Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Daniel Ortega – socjalistyczny prezydent Nikaragui, sprawujący władzę nieprzerwanie od 2007 roku, przez wielu uważany za dyktatora – wie, że aby utrzymać się u władzy przynajmniej do końca życia, musi całkowicie zlikwidować Kościół katolicki w kraju.
Katolicy stanowią w Nikaragui jedną z największych i najsilniejszych, zaraz obok studentów, grup opozycji. Ci z księży, którzy na kazaniach ośmielą się krytykować rząd, trafiają zazwyczaj do więzienia o zaostrzonym rygorze.
Od początku października policja wraz z wojskiem aresztowała sześciu księży katolickich. Media donoszą też o przeniesieniu ośmiu księży, którzy do tej pory odbywali areszt domowy, do „el Chipote” – więzienia, w którym, jak alarmują organizacje pozarządowe, więźniów głodzi się i torturuje. Ogółem od początku roku w kraju zostało zatrzymanych trzynastu duchownych, wśród nich biskup Matagalpy Rolando Álvarez, który został skazany na 26 lat pozbawienia wolności za „zdradę państwa”, co, tłumacząc z języka Ortegi na ludzki, oznacza „krytykę reżimu”. Dodatkowo pod koniec sierpnia rząd zdelegalizował zakon jezuitów i przejął prowadzoną przez nich jedną z najlepszych uczelni w całym regionie, Uniwersytet Ameryki Centralnej. Staje się więc jasne, że Daniel Ortega ma zamiar pozbyć się wszystkich najprężniej działających oponentów oraz tych, którzy potencjalnie, ze względu na wiarę katolicką, mogliby się nimi stać w przyszłości.
Wrogowie systemu
„W naszej diecezji brakuje księży. Prosimy naszego Dobrego Pasterza o obfite powołania” – mówił w czasie homilii, na krótko przed aresztowaniem, ksiądz Álvaro Toledo z diecezji Esteli na północy kraju. Toledo poinformował swoich parafian o aresztowaniu Julio Norori i Ivána Centeno, duchownych z tej samej diecezji, do którego doszło w pierwszych dniach października. Za publiczne podanie tej informacji, 5 października, Álvaro Toledo sam został siłą wyciągnięty z domu parafialnego i zabrany przez wojsko. Jego los, podobnie jak los pozostałych księży, nie jest do końca znany. Rodziny duchownych nie mogą uzyskać informacji o miejscu przebywania ich bliskich. Dlatego Nikaraguańczycy nie mówią o „aresztowaniach”, lecz o „porwaniach” i „zaginięciach” księży. Toledo, Norori i Centeno pracowali na terenie tej samej diecezji, co wspomniany wyżej biskup Rolando Álvarez. Do porwań księży w ostatnich tygodniach doszło też w innych częściach kraju.
Nikaragua: Biskup Rolando Álvarez i walka o wolność
W diecezji Jinotega, na północy Nikaragui, również zostało aresztowanych dwóch księży: Cristóbal Gadea i Yesner Pineda. Poza tym od ponad osiemdziesięciu dni parafianie, opozycjoniści i członkowie międzynarodowych organizacji praw człowieka szukają informacji na temat księdza Fernando Zamory z diecezji Sinua, który – podobnie jak pozostali duchowni – ostatni raz był widziany w chwili aresztowania. Nie wiadomo, gdzie obecnie przetrzymywany jest Zamora. Wiadomo jednak, że ani jego prawa, ani prawa pozostałych zatrzymanych duchownych nie są w żaden sposób respektowane. Organizacja pozarządowa Mechanizm Uznawania Więźniów Politycznych informuje, że rozprawy sądowe odbywają się bez obecności oskarżonych księży. Przesłuchania mają formę wideokonferencji, a oskarżeni nie mają możliwości porozumiewania się ze swoim obrońcą.
Świeccy pod kontrolą
W kilku parafiach, zwłaszcza na północy kraju, nie ma obecnie księży, którzy mogliby sprawować Eucharystię. Dlatego zamiast mszy parafianie uczęszczają na liturgię godzin. Wielu Nikaraguańczyków chodzi do kościoła wiedząc, że być może wyjdzie z niego w towarzystwie policji. Aresztowania dotyczą bowiem coraz większej liczby wiernych. Salvador Paguagua i María Duarte – świeccy z parafii księdza Álvara Toledo, którzy byli odpowiedzialni za prowadzenie mediów społecznościowych parafii – również zostali aresztowani. Wraz z nimi policja zatrzymała i przesłuchała ośmiu parafian z diecezji Esteli.
Jednak liczba świeckich zatrzymanych pod zarzutami kolaboracji z opozycją jest w rzeczywistości znacznie większa. „Wiem, że jest wiele osób świeckich, które zostały porwane” – mówi w jednym z wywiadów Martha Patricia Molina, aktywistka, autorka raportu „Nikaragua: Kościół prześladowany”. „Radzę rodzinom, żeby publicznie potępiły działania władz, podkreślając, że ich bliscy są świeckimi, którzy zostali zatrzymani przez to, że praktykują wiarę katolicką” – wyjaśnia. Mimo jej apelu rodziny zatrzymanych nie chcą informować o nieuzasadnionych zatrzymaniach swoich bliskich, bojąc się, że policja wraz z wojskiem namierzą, a następnie aresztują całą rodzinę.
