Ralph Kamiński szczeka. Gdyby miauczał, Janusz Kowalski by się wzruszył

Dostałby za to i dotację od ministra P. Glińskiego i jakąś wizę od ministra P. Wawrzyka, order p. A. Dudy, minister P. Czarnek wpisałby piosenkę do kanonu lektur szkolnych, a J. Kaczyński posyłałby p. Rafałowi kwiatki.

27.09.2023

Czyta się kilka minut

FOT. GRAŻYNA MAKARA

Profil, kształt i wyraz kampanii wyborczych zmieniały się i zmieniają, zgodnie z oczekiwaniami mas. Opinia przeciwna, oparta na powszechnej wierze w dobro i mądrość zbiorowości ludzkiej, jest taka, że niewinne a ufne masy są mamione przez zwyrodnialców łaknących władzy, że – jak powiada klasyk – ciemnemu ludowi da się wcisnąć absolutnie wszystko, zwłaszcza podczas kampanii wyborczych, więc się mu wciska. Wystarczy umieć kłamać. Gwałtownie się sprzeciwiamy takim niesprawiedliwym i wyższościowym ocenom naszego społeczeństwa. Nasze zdanie jest odmienne: lud sam sobie wciska polityków o wymarzonych parametrach umysłowych i moralnych, i tej tezy nie da się obalić bez półlitrówki. A więc: polscy politycy, ci których znamy, których niebawem poznamy, których lubimy bądź nie lubimy, są produktem naturalnym. Są eko i bio, bez konserwantów i polepszaczy. Są idealnym odwzorowaniem wyobrażeń i marzeń narodu na temat wolności, sprawiedliwości, moralności, fizyczności, kultury, fachowości i sprawczości. Są takoż wynikiem myślenia o zabawie. Weźmy dla przykładu posła z Opola Janusza Kowalskiego. Znanego polityka partii Prawo i Sprawiedliwość. Z jego aktywnością fizyczną, umysłową i oralną może się zapoznać każdy. Każdy chętny.

Otóż stawiamy tu tezę, że to nie Janusz Kowalski nam „się zaproponował”, nie on się wymyślił, nie on wykoncypował swą stylistykę i artykulację, ową niepodrabialną specyficzność. Nie on, lecz myśmy to uczynili. Myśmy sobie zaproponowali, bośmy spośród innych Kowalskich wybrali akurat Janusza z Opola i żeśmy go pracowicie uformowali na podobieństwo swoje. Wynikło to z naszych – jak tu ponuro siedzimy – najskrytszych pragnień i potrzeb. Rozrywkowych. Bo polityka stała się niemal mimochodem i na całego – a jest to spostrzeżenie ogniste i bliskie geniuszu – czystą rozrywką. Jest po prostu jej gatunkiem. Jak cyrk, futbol, grzybobranie, striptiz czy zgaduj-zgadula. Ktoś teraz powie, że Janusz Kowalski jest przykładem podanym pod tezę i bardzo tendencyjnie. Nie jest. Janusz Kowalski jest absolutnie wzorcem, przewodnikiem i pionierem trendu, z którym zapoznamy się w nowym parlamencie polskim, na skalę dotychczas niewidzianą.

My tu sobie gadu-gadu, a przecież wypadałoby coś powiedzieć o obliczach kampanii. Konkretniej. Ktoś tu zawoła, żeby jednak porzucić rozrywkę i zająć się aferą wizową, żeby więcej pisać o grubych tzw. pieniążkach, które tak lubią brać ludzie obecnej władzy. To nas jednak nie kręci. Są to sprawy za mało rozrywkowe właśnie, zbyt ciężkie, zważywszy świetny nastrój, w którym dzięki polityce polskiej permanentnie w kraju naszym trwamy, by nie rzec – pląsamy. A zatem coś kampanijnego, ale bez napinki. Było coś takiego?

Było. Znany i lubiany piosenkarz polski p. Ralph Kaminski zaśpiewał piosenkę, w której szczeka w te słowa: hau-hau, hau-hau-hau… i tak dalej, w ten deseń. Tak! W trakcie szalejącej kampanii wyborczej! Gdy trwa walka o czystą kulturę polską! Szczekanie przed wyborami polskimi musi mieć konsekwencje. Wielu wybitnych znawców kultury, w tym kultury polskiej, w tym oczywiście wspomniany tu poseł Janusz Kowalski z Opola, popadło z powodu szczekania p. Ralpha Kaminskiego w rozstrój i egzaltację. Oburzyło ich szczekanie na wizji i na scenie, w obecności wymagającego widza polskiego. Występ został nazwany w przeintelektualizowanych mediach prawicy polskiej absolutnym skandalem. Nasze przekonanie jest takie: gdyby Ralph Kaminski miał czucie polityki polskiej i prawdziwej kultury, toby miauczał. Dostałby za to i dotację od ministra P. Glińskiego i jakąś wizę od ministra P. Wawrzyka, order p. A. Dudy, J. Kowalski by się rozkleił, minister P. Czarnek wpisałby piosenkę do kanonu lektur szkolnych, a J. Kaczyński posyłałby p. Rafałowi kwiatki. Miau-miau, miau-miau-miau – o to chodzi. Niestety – jak słyszymy – wciąż szczeka. Przecież wystarczy zmienić refren, by zostać cenionym twórcą kultury polskiej. To naprawdę proste, zważywszy, jak wielu twórców już pięknie miauczy. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Felietonista „Tygodnika Powszechnego”, pracuje w Instytucie Literackim w Paryżu.

Artykuł pochodzi z numeru Nr 40/2023

W druku ukazał się pod tytułem: Oblicza kampanii