Rozgość się, smutku. Carson McCullers jest mistrzynią opowiadań

W amerykańskiej kulturze opowiadania zajmują miejsce szczególne. Nie są wprawką ani odrzutem, tylko destylacją sensów w niewielkiej fabule.

10.06.2023

Czyta się kilka minut

Carson McCullers, 1955 r. / AP / EAST NEWS
Carson McCullers, 1955 r. / AP / EAST NEWS

Wyobrażam ją sobie siedzącą w ciemnym kinie i patrzącą na słynną scenę, w której Scarlett O’Hara, grana przez Vivien Leigh, ucieka z płonącej Atlanty. Carson McCullers ma wówczas prawie 23 lata i właśnie skończyła pisać powieść „Serce to samotny myśliwy” (1940), która przyniesie jej zasłużone miejsce w kanonie amerykańskiej literatury. Już nie mieszka w rodzinnym Columbus, drugim po Atlancie największym mieście Georgii, ale często tam wraca. Filmowa adaptacja powieści Margaret Mitchell jest spektakularna i być może ogląda ją z fascynacją. Sądzę jednak, że patrząc na gorejącą Atlantę, bastion konfederatów, myśli: „Niech płonie!”.

Jednym z bohaterów jej ostatniej ukończonej powieści „Zegar bez wskazówek” (1961) jest sędzia Clane, który „Przeminęło z wiatrem” uważa za najprawdziwszą opowieść o amerykańskim Południu. Co prawda twierdzi, że napisałby je lepiej – „Nie pozwoliłby Bonnie umrzeć i zmieniłby trochę Rhetta Butlera”. Planuje też sądową batalię o zadośćuczynienie strat, jakie gospodarka Południa poniosła wskutek zakazu niewolnictwa. O historię i teraźniejszość rasizmu spiera się z wnukiem, darzącym homoerotyczną fascynacją czarnego mężczyznę zatrudnionego przez dziadka. Po wydaniu powieści w 1961 r. autorka otrzymuje pogróżki od Ku Klux Klanu.

„Komu ukazał się wiatr?”, opublikowany właśnie przez Wydawnictwo Czarne tom opowiadań i nowel McCullers, należy do czołówki wydarzeń literackich tej wiosny. Jego zapowiedzią, czy raczej teaserem, była wydana w lutym książka Jenn Shapland pt. „Moja autobiografia Carson McCullers”. Odkrywana na nowo pisarka nie jest w Polsce autorką ani nieznaną, ani zupełnie zapomnianą. W latach 60. i na początku 70. ukazały się po polsku wszystkie jej ukończone powieści, a ta najbardziej uznana, „Serce to...”, była wielokrotnie wznawiana, także w ostatnich latach. Brakowało natomiast jej opowiadań.

W amerykańskiej kulturze literackiej krótkie formy, stories, zajmują miejsce szczególne. Nie są wprawką ani odrzutem, ale autonomiczną sztuką kondensacji wielu sensów w niewielkiej fabule. A McCullers jest mistrzynią budowania z drobnych rodzajowych scen niepokojących moralitetów. Decyzja wydawnictwa, by zbiór jej tekstów zainaugurował serię „Opowiadania amerykańskie”, jest więcej niż trafna.

Wunderkind

Bohaterką jej debiutanckiego opowiadania „Wunderkind”, opublikowanego w 1936 r. w czasopiśmie „Story”, jest młodziutka pianistka Frances. Od pewnego czasu nic jej nie wychodzi. Interpretacje Bacha, Händla, Beethovena są płaskie, oziębłe i banalne. Jeszcze kilka miesięcy temu hołubiono ją, była nadzieją nauczyciela muzyki. Co się stało? Obierając kryzys twórczy z kolejnych warstw, narratorka podaje czytelnikom kolejne dowody na to, że nie stało się nic. Frances nie utraciła wyjątkowego talentu, bo nigdy go nie miała. Kilka lat wcześniej nauczyciel nazwał ją na wyrost cudownym dzieckiem, a ona uczepiła się tej myśli jak sennego marzenia. Później oboje znaleźli się w pułapce. Nauczyciel nie chciał rozczarować dziecka diagnozą przeciętności. Uczennica nie chciała zawieść wiernego kibica.

