Tak jak tutaj

Duży sklep w centrum Bukaresztu. Gabloty i półki wypełnione pieczywem, nabiałem, mięsem, przetworami.

20.06.2011

Czyta się kilka minut

Załoga w pogotowiu, nastrój oczekiwania. Kamerzyści robią próbne zbliżenia. W końcu otwierają się drzwi i wkracza Nicolae Ceauşescu. Energia, z jaką to robi, ma dowodzić, że zjawił się tu z zaskoczenia. Podchodzi do półki z chlebem, wyciąga jeden bochenek, maca, odkłada na miejsce. Potem drugi - tak samo. Ekspedientki klaszczą. Cała scena nie trwa dłużej niż dwie minuty.

Listopad 1979 r., XII Zjazd Rumuńskiej Partii Komunistycznej. Na trybunę wchodzi Constantin Pârvulescu, przeszło 80-letni zasłużony działacz. Prowadzący obrady próbuje nie dopuścić go do głosu, ale Ceauşescu macha ręką: niech mówi. Pârvulescu od razu przechodzi do rzeczy: zjazd jest farsą, pierwszy sekretarz załatwił sobie reelekcję, zanim rozpoczęły się obrady, ważne stanowiska w państwie obsadza członkami swojej rodziny. Sala słucha w napięciu, w końcu ktoś się wyrywa: "Nieprawda! Niech żyje towarzysz Ceauşescu!". Zebrani wstają z miejsc, długa owacja ma zagłuszyć słowa, które przed chwilą padły. Ale Pârvulescu nie schodzi z trybuny. Kiedy sala nieco się uspokaja, mówi stanowczo: "Ja nie będę na niego głosował!".

Na lotnisku w Bukareszcie lądują samoloty delegacji państwowych. Z pierwszego wysiada Honecker. "Pogoda tutaj jak w Berlinie", mówi, witając się z rumuńskim dyktatorem. Z drugiego samolotu wysiada Jaruzelski. Scena się powtarza. "Pogoda w Warszawie taka jak tutaj", mówi uprzejmie. Widzowie w kinie wybuchają śmiechem.

Film trwa pełne trzy godziny. Niemal przez cały ten czas oglądamy oficjalne zdjęcia nakręcone przez rumuńską telewizję państwową. Andrei Ujică zbudował swój dokument z tego, co nigdy nie było tajne; jest tu też kilka bardziej prywatnych ujęć: małżeństwo Ceauşescu na wakacjach, przywódca polujący na niedźwiedzie. Rumuński reżyser nazwał film "Autobiografią Nicolae Ceauşescu". Klamrą są zdjęcia z pośpiesznego procesu w grudniu 1989 r., który zakończył się rozstrzelaniem obojga małżonków. Ale sceny rozstrzelania nie oglądamy; widzimy tylko dyktatora, który krzyczy: wszystko, co tu mówicie, jest kłamstwem.

I dokument Ujicy to jakby wersja wydarzeń opowiedziana przez samego Ceauşescu. Jego linia obrony. W filmie nie ma komentarza, słyszymy głównie głos bohatera i odgłosy ulicy, wiwaty na jego cześć, oklaski. Czasem także - przejmującą ciszę. Muzyka wdziera się rzadko, przy okazji oficjalnych uroczystości albo w relacjach z zabaw noworocznych (znakomita scena, w której działacze i ich rodziny bawią się przy piosence "I Fought The Law"). Widzimy dyktatora witanego z wielką pompą w Chinach, Korei Północnej i Wietnamie, w uściskach odwiedzającego Rumunię prezydenta Nixona czy machającego ręką z powozu angielskiej królowej. Nie widzimy rumuńskiej biedy, rozkładającego się państwa, terroru.

"Ostatecznie dyktator to po prostu artysta, który ma możliwość w pełni zrealizować swoje egocentryczne pragnienia", powiedział w jednym z wywiadów reżyser. Bo ten film można też obejrzeć jako nieco prześmiewczą opowieść o ambicjach władcy i wyzwaniach, które go przerosły. Ujică zastawia tu na nas pułapkę. Kto nie wie, co działo się za fasadą, może przyjąć wersję wydarzeń w sumie dla Ceauşescu wygodną. Dyktator w filmie jest częściej śmieszny niż groźny, robi wrażenie człowieka zagubionego w oficjalnych sytuacjach, a nie kogoś, kto świadomie i krwawo budował kult własnej osoby.

Ale właśnie dlatego film jest znakomity. Nie chodzi o prosty zabieg: za pomocą "oficjalnego" powiedzieć o tym, co "nieoficjalne". Chodzi o to, że jako widzowie nie możemy po prostu oglądać. Nikt nas nie zwolni z odpowiedzialności za własne poszukiwanie prawdy.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Poeta, publicysta, stały felietonista „Tygodnika Powszechnego”. Jako poeta debiutował w 1995 tomem „Wybór większości”. Laureat m.in. nagrody głównej w konkursach poetyckich „Nowego Nurtu” (1995) oraz im. Krzysztofa Kamila Baczyńskiego (1995), a także Nagrody… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 26/2011