Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Posłowie PiS, w październiku głosujący (wbrew stanowisku rządu!) za przekazaniem go do prac w komisjach – jak twierdzili, z szacunku dla inicjatyw obywatelskich – w ostatni piątek wspólnie z opozycją odesłali dzieło ruchów antyszczepionkowych do kosza. Wcześniej taką decyzję zarekomendowały sejmowe komisje zdrowia i polityki społecznej. Trudno było podjąć inną wobec rosnącej liczby rodziców odmawiających szczepienia dzieci (30 tys. w 2017 r.) i kolejnych zachorowań na odrę. NIK spodziewa się w tym roku jeszcze więcej odmów. Prezes Izby alarmuje: trend antyszczepionkowy się umacnia, a żeby go powstrzymać, państwo powinno częściej sięgać po narzędzia przymusu (grzywny, zwykle kilkaset złotych).
Inną strategię proponują wrocławscy społecznicy Rober Wagner i Marcin Kostka: zbierają podpisy pod projektem przewidującym utrudnienia w zapisaniu nieszczepionych dzieci do żłóbków i przedszkoli (chodzi o dodatkowe punkty przy rekrutacji za komplet szczepień). W akcję włączyły się w zeszłym tygodniu izby lekarskie i aptekarskie. Warto wspomnieć, że w 2017 r. promowania takiego rozwiązania odmówił – wbrew stanowisku samorządu lekarskiego – minister Konstanty Radziwiłł. Dwa lata wcześniej uchwałę radnych Częstochowy, aby placówki przyjmowały tylko dzieci szczepione, uchylił wojewoda (wsparty potem przez wojewódzki sąd administracyjny). Wygląda na to, że krótkowzroczna strategia PiS „przytulenia” przed wyborami środowisk antyszczepionkowych oraz widmo odry przyczyniły się do mobilizacji proszczepionkowej strony sporu. ©℗