W kogo uderzył ten nóż
W kogo uderzył ten nóż
Podczas zamkniętej imprezy w poznańskim klubie występujący przed niewielką publicznością performer zainscenizował zabójstwo abp. Marka Jędraszewskiego (a mówiąc precyzyjniej: plastikowej lalki z przyklejonym w miejsce twarzy zdjęciem metropolity krakowskiego). Zdjęcia ze zdarzenia, opublikowane początkowo na portalu społecznościowym, zamieściła następnie większość mediów – obejrzał je zapewne każdy zainteresowany biegiem spraw publicznych w Polsce.
W kraju, w którym kilka miesięcy temu zamordowano prezydenta Gdańska, trudno lekceważyć akty nawet symbolicznej przemocy. Oto dlaczego w sprawie kwietniowego spalenia kukły Judasza w Pruchniku wypowiadał się przedstawiciel episkopatu, a dwóch uczestników wydarzenia usłyszało zarzuty (były to skądinąd zarzuty: nieobyczajnego zachowania, nieostrożnego obchodzenia się z ogniem i tamowania drogi publicznej). Oto dlaczego niejaki Piotr Rybak za spalenie kukły Żyda we Wrocławiu został skazany na więzienie. Oto dlaczego w sprawie poznańskiej również wypowiadają się politycy i rzecznik biskupów, a prokuratura wszczyna postępowanie sprawdzające.
Tych kilku zdań nie piszę jednak z oczywistej skądinąd potrzeby potępienia przemocy. Piszę (pokonując niechęć związaną z wpisywaniem się w opisany na tych łamach przez Andrzeja Stankiewicza scenariusz, zgodnie z którym wywoływanie lęku przed LGBT+ jest jednym z pomysłów na kampanię wyborczą PiS, jak niegdyś było nim straszenie uchodźcami), żeby zwrócić uwagę na fakt, że poznański performer uderzył przede wszystkim w tych kilka procent polskiego społeczeństwa, które odnajduje się w skrócie LGBT+.
W mrocznych fantazjach niejednego prawicowego publicysty, a może nawet i biskupa, osoby te nie przypominają obywateli takich samych jak większość społeczeństwa i stanowią figurę obcego. Otóż figura ta, niestety, otrzymała właśnie twarz drag queen posługującej się pseudonimem Mariolkaa Rebell. O ileż łatwiej wykluczać ze wspólnoty lub straszyć przebraną postacią wymachującą ze sceny nożem (i jak łatwo wtedy się nie zastanawiać: z poczucia bezsilności? z rozpaczy?) niż własnym sąsiadem czy współpasażerem w pociągu, który od pozostałych nie różni się niczym prócz orientacji seksualnej.
Szanse na spokojną rozmowę o prawach osób LGBT+, o opresji słownej, która je spotyka w minionych tygodniach, o dyskryminacji i lęku, które są ich udziałem, nigdy nie były wielkie, ale teraz jeszcze zmalały.
Czytaj także: Piotr Sikora: Mowa o nadziei
Ten materiał jest bezpłatny, bo Fundacja Tygodnika Powszechnego troszczy się o promowanie czytelnictwa i niezależnych mediów. Wspierając ją, pomagasz zapewnić "Tygodnikowi" suwerenność, warunek rzetelnego i niezależnego dziennikarstwa. Przekaż swój datek:
Autor artykułu

Dodaj komentarz
Usługodawca nie ponosi odpowiedzialności za treści zamieszczane przez Użytkowników w ramach komentarzy do Materiałów udostępnianych przez Usługodawcę.
Zapoznaj się z Regułami forum
Jeśli widzisz komentarz naruszający prawo lub dobre obyczaje, zgłoś go klikając w link "Zgłoś naruszenie" pod komentarzem.
Kup książkę
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Czyli co? Tzw. strzał w stopę?
Raczej wiele strzałów
To się oczywiście nazywa
"A mówiąc precyzyjniej",
Kto sieje wiatr, ten zbiera
Zawsze taka była
Tak panie Litewka, nie ten format, jak to mówią, nie ten format
Strach przed LGBT? A ja
może