Większość z zatrzymanych świeckich zostaje zwolniona z aresztu po kilku dniach lub godzinach, pod warunkiem cotygodniowego meldunku na komisariacie policji, która śledzi każdy ich krok. Wierni są bowiem nagrywani przez wojsko i policję w czasie nabożeństw, a rząd Ortegi regularnie prześciga sam siebie w nakładaniu kolejnych absurdalnych zakazów na wiernych Kościoła katolickiego. W tym miesiącu w miasteczku Dirá – jak informuje Molina – zakazano odmawiania różańca w domu. Zabroniono również tradycji praktykowanej przez katolików w Dirá znanej jako „atol de ánimas”. Polega ona na odprawianiu za dusze zmarłych codziennie przez 32 dni z rzędu – od pierwszego października do drugiego listopada – mszy, na końcu której wiernym rozdawany jest tradycyjny napój na bazie kukurydzy. Rosario Murillo, wizeprezydentka Nikaragui, a prywatnie żona Ortegi, zapowiedziała, że w tym roku „atol de ánimas” będzie rozdawany w parku, bez poprzedzających go ceremonii religijnych.
Nikaraguańscy katolicy nie wydają się zaskoczeni nowymi zakazami. Dla nich jest to tylko kolejna na bardzo długiej liście praktyka religijna zabroniona przez reżim Ortegi.
Ewangelicy na celowniku
Zakazy praktyk religijnych i prześladowania nie dotyczą jedynie Kościoła katolickiego. W ostatnim roku wśród zatrzymanych są także pastorzy Kościołów ewangelikalnych, które do tej pory wydawały się pozostawać poza obszarem zainteresowania reżimu. Jeszcze kilka lat temu syn prezydenta i wiceprezydentki, Laureano Ortega Murillo, często stawał w pierwszych rzędach na nabożeństwach ewangelikalnych – zwłaszcza tych relacjonowanych przez państwowe media. „[To jest] wielkie zgromadzenie wiary, siły, uwielbienia i oddania w naszym Panu Jezusie Chrystusie! Jemu chwała i cześć! Nikaragua [należy do] Jezusa Chrystusa!” – pisał na Twitterze Laureano Murillo po nabożeństwie, któremu przewodził m.in. Marcos Witt – jeden z najbardziej znanych hiszpańskojęzycznych wykonawców muzyki chrześcijańskiej, pastor Kościoła Lakewood.
Śmierć „Komendanta Zero”
Nie ma wątpliwości, że to przychylne nastawienie do nowych Kościołów w dużej mierze miało ocieplić wizerunek reżimowego rządu. Podobną strategię przyjął na przykład socjalistyczny prezydent Wenezueli, Nicolás Maduro. Jednak w ciągu ostatniego roku nastawienie Ortegów do Kościołów chrześcijańskich uległo zmianie. W maju tego roku Ministerstwo Spraw Wewnętrznych ogłosiło m.in. delegalizację Kościoła Misión Cristiana Verbo [Chrześcijańska Misja Słowa] i konfiskatę jego majątku. Również, co dawniej było niespotykane, mennonici zgłaszali przypadki agresji ze strony władz państwowych.
Najgorszy rok katolików
W Nikaragui nigdy nie było tak źle. Dotychczas ataki i aresztowania duchownych występowały falami. Po okresie wzmożonej agresji następował okres względnego spokoju. Jednak od 2018 r., czyli od masowych protestów ulicznych opozycji, na których czele stanęli studenci i które były popierane przez Kościół katolicki, jest coraz gorzej. W tym roku liczba udokumentowanych ataków na Kościół katolicki, w tym m.in. gróźb, obelg w stosunku do osób duchownych i profanacji miejsc świętych, wyniosła 205, bez uwzględnienia tych, które miały miejsce we wrześniu i październiku – co do tych, liczba nie jest jeszcze dokładnie znana. Dla porównania, w tamtym roku liczba tego typu ataków wyniosła 161. Pośród prześladowanych największą grupę stanowią zakonnice.
Aż 83 spośród 151 ludzi Kościoła, którzy w tamtym roku pod groźbą więzienia zostali zmuszeni do opuszczenia kraju, to siostry zakonne. W czerwcu ubiegłego roku decyzją Zgromadzenia Narodowego zdelegalizowano Zgromadzenie Sióstr Misjonarek Miłości. Osiemnaście sióstr różnych narodowości, w tym dwie Nikaraguanki, zostało przymusowo zabranych przez wojsko na granicę z Kostaryką i zmuszonych do opuszczenia kraju.
Choć kolejne zatrzymania księży, zakonnic i wiernych bulwersują międzynarodową opinię publiczną, w samej Nikaragui niewiele osób podnosi głos w tej sprawie. Nikaraguański episkopat nie odniósł się oficjalnie do wydarzeń z tego miesiąca. Kard. Leopoldo Brenes, któremu rząd wytoczył niczym nieuzasadniony proces w sprawie prania brudnych pieniędzy, w czasie ostatniej niedzielnej homilii zaprosił jedynie do modlitwy za duchownych. Nie wspomniał jednak ani o kolejnych aresztowaniach, ani nie wymienił nazwisk duchownych zatrzymanych w ciągu ostatnich tygodni. Kościół nikaraguański ma ręce związane strachem i bezradnością.