Przekroczyć wstyd

To nie jest normalne, że kobieta - kimkolwiek by była - w towarzystwie wielu mężczyzn oblewa stopy Jezusa łzami, wyciera je rozpuszczonymi włosami i całuje. To przekracza granice dobrego smaku niezależnie od różnic kulturowych, które dzielą nas od mieszkańców Palestyny sprzed 2000 lat. Dlaczego Pan Jezus pozwolił byłej prostytutce tak bardzo się poniżyć? Mówił, że przyszedł, aby służyć, a nie, żeby Mu służono, a zgodził się, by kobieta oddała Mu hołdy jak starożytnemu satrapie. Warto by też tej kobiecie zasugerować, aby nie teatralizowała całej sytuacji. Przyznanie się do grzesznego życia i prośba o przebaczenie mogłyby przecież mieć miejsce gdzieś w zaciszu domu, w miejscu pustynnym, pod osłoną nocy. Po co tyle ostentacji?.

13.06.2004

Czyta się kilka minut

---ramka 331460|prawo|1---Jeśli postawa jawnogrzesznicy budzi Twoje zażenowanie, może miałbyś ochotę zgłosić podobne zastrzeżenia pod adresem sakramentu pojednania: “Czy muszę się aż tak poniżać, babrając w swoich brudach, by uzyskać przebaczenie grzechów? Czy Panu Bogu dodaje chwały, że człowiek będzie sobie przypominał, które przykazania przekroczył? To dobre dla egzaltowanych nastolatek albo starych babć, które nie wiadomo z czego się spowiadają. Nie dałoby się tego załatwić po cichu, w indywidualnej modlitwie, bezpośrednio przed Bogiem, tylko trzeba w obecności księdza, który często nie jest ani mądry, ani święty? Jestem szczerze zażenowany tym, że muszę uprawiać duchowy ekshibicjonizm. Krępuje mnie to tak bardzo, że chyba przejdę na protestantyzm".

Jeśli są Ci bliskie takie myśli, muszę Ci powiedzieć, że Jezus jednoznacznie zaakceptował namiętne postępowanie jawnogrzesznicy, a zdystansował się od chłodnej poprawności goszczącego go faryzeusza. Jego słowa wskazują, że tym, co najbardziej różni obie postaci, nie jest liczba i ciężar grzechów ani nawet sposób ugoszczenia Jezusa, ale miłość, którą kierują się w swoim postępowaniu. Zauważ, że kobieta w tej scenie podobna jest do zakochanej, która ryzykuje wyznanie miłości, mimo że nie jest pewna, czy Ukochany je przyjmie. Nieważne było w tym momencie, co myślą ludzie, którym się dotąd sprzedawała, nieważne, co sama o sobie myślała, pamiętając o grzechach, które z miłości czyniły towar. Wiedziała, że nie jest godna dotknąć Chrystusa, ale zaufała, że On nią nie wzgardzi. Uwierzyła, że Jezus jest prorokiem, człowiekiem posłanym przez Boga. Być może intuicyjnie wyczuwała, że jest Bogiem wcielonym, który ma moc przemienić jej życie. Jej relacja do Jezusa ma charakter sakramentalny: to, co widzialne, jest zaledwie znakiem tego, co niedostępne dla oczu.

W ten sposób jawnogrzesznica stała się przykładem dla ludzi, którzy przekraczając zażenowanie własną marnością, w nieporadnych słowach i gestach zawierzają życie Bogu. Szymon stał się natomiast patronem tych, którzy powoływać się będą na grzeszność spowiedników, egzaltację grzeszników i przykrojoną do swoich wyobrażeń wizję Boga, by utwierdzać się w przekonaniu, że nie potrzebują niczyjej pomocy w drodze do Niego. Jej postawa stała się dla nas wzorem, jego - przestrogą.

---ramka 331459|strona|1---

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 24/2004