To wczesne opowiadanie zapowiada jeden z wiodących wątków twórczości McCullers, jakim jest niepewność statusu. Frances zaczynając wątpić w to, że jest wybitną pianistką, traci grunt pod nogami. Ekscentryczna kompozytorka z opowiadania pt. „Madame Zilensky i król Finlandii” kłamie jak z nut i wtedy dopiero czuje się naprawdę sobą. Ken Harris, bohater tytułowego „Komu ukazał się wiatr?”, tak usilnie gra rolę awangardowego pisarza (trzynaście lat wcześniej napisał jedyną dobrze ocenioną przez krytyków powieść), aż wreszcie traci twarz, a może i głowę. Z kolei protagonista króciutkiego opowiadania „Sztuka i pan Mahoney”, który w prowincjonalnym teatrze jako jedyny oklaskuje pianistę przed końcem występu, idzie na wieczorne przyjęcie jak na szafot. Jest święcie przekonany, że odtąd w oczach małomiasteczkowych koneserów muzyki będzie pariasem.

Jej kariera była szybka, błyskotliwa i bez większych potknięć. Jej życie było za krótkie, wypełnione cierpieniem fizycznym i psychicznym. Ale na swój sposób było to życie pełne. Podobnie jak Frances z „Wunderkind” i Mick z „Serce to...”, urodzona w 1917 r. Lula Carson Smith chce zostać pianistką. Często choruje i traci kontakt z rówieśnikami. Za to dużo czyta i ćwiczy na pianinie. Mając 17 lat rusza do Nowego Jorku studiować w wyższej szkole muzycznej Juilliard, ale zamiast tego zaczyna kurs pisarski na Uniwersytecie ­Columbia. Jej pierwsza powieść jest dojrzała i przenikliwa, zbiera doskonałe recenzje. Kolejne także są przyjmowane bardzo dobrze i nie doświadcza syndromu słabej drugiej książki. Jest młodą, obiecującą pisarką, która nie zawodzi. Wiele razy gości w Yaddo, elitarnej kolonii dla genialnych twórców. Przez pewien czas mieszka też w artystowskiej komunie The February House. Do bliskiego kręgu jej znajomych należą Paul i Jane Bowlesowie, W.H. ­Auden, Christopher Isherwood i Tennessee Williams. Później dołącza do nich Truman Capote. Pije i jada z Eriką Mann, Karen Blixen, Arthurem Millerem i jego żoną Marilyn Monroe.

Mimo to czuje się oszustką, a pod koniec lat 50. przeżywa okres twórczej niemocy. Trafia wówczas na terapię do Mary Mercer. Z jej sesji terapeutycznych, do których dotarła Jenn Shapland, dowiadujemy się, że kiedy mając 20 lat Carson bierze ślub, nie ma pewności, kim jest. Lesbijka?

Z kapralem Reevesem McCullersem tworzą lawendowe małżeństwo. Oboje chcą zostać pisarzami, ale talent ma tylko jedno z nich. Mimo to, jak podkreśla Shapland, „przez całe życie Carson liczni krytycy i recenzenci uznawali Reevesa, pisarza, który nigdy nie pisał, za »prawdziwą« Carson McCullers, za autora jej książek”. Po szybkim rozwodzie on jedzie na wojnę i odnosi rany w Normandii. Wraca z odznaczeniem w lutym 1945 r. W marcu ponownie biorą ślub. Shapland tłumaczy tę desperacką decyzję determinacją eksmęża i społecznym imperatywem, by kobiety dawały pocieszenie dzielnym weteranom. I tak cudowne dziecko musi dorosnąć.

