Szatan, w którego nie wierzę

Jeśli rozrywkowy satanizm zagraża naszej wierze, to tylko dlatego, że tę wiarę obraca w ponury żart

27.09.2011

Czyta się kilka minut

Kiedy patrzę, jak Nergal w potwornej masce diabła, wśród kłębów sztucznego dymu i w akompaniamencie przerażającej muzyki, cedzi słowa wiersza Tadeusza Micińskiego: "Jam ciemny jest wśród wichrów płomień boży, lecący z jękiem w dal - jak głuchy dzwon północy. Ja w mrokach gór zapalam czerwień zorzy. Iskrą mych bólów, gwiazdą mej bezmocy", nie mam żadnych skojarzeń z wiarą czy niewiarą w istnienie Szatana. Zwłaszcza że ostatni akord diabolicznej melodeklamacji, choć wycharczany strasznym głosem, jest nawet pozytywny: "I słońce - mój wróg słońce! Wschodzi wielbiąc Boga". Jeśli ten rozrywkowy satanizm rzeczywiście zagraża wierze, to dlatego, że tę wiarę obraca w ponury żart. Zwykło się w Kościele powtarzać, że największą zdobyczą Szatana jest wpojenie ludziom przekonania, iż on istnieje tylko w show-biznesie.

Wiara chrześcijanina obejmuje wiarę w istnienie Szatana. Jezus mówił o nim na tyle poważnie, że kwestionowanie tego nie wchodzi w grę. Przepowiadając zaparcie Piotra powiedział: "Szymonie, Szymonie, oto Szatan domagał się, żeby was przesiać jak pszenicę" (Łk 22, 31). Potem tenże św. Piotr wzywał: "Czuwajcie! Przeciwnik wasz, diabeł, jak lew ryczący krąży szukając, kogo pożreć" (1 P 5, 8). I tak po dziś dzień. Paweł VI np. mówił o pojawieniu się w Kościele "dymu szatana" (podobno miał na myśli deformowanie liturgii Mszy św., w czym widział pychę duchownych). Jan Paweł II rzekł, że diabeł z upodobaniem się kręci wokół Watykanu. Benedykt XVI... prawdę mówiąc nie znalazłem dobrego cytatu z Benedykta.

Rzecz w tym, jak Szatana rozpoznać. Dopatrując się go wszędzie, łatwo odpowiedzialność za każde zło złożyć na Niewidzialnego Sprawcę. Pisze o tym André Frossard w znakomitej książce "36 dowodów na istnienie diabła". Diabeł - taka jest konwencja książki - powiada: "Przez wieki brałem odpowiedzialność za lwią część waszych uczynków: dzięki mnie nie czuliście się winni nawet w połowie, a przecież tak naprawdę byliście winni w stu procentach. (...) Pomawialiście mnie cynicznie o inicjatywę i stwarzanie okazji, która czyni złodzieja. (...) Zygmunt Freud wyobrażał sobie, że jest Krzysztofem Kolumbem podświadomości, ale wasza skromna teologia praktyczna odkryła ją na długo przed nim i nawet obdarzyła ją imieniem: moim".

I druga krańcowość: nie widząc Szatana nigdzie, można paść ofiarą jego podstępów. W Nowym Testamencie Szatan jest uprzejmy. Proponuje Jezusowi władzę nad światem, jeśli ten odda mu pokłon. Dobrze obliczone. Marzenie o władzy Jezusa, jeśli nie nad światem, to przynajmniej nad okupowanym Izraelem, będzie przedmiotem powtarzających się nieporozumień z uczniami. "A myśmy się spodziewali" - powiedzą zawiedzeni po tragedii na Kalwarii. Jezus władcą świata... Niestety, niestety.

Ojciec Jan Kłoczowski opowiedział kiedyś, jak znalazł odpowiedź na pytanie o diabła. To wspaniała opowieść. Znalazł ją w Auschwitz. "Na terenie obozu, w bloku obok szubienicy, na której powieszono Rudolfa Hössa, wśród zdjęć przedstawiających historię obozu, umieszczono fotografię delegacji koncernu chemicznego IG Farbenindustrie. Przyjechała ona nadzorować budowę wznoszonej nieopodal obozu fabryki. Na tym zdjęciu, w drugim rzędzie, idzie młody, przystojny człowiek. Jak wynika z podpisu, jest to asystent inż. Fausta. Diabeł - asystując człowiekowi - pomaga mu zrealizować swoje piekielne wizje".

Jak w takim razie traktować zdumiewające opowieści egzorcystów? Watykanista Marco Tosatti w książce "Ojciec Pio i szatan" zamieszcza relację ojca Gabriele Amortha. Mówi się, że o. Amorth przeprowadził 70 tys. egzorcyzmów, on sam jednak wyjaśnia, że od rozpoczęcia swego urzędu (1986) z przypadkami prawdziwego opętania spotkał się najwyżej ok. 100 razy. Zwykle miał do czynienia z jakimś "dręczeniem przez szatana" lub z chorobami umysłowymi. Ale to, co opowiada o ojcu Pio... Przeczytajcie i zobaczycie, że jest to nie do przyjęcia dla kogoś, kto neguje ingerencję istot duchowych w nasz świat.

Pewnie, Diabeł bywa raz uprzejmy, innym razem agresywny. Ale żeby się pojawiał w diabolicznym dekorze, dymie i przy akompaniamencie metalu? Nie słyszałem. Często słuchając opowieści o szatanie i satanistach odnoszę wrażenie, że jeśli tam jest jakiś szatan, to nie ten, w którego istnienie wierzę.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Urodził się 25 lipca 1934 r. w Warszawie. Gdy miał osiemnaście lat, wstąpił do Zgromadzenia Księży Marianów. Po kilku latach otrzymał święcenia kapłańskie. Studiował filozofię na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pracował z młodzieżą – był katechetą… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 40/2011