Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Ludzie lękają się, że sztuczna inteligencja zabierze im pracę, zastąpi ich w podejmowaniu decyzji kluczowych dla świata, ale przede wszystkim – decyzji dużych i małych, rodzinnych i domowych. Coraz częściej tu i ówdzie możemy obejrzeć filmy bądź usłyszeć głosy wyprodukowane przy jej udziale i rzec trzeba, że włos się człowiekowi jeży.
Jeży, bo zaiste byle robot umie już dziś wygłosić dowolną frazę, dowolnym, dajmy na to naszym własnym, identycznym głosem, na dowolny temat. Jest to o tyle przejmujące, że zaraz zatrze się różnica pomiędzy tym, co rzeczywiste, a rzeczywistością wykreowaną. Pomiędzy tym, co naprawdę powiedzieliśmy, a tym, co inni nam włożą w usta. Ktoś powie, że i tak od dawna tej różnicy prawie nie widać, ale jest to jednak przesada. No więc rzeczywiste zatarcie będzie bardzo bolesne, boleśniejsze niż to, co się teraz wydaje ludziom mało zorientowanym, a przestraszonym.
Myślą oni mianowicie, że sztuczna inteligencja pozbawi ich pensji albo zagnieździ się w mieszkaniu. Że będzie ona od rana do wieczora leżeć na kanapie, w jakby niewypranym podkoszulku, będzie oglądać publiczną telewizję. Z niej będzie się uczyć wulgarności, kłamstwa i chamstwa i owe umiejętności zastosuje wobec nich, to znaczy wobec każdego z nas, jak tu i teraz ponuro siedzimy. Że będzie ona – sztuczna inteligencja – od rana nam rozkazywać. Zrób to, tamto, a teraz, powiada, czyń siamto. Przynieś, podaj, pozamiataj. Że może wymagać od nas zbyt wiele, że z wrodzonego, genetycznie wszczepionego sadyzmu każe nam zanadto główkować. Dodawać, odejmować, dzielić, potęgować albo pierwiastkować. Że każe nam napisać list intencyjny albo zapytanie ofertowe dla zabawy, albo każe nam napisać curriculum vitae, ale zaiste będzie ono jeszcze bardziej skłamane niż spis patriotycznych zasług Jarosława Kaczyńskiego z Mateuszem Morawieckim razem wziętych. Albo każe nam rymować, albo – co gorsze – każe nam napisać wiersz biały. Powieść, kryminał, hymn na cześć Beaty Szydło, każe nam rozwiązać jakąś starotestamentową zagadkę bądź opowiedzieć dzieciom na dobranoc coś cacanego o biskupie Jędraszewskim. Albo każe nam się – ni stąd, ni zowąd – rozdziać do rosołu, zrobić sobie tzw. selfie i posłać je do urzędu skarbowego mailem. Dla hecy. A jak się nie zgodzimy, to ona – sztuczna inteligencja – i tak nam taką fotkę wykombinuje, i wyświetli ją podczas obrad parlamentu na tablicy z wynikami głosowań. Albo że będzie na nas wrzeszczeć, wyzywać nas od hitlerowców bądź lewaków i paląc nasze papieroski, każe polecieć po piwko. Że tak będzie. Tego się boimy, i słusznie. Te wyjęte teraz z rękawa, bardzo przykre przygody są oczywiście do wyobrażenia, ale jakoś do przeżycia będzie jednak gorzej.
Wmontowanie naszego wizerunku w najkoszmarniejsze dla nas sytuacje, miejsca, krajobrazy i towarzystwo jest realne. Już się dzieje. A jest to tak koszmarne, że najkoszmarniejsze sny są przy tym bajką dla grzecznych dzieci. W ciągu ostatnich dni obejrzeliśmy nieco takich – ogólnie dostępnych – materiałów. Na razie występują w nich politycy i choćbyśmy ich szczerze bardzo nie lubili, to rzec trzeba, że współczujemy. Zresztą na razie zorientowanie się, czy mamy do czynienia z mniej lub bardziej chamskim żarcikiem, nie jest takie trudne. To chwilowe. Koty za płoty. Nieodległa przyszłość będzie wypełniona rzeczywistą nierzeczywistością i zaiste nie bardzo wiadomo, jak się do niej przygotować.
Optymiści powiadają, że zawsze będzie się dało odróżnić to, co prawdziwe, od sfałszowanego, ale jest to marzenie ściętej głowy, nierzeczywistość bowiem będzie dążyć do rzeczywistości. Ktoś powie, że się teraz egzaltujemy i unosimy, że myśl nasza gorączkuje i się chorobowo zmienia. Oby był to tylko taki problem. Przed nami wybory i kampania, nieograniczone możliwości technologiczne i staroświecka, podniszczona ludzka percepcja w różnym wieku.©