikiem przede wszystkim wystąpień samego Dubczeka, apelującego o zachowanie spokoju, oraz nadziei społeczeństwa na uratowanie choćby części reform. Kiedy jednak w październiku rozpoczęły się wymuszone przez Moskwę zmiany kadrowe oraz zaostrzanie prawa (m.in. przywrócono cenzurę), ludzie ponownie wyszli na ulicę. Po serii demonstracji, 18 listopada proklamowano trzydniowy strajk studencki, popierany przez robotników. Młodzież sformułowała dziesięć postulatów, m.in. zagwarantowania swobód obywatelskich. W fabrykach rozwijał się ruch rad robotniczych.

Trauma

16 I 1969 r. na Václavskim Náměsti w Pradze doszło do jednego z najtragiczniejszych epizodów w dziejach oporu społeczeństwa Czechosłowacji. Dwudziestojednoletni student filozofii, Jan Palach, protestując przeciwko sowieckiej okupacji i coraz dalej idącym ustępstwom wobec ZSRR, oblał się łatwopalnym płynem i podpalił. Ciężko poparzony, zmarł trzy dni później. Czyn praskiego studenta osiągnął cel - pobudził gasnący opór i przypomniał światu o tragedii Czechosłowacji. Pogrzeb Palacha zgromadził pół miliona osób, doszło do licznych demonstracji w wielu miastach. W kolejnych tygodniach znalazł on ponad trzydziestu naśladowców. Większość z nich udało się uratować, dwie osoby zmarły (Jan Zajíc i Evžen Plocek). Apel o zaniechanie tej formy protestu wygłosił prezydent Svoboda.

20 III 1969 r. czechosłowacka reprezentacja hokejowa pokonała podczas mistrzostw świata drużynę ZSRS 4:3. Stało się to pretekstem do spontanicznych masowych demonstracji. Ich uczestnicy (jak się przypuszcza na skutek prowokacji) zdemolowali biura Aerofłotu w kilku miastach. Reakcją Kremla było żądanie usunięcia Dubczeka z funkcji I sekretarza KC KPCz., co dokonało się w połowie kwietnia 1969 r.

21 VIII 1969 r., pierwszą rocznicę inwazji, ogłoszono “dniem hańby". W kilkudziesięciu miastach na ulice wyszły setki tysięcy osób. Wznoszono barykady, doszło do ciężkich walk ulicznych z milicją, służbą bezpieczeństwa (StB) i wojskiem. Zginęło co najmniej pięć osób, kilkadziesiąt było rannych, ponad dwa tysiące aresztowano. Demonstracje z 21 VIII 1969 r. były ostatnim akordem masowego oporu społeczeństwa Czechosłowacji przeciwko okupacji kraju. Przez kilka lat istniały jeszcze stosunkowo liczne grupy opozycyjne, działające przede wszystkim w środowiskach studenckich i wśród młodych robotników. Były one jednak systematycznie rozbijane przez StB.

Za swoją postawę społeczeństwo Czechosłowacji zapłaciło ogromną cenę. Stukilkudziesięciu zabitych, tysiące rannych, znaczne straty materialne tylko otwierają ten smutny bilans. Do 1974 r. za “działalność antypaństwową" skazano ponad trzy tysiące osób. W latach 1969-1971 przez Czechosłowację przetoczyła się największa w powojennych dziejach obozu komunistycznego czystka. Z KPCz. usunięto ok. 400 tysięcy członków, a więc co czwartego! Liczby osób usuniętych z pracy i z zajmowanych stanowisk nie oszacowano do dziś. W sposób szczególny czystka dotknęła inteligencję. Nawet najwybitniejsi profesorowie mogli być skierowani do pracy jako... palacze c.o. Dwieście tysięcy osób udało się na emigrację. Największe znaczenie mają jednak skutki psychospołeczne tych traumatycznych doświadczeń.

Zdławienie oporu Czechów i Słowaków oraz okres “normalizacji" przyniosły załamanie nastrojów społecznych. Społeczeństwo odwróciło się od spraw publicznych, uciekając w prywatność. Została zawarta swoista, niepisana “umowa społeczna" - za milczącą akceptację władze starały się zapewnić możliwie wysoki standard życia. Kiedy dziewięć lat po Sierpniu ’68 ogłoszono opozycyjną Kartę ’77, z milionów obrońców Praskiej Wiosny podpisało ją zaledwie kilkuset. Doświadczenia okresu “normalizacji" były tak silne, że Czechosłowacja była jednym z ostatnich państw Europy Środkowej, w którym upadł komunizm. Czesi i Słowacy wyszli na ulice swoich miast dopiero w połowie listopada 1989 r. - dziesięć miesięcy po rozpoczęciu obrad “okrągłego stołu" w Polsce, dwa tygodnie po upadku muru berlińskiego! Tym razem chcieli mieć pewność, że przemiany demokratyczne są nieodwracalne.

Dr Łukasz Kamiński (ur. 1973) jest pracownikiem Instuytutu Historycznego Uniwersytetu Wrocławskiego oraz kierownikiem Referatu Badań Naukowych i Zbiorów Bibliotecznych Instytutu Pamięci Narodowej we Wrocławiu. Wydał m.in.: “Polacy wobec nowej rzeczywistości 1944-1948" (2000), oraz (razem z Pawłem Piotrowskim) wybór dokumentów “Opozycja Demokratyczna w Polsce w świetle akt KC PZPR (1976-1980)" (2002).

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 35/2003