Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
W ostatnim czasie o wysokiej skuteczności szczepionek firm Pfizer, AstraZeneca czy Moderna informowały m.in władze Korei Południowej oraz amerykańskie Centra Kontroli i Prewencji Chorób (CDC). To ważne doniesienia, bo oparte na tzw. real world data, czyli danych zebranych na podstawie efektów powszechnych szczepień. Dodatkowo obserwujemy wyraźną poprawę sytuacji w Wielkiej Brytanii i Izraelu, które szczepią najszybciej.
W różnych regionach świata czają się jednak nowe odmiany koronawirusa, z których część jest groźniejsza i bardziej zakaźna. Obawa, że te warianty mogą wymknąć się poszczepiennej odporności, wciąż jest aktualna, ale nowe doniesienia dają nadzieję, że nie będziemy skazani na łaskę genetycznej loterii wirusa.
Badanie naukowców z Kataru opublikowane w periodyku „NEJM” dowodzi, że skuteczność preparatu Pfizer wobec wariantu brytyjskiego i południowoafrykańskiego u osób zaszczepionych dwiema dawkami wynosi odpowiednio 90 i 75 proc. W czasie gdy prowadzone było badanie, oba warianty były przyczyną 95 proc. zachorowań w katarskiej populacji. W tym samym okresie skuteczność szczepień w przeciwdziałaniu ciężkim przypadkom COVID-19 wynosiła 97 proc. W obliczu wariantu brytyjskiego szczepionka wciąż zatem jest potężnym narzędziem w walce z pandemią.
Z kolei firma Moderna pracuje nad protokołem trzeciej dawki szczepionki, co miałoby zwiększyć odporność wobec wariantu brazylijskiego i południowoafrykańskiego, które z większą łatwością niż brytyjski omijają zasieki układu odpornościowego. Nadal nie wiadomo, jak wobec odporności naturalnej i poszczepiennej zachowuje się indyjski „podwójny mutant”. ©