Południe w sercu

„Ilekroć ktoś mnie pyta, dlaczego autorzy Południowcy ze szczególnym upodobaniem piszą o odmieńcach, odpowiadam, że robimy to, bo jeszcze umiemy odmieńca rozpoznać. Trzeba mieć do tego jakieś wyobrażenie o człowieku jako jedni, a na Południu ogólna koncepcja człowieka nadal jest w przeważającej mierze teologiczna” – pisze Flannery O’Connor, druga po McCullers wytrawna opowiadaczka z Georgii, w eseju pt. „Pewne aspekty groteski w prozie Południa” ze zbioru „Misterium i maniery” (przeł. M. Kłobukowski, Karakter, 2020). Obecna w prozie ich obu groteska pozwala uczynić okrucieństwo losu bohaterów „opowiadalnym” i znośnym dla czytelników.

Dla O’Connor, żarliwej konserwatywnej katoliczki, inność stanowi jednak zakłócenie oraz przestrogę, by nie zbaczać ze ścieżki wyznaczanej przez tradycyjny moralny kompas. Dla McCullers odmieniec ściska w dłoni klucze do drzwi z napisem „Wolność”. Ale nie będzie mógł ich użyć, ponieważ leży z twarzą w ziemi, powalony przez zastępy „porządnych” Amerykanów. Mierzyła się z brakiem języka służącego do nazwania wielości i niejednoznaczności ludzkiej jaźni – także tej płciowej i seksualnej. Dlatego rozpisywała odmienność na symboliczne partie.

W jej utworach często ci, którzy są zmarginalizowani, potrafią być najbardziej wolni. „Najbardziej groteskowi ludzie mogą budzić miłość”. Krytyczna wobec południowego rasizmu oraz poruszona antysemicką polityką III Rzeszy, nieraz obsadza czarnych Amerykanów i Żydów w roli odmieńców bezskutecznie domagających się osobistej autonomii. Jej pierwszym pełnowymiarowym bohaterem jest John Singer, głuchy pomocnik jubilera o żydowsko brzmiącym nazwisku. „Serce to samotny myśliwy”, której jest centralną postacią, uchodzi za powieść o tym, jak łatwo przeoczyć człowieka, codziennie z nim rozmawiając. Singer, potrafiąc czytać z ruchu ust, mimowolnie staje się powiernikiem czterech przygodnie poznanych osób, białych i czarnych, które zachwycają się jego umiejętnością „słuchania”. Wynoszą go pod niebiosa, bo ich nie ocenia. Nigdy nie pytają o jego własny los.

Jednak pierwsza powieść McCullers jest przede wszystkim historią miłosną. Opowiada o wielkim uczuciu łączącym dwóch głuchych mężczyzn, z których jeden doznaje rozstroju psychicznego i zostaje umieszczony w szpitalu, a drugi niewyobrażalnie tęskni. Z grzeczności nie przerywa perorującym sąsiadom i uprzejmie im potakuje. Nie rozumie większości z tego, co mu mówią. Genialna scena, gdzie trzeźwo i nieco kąśliwie opisuje czworo sfrustrowanych ludzi, którzy uczynili go lekarzem od duszy, jest listem miłosnym. „Nie będę miał żadnych kobiet i mężczyzn przed tobą”, zdaje się mówić Singer swojemu ukochanemu.

Jej ukochane

To banał powiedzieć, że w zasadzie wszystkie utwory Amerykanki są o miłości pozbawionej wymiaru szczęścia. Ale w każdym banale jest trochę prawdy. Miłość formuje bohaterów McCullers i ich łamie. Jest ich początkiem i końcem. Przekonuje się o tym dwunastoletnia bohaterka „W weselnym gronie”, która rozpaczliwie chce być kochana, ale nie wymalowała sobie żadnego obrazu kochanka. Znajduje się w takim momencie życia, że może być nim/nią każdy/a. Narzeczona brata, nauczycielka muzyki, koleżanka ze szkoły, prymus z liceum dla czarnych Amerykanów albo młody żołnierz na przepustce. To, jakim skandalem w jej świecie jest czysta miłość, przekona się, kiedy zobaczy w zaułku czułość między dwoma czarnymi chłopcami. Wątpi, że kiedykolwiek podobnej doświadczy.

