Deepfake: jak nie dać się nabrać i wyjść silniejszym

Granica pomiędzy nierzeczywistością a rzeczywistością zaciera się także tam, gdzie była dotąd wykrywalna. Doceniajmy więc, póki czas, niezapośredniczony wirtualnie kontakt z innymi.

06.02.2024

Czyta się kilka minut

Fot. Karol Paciorek /
Tomasz Stawiszyński / Fot. Karol Paciorek

Niedługo przed styczniowymi prawyborami w New Hampshire rozdzwoniły się telefony. W słuchawce prezydent Joe Biden, a dokładniej: jego nagrany na taśmę głos zachęcał, żeby na prawybory nie iść. Najważniejsze – podkreślał – będą wybory właściwe, listopadowe. Zostańcie więc teraz w domu, nie zawracajcie sobie głowy, dajcie spokój.

I chociaż głos do złudzenia przypominał ten Bidena, a na dodatek posługiwał się różnymi charakterystycznymi dla niego powiedzonkami, przekaz od razu wzbudził podejrzenia. No bo czy to nie dziwne? Prezydent wiodącej (przynajmniej do niedawna) światowej demokracji zachęca do niegłosowania?

Istotnie: krótkie dziennikarskie dochodzenie wykazało, że Joe Biden nigdy tych zdań nie wypowiedział. Nagranie, które odtwarzano w telefonach, zostało od początku do końca wygenerowane przez sztuczną inteligencję. Kto za tym stał? Kto zorganizował tę akcję? Nie wiadomo, przynajmniej na razie. Podobnie nie wiadomo, kto puścił niedawno w wirtualny obieg film, na którym premier Wielkiej Brytanii Rishi Sunak tłumaczy się z testowania przez brytyjski rząd jakiejś stworzonej ponoć przez Elona Muska aplikacji. Z raportu przygotowanego przez firmę Fenimore Harper wynika, że opublikowano go na 143 kontach facebookowych z 23 krajów, m.in. USA, Turcji, Malezji i Filipin. Dotarł – z wykorzystaniem mechanizmu płatnej promocji treści – do 400 tysięcy ludzi.

Takich przypadków jest coraz więcej, a będzie ich tylko przybywać. Granica pomiędzy nierzeczywistością a rzeczywistością zaciera się także w tych obszarach, w których dotąd pozostawała jeszcze jako tako wykrywalna. Wkrótce nie będziemy już więc w stanie stwierdzić, co jest zapisem jakiegoś zdarzenia, a co sztucznie wygenerowaną kreacją. Wszystko stanie się równie realne, bez żadnych, najsubtelniejszych nawet różnic, bez żadnych dysonansów, które tu i tam, jak na razie, wywołują ulotne wrażenie nienaturalności cyfrowych artefaktów. Również nasze rozumienie takich pojęć jak „rzeczywistość”, „prawda”, „kłamstwo”, „fakt” czy „zdarzenie” ulegnie – nie po raz pierwszy zresztą – redefinicji. Po raz pierwszy jednak sięgnie ona samej istoty, samego fundamentu tych kategorii. Przed nami rewolucja, której konsekwencje są dzisiaj na dobrą sprawę niewyobrażalne.

Ale, jak wiadomo, akcja rodzi reakcję, a to zasadnicze prawo fizyki, okazuje się, działa również na rynku technologicznym. Specjaliści od sztucznej inteligencji zastanawiają się od pewnego czasu, w jaki sposób zabezpieczyć się przed najbardziej opłakanymi skutkami tego powszechnego odrealnienia. Oprócz pomysłu, żeby każda powstała za sprawą technologii deepfake treść nosiła na sobie niezmywalne znamię – coś w rodzaju „znaku wodnego”, który pozwalałby na jej łatwą identyfikację – pojawiają się też propozycje zaprzęgnięcia sztucznej inteligencji do... wykrywania wytworów sztucznej inteligencji.

Tyle że wcale nie wiadomo, czy to w ogóle kiedykolwiek będzie możliwe. Na razie należy się spodziewać – przynajmniej przez jakiś czas – narastającego zamętu i chaosu. Jeszcze większej ekspansji teorii spiskowych, pseudonauki, kłamstw i matactw oraz karmiącej się tym wszystkim, a zarazem to wszystko napędzającej, jawnej i niejawnej politycznej propagandy. Służby specjalne i organizacje przestępcze niewątpliwie zyskają mnóstwo nowych narzędzi. Podobnie jak każdy, kto jest choćby odrobinę zaznajomiony z obsługą komputera (a kto dzisiaj nie jest?), bo że za kilka lat da się wygenerować zaawansowane symulacje rzeczywistości na domowym laptopie – nie ma wątpliwości. Zresztą już teraz zwraca na to uwagę amerykańskie Federalne Biuro Śledcze. W oświadczeniu opublikowanym w czerwcu 2023 r. przestrzega przed szantażem przy użyciu sfabrykowanych filmów pornograficznych. A przecież jesteśmy dopiero na początku tej drogi.

Niemniej, istnieje też szansa – wcale nie taka mała, jak sądzę – że zatarcie granic spowoduje, paradoksalnie, uświadomienie sobie na nowo, jak bardzo te granice są istotne. Że zatem pojawią się – już się przecież pojawiają – liczne ośrodki wyspecjalizowane w żmudnym odsiewaniu ziaren od plew. Że na nowo odkryjemy, jak wielką wartością są niezależne media – nie tożsamościowe, tylko merytoryczne; nie pod władzą polityków, lecz ekspertów; nie w formie pięciu redaktorów na krzyż pracujących online, ale w silnej, zintegrowanej, finansowo stabilnej redakcji, gdzie istnieje podział kompetencji i obowiązków. Że zrozumiemy, jak fundamentalną sprawą jest niezapośredniczony wirtualnie kontakt z innymi: bliskość, więzi rodzinne, przyjaźń, miłość, lojalność, wsparcie i bycie ze sobą oraz dla siebie. Że, wreszcie, przynajmniej częściowo odrzucimy oddzielające nas cyfrowe skafandry – sztuczne raje z Instagrama, sztuczne uśmiechy z Facebooka, sztuczne życiorysy na potrzeby innych sztucznych życiorysów – i zaczniemy znowu zbliżać się do siebie rzeczywistych, a nie idealnych (czyli nieistniejących).

Jest, owszem, na to szansa, kiedy już wszelkie granice się zatrą. Ale czy aby na pewno musimy i chcemy czekać z nią aż do tej chwili?

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Eseista i filozof, znany m.in. z anteny Radia TOK FM, gdzie prowadzi w soboty Sobotni Magazyn Radia TOK FM, Godzinę filozofów i Kwadrans Filozofa, autor książek „Potyczki z Freudem. Mity, pokusy i pułapki psychoterapii”, „Co robić przed końcem świata” oraz „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 6/2024

W druku ukazał się pod tytułem: Zatarte granice