Punkty odniesienia

Jest dużo racji w uwadze rzuconej przez jednego z komentatorów warszawskich: że chyba szkoda nazwy Plac Zwycięstwa, w wolnej Polsce porzuconej na rzecz pamięci Piłsudskiego. Bo dwudziestego szóstego maja tego roku wszystko przypomina nam właśnie o zwycięstwie: rozpoczętym przed dwudziestu siedmiu laty wezwaniem do Ducha Świętego, by zstąpił i odnowił oblicze ziemi. "Tej ziemi!, dodał wtedy z naciskiem Jan Paweł II, ale przecież odnowa rozlała się na obszar o ileż większy niż Polska - co przypomniał Benedykt XVI, który swoją homilię w Warszawie zaczął słowami Poprzednika.

31.05.2006

Czyta się kilka minut

fot. KNA-Bild /
fot. KNA-Bild /

Gdy piszę te słowa, jesteśmy dopiero na półmetku pielgrzymki, ale już nie ma wątpliwości, że Papież realizuje ją sam. "Idzie po śladach" - co pozostaje marzeniem tak wielu z nas, spragnionych pociechy - ale także kontynuuje swoje wielkie rekolekcje dla nas i dla całej Europy. Kiedy schodzi po Mszy do ludzi, zmokniętych i zziębniętych po wielu godzinach oczekiwania i modlitwy, wprawiając w stan nerwowości całą ochronę, niemal widać i słychać (choć tylko z ekranu), że po prostu chce im podziękować za obecność, za wierność. Kiedy w Krakowie staje wreszcie w oknie papieskim na Franciszkańskiej, wydaje się, że przywołała go presja okrzyków kilkunastu tysięcy młodych - ale okazuje się, że ma przygotowany tekst i że dwugłos włosko-polski jest tak samo jak w innych miejscach dokładnie rozpisany. W pierwszym dniu, w przemówieniu do duchowieństwa, nawiązuje wyraźnie do naszych pokus mściwego rozliczania przeszłości (kto chce, może zresztą przywołać także Jana Pawła II i homilię w Skoczowie, z wyraźnymi interwencyjnymi nawiązaniami). Także goście poza protokołem oficjalnym, m.in. przyjęty przed odlotem do Częstochowy Trybunał Konstytucyjny, to znaczące punkty podróży Pasterza, nie jedynie naśladowcy Poprzednika.

Homilia warszawska była nie tylko dla nas: była dla wszystkich, którym Papież poleca z takim naciskiem troskę o wiarę w dzisiejszym świecie. Słowa ostrzeżenia i upomnienia przed traktowaniem prawdy jako czegoś, co "zależy od sytuacji historycznej i od ludzkiej oceny", a zatem nie obowiązuje z niewzruszoną jasnością i może być poddawane selekcji - te słowa zapewne komentatorzy zaadresują do wielu środowisk i pod wiele szyldów. Wydaje się jednak, że nie ma nikogo, kto by wobec tego wezwania miał być wolny od rachunku sumienia. Benedykt XVI już nieraz powtarzał, że liczy na naszą wiarę, i teraz - patrząc na rzesze ludzi, którzy po trudach pielgrzymowania razem z nim modlą się i słuchają - ma prawo spodziewać się, że nie sprawimy mu zawodu. Ale też nie bez powodu zaproponował nam w haśle swoich odwiedzin słowo "trwajcie" i nie bez powodu przemówienie na Jasnej Górze - adresowane przecież do wybranych, bo do osób konsekrowanych i do ruchów - kończy słowami: "Niech nigdy nie zabraknie w waszych sercach miłości do Chrystusa i jego Kościoła". Pielgrzymkowe nauki Papieża złożą się - to już widać - w całość bardzo głębokiej refleksji o wierze - i w tej całości takie choćby punkty, jak w dzisiejszym dniu wskazywanie na niebezpieczeństwo selektywności w realizowaniu przykazań lub też nacisk, z jakim przypomniał, że "wiara jest obecna nie tylko w nastrojach i przeżyciach religijnych, lecz w myśleniu i działaniu", powinny pozostać stałym naszym punktem odniesienia.

Najbardziej polskim akcentem w przebiegu drugiego dnia pielgrzymki była chyba koronacja obrazu Matki Bożej Trybunalskiej. Mam wrażenie, że w tym bardzo powściągliwie dokonanym akcie Benedykt XVI - który tak u nas popularnej symboliki bodaj nigdy jeszcze nie wypełniał - jakby trochę mniej był sobą. O wiele bardziej poruszająca wydała mi się cicha modlitwa Papieża przed obrazem jasnogórskim. Warto też może jeszcze się zastanowić, zanim Maryję z obrazu w Piotrkowie Trybunalskim ogłosimy, jak chce marszałek Sejmu, Patronką polskich parlamentarzystów. Niechby wcześniej dali dowód, że na to choć trochę zasługują.

Media wykonują w tych dniach pracę wręcz gigantyczną i na jej ocenę czas jeszcze przyjdzie. Słyszymy dużo słów godnych uwagi, choć nie tylko. Duma z nas samych i naszej w świecie wyjątkowości przebija może jednak nazbyt ostentacyjnie. A także takie mówienie o Kościele, jakby Kościół nie przetrwał już dwu tysięcy lat i jakby przed Janem Pawłem w ogóle nie było żarliwych i świętych następców św. Piotra. Za to z uznaniem odnotować warto telewizyjną dyskrecję w pokazywaniu polityków biorących udział w pielgrzymce. Widać ich tyle tylko, ile trzeba, to znaczy bardzo mało i prawie zawsze z daleka.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka, publicystka, felietonistka, była posłanka. Od 1948 r. związana z „Tygodnikiem Powszechnym”, gdzie do 2008 r. pełniła funkcję zastępczyni redaktora naczelnego, a do 2012 r. publikowała felietony. Odznaczona Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 23/2006