Od czasów ojców Kościoła, przez wieki chrześcijaństwo stanowiło motor napędowy europejskiej cywilizacji. Jednak w okresie nowożytnym, nie umiejąc zasymilować na teologicznym poziomie wielu zdobyczy nauki i myśli społecznej – pozbawiło się zdolności kształtowania kultury. Najbardziej radykalnym tego przejawem był tzw. kryzys modernistyczny, który dotknął katolicyzmu na przełomie XIX i XX wieku – gdy teologowie podejmujący próby integracji teologii i wyników badań naukowych byli marginalizowani lub wypychani z Kościoła. Teologia katolicka przez cały XX wiek z trudem wychodziła z zapaści spowodowanej antymodernistyczną polityką władz kościelnych. Nawet na początku XXI wieku cierpiała z powodu sceptycznego wobec nowoczesności nastawienia Jana Pawła II i Benedykta XVI.
W tym kontekście warto zauważyć niedawno ogłoszony dokument Franciszka: motu proprio „Ad theologiam promovendam”. Na pozór dotyczy on zmiany statutów niezbyt ważnej watykańskiej instytucji – Papieskiej Akademii Teologicznej. W swojej warstwie merytorycznej jest jednak tekstem fundamentalnym: sugeruje, że teologia powinna być rozwijana w sposób, w jaki pragnęli to robić teologowie dotąd prześladowani pod zarzutem „modernizmu”. Teologia „nie może ograniczać się do proponowania formuł i schematów z przeszłości”, powinna być radykalnie kontekstualna – rozwijana w bliskim kontakcie z wciąż zmieniającym się życiem wspólnot chrześcijańskich. Ma stać się działaniem transdycyplinarnym, tj. łączeniem całości wiedzy w mądrość inspirowaną Bożym objawieniem, a rozwijać się może „jedynie w kulturze dialogu i spotkania między różnymi tradycjami i różnymi dziedzinami wiedzy, między różnymi wyznaniami chrześcijańskimi i różnymi religiami, otwarcie konfrontując się ze wszystkimi, zarówno wierzącymi, jak i niewierzącymi”.
Wielu teologów próbuje pracować w taki sposób – ważne, że wreszcie otrzymali wsparcie papieża.