Punkt zwrotny

NORMAN DAVIES, historyk: Brexit to katastrofalny błąd, jego koszt będzie ogromny.

27.06.2016

Czyta się kilka minut

 /
/

MARCIN ŻYŁA: Dlaczego wynik referendum zaskoczył tak wielu Brytyjczyków?

NORMAN DAVIES: Tłumacząc ważne zmiany historyczne i polityczne, używam czasem porównania do lawiny. Zanim zejdzie, niewiele widać: to, co ważne, dzieje się pod powierzchnią. Niby świeci słońce, ale pod śniegiem zachodzą procesy, których efekt jest taki, że w końcu masa lodu i śniegu rusza w dół. Brexit to efekt procesów, które zachodziły tu od lat, ale których albo nie dostrzeżono, albo dostrzeżono za późno. Np. o Brexicie mogli przesądzić zwolennicy Partii Pracy, którzy wbrew jej rekomendacji, traktując referendum jako sposób wyrażenia rozczarowania jej polityką, głosowali za Brexitem. Moim zdaniem nie wiedzieli, co robią.

Teraz czas na Szkocję?

Szkocka premier Sturgeon uznała ponowne referendum ws. niepodległości Szkocji za prawdopodobne. Powiedziała też, że będzie chronić europejskie interesy Szkocji. Dyskusja o jej niepodległości utrudni też negocjacje brytyjsko-unijne. Także republikanie z Irlandii Północnej, przeważnie katolicy, chcą teraz własnego referendum. Jeśli dojdzie do Brexitu, na granicę między Republiką Irlandii i Irlandią Północną mogą wrócić kontrole. To cios dla „porozumienia wielkopiątkowego”, które w 1998 r. zakończyło konflikt w Irlandii Północnej. Tam, a także w wielu innych miejscach, dopiero teraz wielu ludzi zaczyna zdawać sobie sprawę ze skutków Brexitu. To historyczny błąd, jego koszt będzie ogromny.

Kilka moich rozmów ze starszymi Brytyjczykami, którzy w większości byli za Brexitem, zakończyło się wspomnieniami spitfire’ów broniących Londynu podczas II wojny... 

Podział pokoleniowy był kluczowy. Wielu starszych ludzi kultywuje absurdalne przekonanie, że tak jak walczono z III Rzeszą, tak i dziś powinno się stawić opór, jak mówią, drugiej dyktaturze Niemców. To fantasmagorie – pogląd, że od Hitlera w Europie nic się nie zmieniło. Dużą rolę w referendum odegrały też uprzedzenia do imigrantów, którzy w zdecydowanej większości ciężko pracują i płacą podatki.

Niedawno trafiłem na kilka dni do szpitala. Gdy budziłem się z narkozy, usłyszałem, jak pielęgniarka płynną polszczyzną mówi „dzień dobry”. Nazajutrz spotkałem drugą pielęgniarkę z Polski, a przez kolejne dni naliczyłem pracowników pochodzących z 15 państw. Wielu, zwłaszcza starszych Brytyjczyków, nie jest do tego przyzwyczajonych i kupuje tę całą mitologię, jak to Polacy odbierają im pracę.

To różne wizje państwa?

W ostatnich 20 latach wzmocnił się angielski nacjonalizm. „Jestem Brytyjczykiem” oznaczało dotąd, że żyję w królestwie wielu kultur, narodów i języków. Teraz Anglicy zaczynają mieć pretensje do Szkotów. Odżywa nostalgia za imperium. Z Moskwy lat 60. XX w. zapamiętałem przekonanie Rosjan, że utrzymują inne republiki i kraje socjalistyczne, i dlatego sami mają źle, że Polacy, Rumuni i Ukraińcy żyją na ich koszt. Były to bzdury, które wbito im do głów. Obawiam się, że niektórzy Anglicy, zwłaszcza ze starszego pokolenia, kultywują podobne przekonania. Stąd hasło zwolenników Brexitu o „odzyskaniu kontroli nad krajem”.

Brexit to początek końca idei zjednoczonej Europy?

Po raz pierwszy od sześciu dekad zachodnioeuropejskie państwo zdecydowało się iść w zupełnie innym kierunku niż reszta. We Francji, Danii czy Holandii też są żądania referendów. W całej Europie budzą się nastroje nacjonalistyczne. Dalsze istnienie Unii stanęło pod znakiem zapytania. ©℗

​Prof. NORMAN DAVIES (ur. 1939) zajmuje się dziejami Europy i Wysp Brytyjskich. Pochodzi z Walii. W 2014 r. otrzymał obywatelstwo polskie. Odznaczony Orderem Orła Białego.


CZYTAJ TAKŻE:

MARCIN ŻYŁA Z LONDYNU: Trochę śmiechu, ale więcej strachu: emocje dominowały na Wyspach przed i po referendum. A najbardziej zaskoczeni decyzją, którą podjęli Brytyjczycy, byli… oni sami.

W Wielkiej Brytanii jest około miliona Polaków. Od 23 czerwca nie wiedzą, jak będzie wyglądać ich przyszłość.

Z punktu widzenia Polski najważniejsze jest dziś pytanie: jak być uczestnikiem, a nie tylko obserwatorem wydarzeń, które mogą przebudować zarówno Unię, jak też sojusze polityczne w Europie. Tekst Olafa Osicy.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Marcin Żyła jest dziennikarzem, od stycznia 2016 do października 2023 r. był zastępcą redaktora naczelnego „Tygodnika Powszechnego”. Od początku europejskiego kryzysu migracyjnego w 2014 r. zajmuje się głównie tematyką związaną z uchodźcami i migrantami. W „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 27/2016