Przemiły człowiek

W "Przekroju" z 4 maja poza kolejnym odcinkiem dziennika Jerzego Pilcha (to jest powód, dla którego kupuję ten tygodnik) przeczytałem tekst Mileny Rachid Chehab o Janie Pospieszalskim. Tytuł fatalny ("Pospieszalski: ścigany i pożądany"), w środku jednak kilka zastanawiających opinii o bohaterze.

11.05.2010

Czyta się kilka minut

Brat Pospieszalskiego, Mateusz: "W Janku imponuje mi, że robi mnóstwo rzeczy: organizuje koncerty, nagrywa płyty, prowadzi program w telewizji, pisze felietony, uczy swoje dzieci grać. Ma ambicje robić wszystko najlepiej". Marzena Rogalska, z telewizji: "gdy nie rozmawia na tematy dotyczące polityki czy wartości, jest uroczym człowiekiem, duszą towarzystwa. Tylko w kwestiach światopoglądu potrafi być bezwzględny". Magdalena Środa: "Gdy wyłączają się kamery, jest miły i sprawia wrażenie sympatycznego. Ale to tylko czysta manipulacja". Znajomy z branży medialnej: "Janek to typ sancta simplicitas, czyli świętej naiwności. Bo on po prostu za bardzo słucha, co mu mówią wszyscy tak zwani mądrzy ludzie. Przecież gdy zaczynał (...) »Studio otwarte« w telewizji Puls, to najbardziej ostre frazy zawdzięczał współpracownikom (...). To oni go podpuszczali, by podkręcić atmosferę przed telewizorami. Czasem po prostu dyktowali mu z reżyserki (...) niektóre sformułowania".

Nie wiem, czy te wypowiedzi są wiarygodne, nie wiem, czy odkrywają prawdziwą twarz Jana Pospieszalskiego. Zastanawia mnie powtarzające się w nich napięcie między obrazem człowieka przemiłego a człowieka bezwzględnego. I inne napięcie: między tym, który jest manipulowany, a tym, który manipuluje. Co jest pierwotne? Co jest istotniejsze?

Myślę o różnych postaciach z polskiego życia publicznego. Domyślam się, że prywatnie są to ludzie bardzo, ale to bardzo sympatyczni. A jakimiż cudownymi są ojcami! I dziadkami! I przyjaciółmi! Weźmy choćby Antoniego Macierewicza. Na pewno jest duszą towarzystwa!

Miło czytać o przemiłych ludziach. Ale też: nie miałbym nic przeciw temu, by Jan Pospieszalski był prywatnie zrzędliwym nudziarzem, a za to w przestrzeni publicznej okazywał bodaj odrobinę więcej zrozumienia dla tych, którzy myślą inaczej niż on sam.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 20/2010