We wczesnych utworach McCullers unika słowa „miłość” w odniesieniu do związków homoerotycznych, pisze za to o „męskiej przyjaźni”. W późniejszych tekstach będzie bardziej jednoznaczna, ale do końca życia woli pisać o relacjach dwóch mężczyzn niż dwóch kobiet. Bohaterki jej utworów spychają swoje pragnienia i namiętności w obszar niejednoznaczności. Młode próbują różnicy, nie nazywając jej. Starsze są psychicznie rozchwiane, szantażują otoczenie i za dużo piją. Życie bohaterek „Domowego dylematu” i „Chwili z godziny po...” przenika się z biografią pisarki i jej męża. Jego rysy znajdziemy zarówno w protagoniście „Komu ukazał się wiatr?”, jak i w bohaterce „Znękanego chłopca”. Rozpacz nie ma w tej prozie płci. McCullers była alkoholiczką, podjęła też próbę samobójczą. Ale w pewnym momencie decyduje się leczyć, bo chce żyć i pisać. Kiedy jej niepiszący i niemogący znaleźć sobie miejsca w społeczeństwie mąż namawia ją na wspólne samobójstwo, ucieka od niego. Gdy on odbiera sobie życie we Francji, ona nie przyjeżdża na jego pogrzeb.

Kobiety, które McCullers kocha, określa mianem „zmyślonych przyjaciółek”. Zakochuje się m.in. w szwajcarskiej dziennikarce i podróżniczce Annemarie Schwarzenbach, tragicznie zmarłej w 1942 r. Po tej relacji zachowała się korespondencja, którą szerzej przedstawia Shapland w „Mojej autobiografii...”, podobnie jak zbiera przekonujące dowody na głęboko uczuciowy związek McCullers z terapeutką Mary Mercer. Kodem „szczególnej przyjaźni” opisywali jej relacje z kobietami biografowie pisarki. Dopiero Shapland, która swoją tożsamość czyta równolegle z pisaniem o życiu McCullers, powiedziała stanowczo „nie”. Nazywa „przyjaciółki” pisarki kochankami, bliskość – miłością, a niepewność – tożsamością queer.

Jednak obieranie pisarki z Georgii za patronkę otwartej nieheteronormatywnej egzystencji, co czyni Shapland, wydaje się przedwczesne. Być może McCullers „zmyślając” swoje przyjaciółki, chroniła je i siebie przed karzącym okiem społeczeństwa lepiej niż najżarliwsze wyznania miłości.

Idolka i naśladowcy

Jej organizm dewastuje długo niezdiagnozowana gorączka reumatyczna. W latach 40. przechodzi kilka udarów, niedowidzi, nie włada lewą ręką, pogarsza się jej pamięć. Żyła ledwie 50 lat, z czego ostatnie kilka w wielkim cierpieniu.

McCullers zapożyczała się u stosunkowo niewielu, to autorzy młodsi będą zapożyczać się u niej. Niejedna praca naukowa powstała na temat relacji między jej twórczością a stylem Trumana Capote’a i Flannery O’Connor. Przez autora „Z zimną krwią” poznała Harper Lee, kolejną kronikarkę rasizmu Południa. Uważała, że inspiracje, na które pozwoliła sobie o dekadę młodsza pisarka, są nadmierne, wręcz bezczelne. Literacko zafascynowana nią była też Françoise Sagan. Poznały się w połowie lat 50. w domu Tennessee Williamsa w Key West. Po latach Sagan wspominała starszą koleżankę w autobiograficznym tomie „Avec mon meilleur souvenir” z czułością, ale i onieśmieleniem. W twórczości Francuzki, która debiutując głośną powieścią „Witaj, smutku”, była jeszcze młodsza niż McCullers, kiedy ukazało się „Serce to...”, rozpacz także ma wiele tonacji i gam. Ale to u Amerykanki każdy błysk nadziei przemija, „ledwie oblókłszy się w słowa”.©

Carson McCullers, KOMU UKAZAŁ SIĘ WIATR?, przeł. Michał Kłobukowski, Czarne, Wołowiec 2023

Jenn Shapland, MOJA AUTOBIOGRAFIA CARSON MCCULLERS, przeł. Anna Gralak, Czarne, Wołowiec 2023

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 25/2023

W druku ukazał się pod tytułem: Rozgość się, smutku