Nikt, nic

22.11.2021

Czyta się kilka minut

FOT. GRAŻYNA MAKARA /
FOT. GRAŻYNA MAKARA /

Kompletu ostatnich wydarzeń nie sposób nazwać inaczej niż przejmującym, wieloczęściowym spektaklem na temat upadku powagi państwa. Gdy się niechcący czyta bądź słucha przedstawicieli władzy, gdy człowiek sobie uświadomi, w czyim jest ręku i czego ci ludzie nie mogą, wtedy zaiste popada się w rozstrój.

O tym, co mogą, już wiemy. A to dzięki decyzjom, które podejmują od lat wielu, a to od nich samych, z ich tu i ówdzie kompulsywnego wypluwania myśli czy publikowanych przez nich w internecie obrazków mających ludowi zastąpić całe frazy. Słowem, nie sposób czuć się zaskoczonym, gdy zastanawiamy się, cóż oni jeszcze mogą. Naturalnie, są to możliwości głównie oralne i chyba nie budzi niczyjej wątpliwości, że mówienie idzie im najlepiej ze wszystkiego. Jak to się dawniej mawiało, są mocni w buzi. Po latach doświadczeń, słuchania i oglądania możemy w ciemno pisać bądź to wielo- godzinne przemówienia, bądź drobne, okolicznościowe mówki absolutnie każdemu politykowi i funkcjonariuszowi PiS-u, każdego szczebla – od sołtysa po prezydenta państwa. Jest to zadanie tak niestresujące i niekłopotliwe umysłowo, że można by je zalecić jako ćwiczenie w przychodniach rehabilitacyjnych. Weźmy dla przykładu takiego ministra od kultury, on – popatrzmy – powiedział już tyle razy to samo, że zbudzeni w środku mroźnej, pisowskiej nocy jesteśmy w stanie wyśpiewać wszystkie te kawałki, bez ustanku układające się w nieskomplikowane strofki coraz bardziej marszowego utworu.

Wydaje się na pierwszy rzut oka, że pytanie, czego ludzie władzy nie mogą, jest dobre dla jasnowidza. Otóż wcale nie jest tak zabawnie i prosto, jak by się mogło wydawać. Ludzie jasnowidzący w swym jasnowidzeniu posługują się wachlarzem stereotypów bądź – jak kto woli – logicznymi zestawami zdarzeń uznawanymi za przerażające. Każdy szanujący się jasnowidz ma menu dostosowane do nastroju swej publiczności. Ale niemożność, zwłaszcza władzy, jest zbyt skomplikowana. Zwykły, prosty, polski jasnowidz, pierwszy z brzegu, nie może dać satysfakcjonującej odpowiedzi na pytanie, czego ludzie władzy już dziś nie mogą bądź nie będą mogli za chwilę. W tym sensie jesteśmy lepsi od oficjalnie zarejestrowanych wieszczbiarzy i wieszczbiarek w – dajmy na to – Stowarzyszeniu Jasnowidzów Polskich. Na to pytanie kompetentną odpowiedź może dać tylko felietonista. Otóż widzimy, że wydarzenia na wschodniej granicy kraju, a zwłaszcza działania w tej sprawie polityków Wschodu i Zachodu, pokazują nader dobrze, czego władza tutejsza na pewno nie może. Odpowiedź jest szokująco prosta: nic nie może. Na razie ta najkrótsza z analiz nie dotarła tak naprawdę do nikogo w Polsce, prócz naszych prawdziwych nieprzyjaciół. Ktoś teraz, w swej pozornej wszechwiedzy, zarzuci nam, że siejemy panikę, defetyzm, że być może kultura Zachodu zaburzyła nam na dobre naszą polską tożsamość płciową i stąd te rozchwiane emocjonalnie oceny. Nie damy się sprowokować.

Idźmyż dalej, bowiem się ściemnia. I rzec trzeba głośno, że ściemnia się gruntownie. Ludzie tutejszej władzy nie tylko nie mają już nic do zrobienia w polityce międzynarodowej, bo nie mają tam już nic do powiedzenia poza sentymentalizowaniem, opowiadaniem o przeszłości bądź nieuzasadnionym nadymaniem się, ale nie mają w zasadzie już nic do zrobienia w polityce tutejszej, a ściślej rzecz ujmując, w tej sferze polityki, która ociera się o problematykę szalejącej epidemii. Słychać liczne głosy, że nicnierobienie, niepodejmowanie żadnych drażniących tutejszych płaskoziemców decyzji to oczywiście jest uprawianie konkretnej polityki – owszem, ale nie w tym przecież jest sedno. Pytaliśmy bowiem na początku, czego ludzie władzy nie mogą. Odpowiedź może brzmieć niepokojąco dla – jak powiadają niektórzy tutejsi uczeni – dziesięciu procent obywateli w wieku 50 plus, którzy umrą z powodu działania COVID-19. Otóż oni, ludzie uporczywie kiepskiej władzy, też już nie mogą.©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Felietonista „Tygodnika Powszechnego”, pracuje w Instytucie Literackim w Paryżu.

Artykuł pochodzi z numeru Nr 48/2021