Sami, upokorzenie, odruch

Wtydzień po wielkich obchodach 1 sierpnia byłam w Warszawie na Placu Krasińskich. Było wczesne popołudnie, plac niemal pusty, ot, zwyczajny weekend i kto mógł, wyjechał z miasta. Słońce, równie jaskrawe jak to z tamtych dni sprzed sześćdziesięciu lat, odbijało się od zwalistych postaci pomnika, którego nie lubię, ale który w tej chwili mnie wzruszył.

22.08.2004

Czyta się kilka minut

Mam swój własny sposób przeżywania rocznic tych wydarzeń, które mają dla mnie wyjątkowe znaczenie. Chronię je od zgiełku przemówień, okrzyków, orkiestry i śpiewów. Chronię je od tłumu, choćby w tym tłumie byli ludzie bardzo mi bliscy. Chcę, żebyśmy byli sami - ja i moje wspomnienia.

Upokorzenie

Zupełnie nie rozumiem, dlaczego zostawienie odcisku palca przy wjeździe do USA miałoby być dla mnie upokorzeniem. Jeżeli jakiś kraj jest w niebezpieczeństwie (a jest), to ma prawo stosować procedury, które mogą to niebezpieczeństwo zmniejszyć.

Przyznam jednak, że kiedy słyszę wiadomości o szturmie polskich autokarów na Londyn i o tym, że później rodacy śpią na dworcach, na ulicach i stają w kolejkach po darmową zupę - to czuję coś w rodzaju upokorzenia...

Odruch

To dobrze, że telewizje mówiąc o wielkich trzęsieniach ziemi, powodziach, a nawet o wyrzucaniu na ulice domowych zwierząt przed wakacjami - podają czasem numer konta, na które można wpłacić datek. U niektórych wywołuje to natychmiastowy odruch pomocy. Jest on ważny dla potrzebujących i ważny dla człowieka, który taki odruch poczuje.

Byłoby jednak lepiej, gdyby telewizje potrzymały taki numer na ekranie trochę dłużej. Jeżeli nie ma mowy o chwyceniu jakiejś kartki i zapisaniu - jest to tylko gest pro forma. Odruch jest ulotny. Mało kto zdobędzie się potem na wykonanie paru telefonów czy szperanie po gazetach, żeby numer jednak odnaleźć.

A że mógłby się zniecierpliwić? Nadając idiotyczne i wlokące się w nieskończoność reklamy - nikt się jakoś tego nie boi.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 34/2004