Poradnik dla każdego

Światło, ruch, śmiech, ludzie - wszystko to nic nie kosztuje. Lecz sprawi, że z własnego życia z łatwością wydobędziesz więcej.

07.12.2010

Czyta się kilka minut

Tak jak każdego z nas, również Ciebie dotykają co jakiś czas złe samopoczucie i czarne myśli. Nie mów wtedy od razu o stanach depresyjnych, bo depresja to poważna choroba. Nie z każdym zmartwieniem trzeba zaraz iść do psychologa czy psychiatry. Pamiętaj, że człowiek ze swoim ciałem, umysłem i duchem jest całością - uczyli o tym już starożytni. Jeśli więc chcesz zadbać o głowę, zajmij się też swoim ciałem. Zastanów się, jakie możliwości dają Ci Twoje ciało, natura, ludzie, świat wokół Ciebie. Naprawdę, można wiele zrobić, żeby odsunąć zły nastrój, pozbyć się zmęczenia, złagodzić stres, nie dopuścić do wypalenia i utraty sensu życia.

Panuj nad mózgiem

Po pierwsze - zacznij od światła. Przebywaj za dnia możliwie dużo na dworze, nawet w dni niesłoneczne. Ty słońca przez chmury nie widzisz, ale ono Ciebie tak. Daj słońcu szansę i dostarczaj sobie jego promieni - im więcej, tym lepiej. Światła nigdy nie przedawkujesz. A ono działa na szyszynkę, która wytwarza melatoninę - hormon pomagający regulować cykl dzienno-nocny. Dzięki temu (między innymi) lepiej śpisz. Więc pamiętaj: chodź na spacery, rób zakupy w ciągu dnia, maszeruj na piechotę do pracy lub w odwiedziny. Te niewielkie zmiany w trybie życia mogą mieć dla zdrowia psychicznego ogromne znaczenie.

Po drugie - znajdź czas na ruch. Możesz go połączyć ze światłem. Zamiast siedzieć w aucie w korku (a przecież wiesz, że każdego poranka tak się to kończy) - idź pieszo. Chodzi o to, żeby troszkę się spocić. Ruch wywołuje splot czynników fizjologicznych, dzięki którym mózg produkuje endorfiny, hormon pobudzający ośrodek przyjemności (czasem aż do euforii). Dzięki temu poczujesz ożywienie, radość, zadowolenie - bez powodu. I wtedy, mimo jakiegoś zmartwienia, dzięki regularnej porcji ruchu, spokojniej podejdziesz do rozwiązywania swoich problemów. Wystarczy trochę szybkiego marszu, przebieżka, basen, tenis czy inna forma sportowej rekreacji - a pozytywne efekty nie każą na siebie czekać. Dla Twojego organizmu ruch jest niezastąpiony.

Po trzecie - to nie żart - śmiej się. Nawet jeśli Twoje życie toczy się nie po Twojej myśli, bo np. ktoś ważny odszedł albo wpadłeś w tarapaty, spróbuj przez chwilę głośno się śmiać - bo śmiech także wytwarza endorfiny. Mózgowi jest obojętne, czy masz powód do śmiechu, czy nie, on odbiera nadawane przez Ciebie sygnały. Wystraszysz się czegoś, więc daje Ci adrenalinę, żebyś szybko uciekał. Śmiejesz się, więc daje Ci endorfiny. Zalewasz się łzami - wytwarza autotoksyny. Nie dość, że straciłeś pracę, to wpadłeś w zły humor... Ale w złym humorze będzie Ci trudniej starać się o nową pracę. Pamiętaj: mózg nie jest Twoim aniołem stróżem, to Ty masz być aniołem stróżem swojego mózgu.

Kiedy zatrzymał mnie ostatnio policjant, zaczęłam się głośno śmiać. Wcześniej w internecie obejrzałam nagrania Madana Katarii, lekarza z Indii, który dla poprawy jakości życia zaleca głośno się śmiać przez 15 minut dziennie. Na zdziwienie policjanta odpowiedziałam po prostu: tak stawiam czoło trudnym sytuacjom.

Pogoda pod ręką

Padał deszcz, wypuściłam psa za drzwi, zatrzymałam się, żeby zmienić buty. Kiedy wyszłam, psa nie było. Wołam, chodzę, szukam, wreszcie wsiadłam w auto i zrobiłam objazd okolicy. Odchodziłam od zmysłów. Kiedy zmęczona i zmartwiona wróciłam do domu, pies leżał spokojnie w pokoju. Najwidoczniej był mądrzejszy ode mnie i widząc, że leje, czmychnął w głąb mieszkania. Widząc swego psa, całego i bezpiecznego, nie mogłam powstrzymać głośnego śmiechu. Rozsadzała mnie radość, bo przerażenie zostało zastąpione ulgą i mój mózg zwariował.

Ale nie czekaj na sytuacje, które Cię rozbawią - mogą nie nadejść. Sam je stwarzaj, zwłaszcza jeśli masz skłonność do ponuractwa, złych humorów, chandry. Gromadź sposoby i przedmioty, po które możesz zawsze sięgnąć: kolekcjonuj ulubione komedie, trzymaj przy łóżku "Przygody dobrego wojaka Szwejka" albo inne rozweselające lektury, kupuj zeszyty z kawałami o Wąchocku albo o milicjantach - to, co cię najbardziej bawi i rozśmiesza. Stwórz sobie własne archiwum poprawiania humoru i z niego korzystaj.

Tym chętniej, im większe zmartwienie Cię dopadnie. Wynik Twojej mammografii jest niepokojący? Możesz dać się ściągnąć w dół, ale możesz też spróbować się dźwignąć, zacząć działać i myśleć pozytywnie. Pozytywne myślenie nie oznacza, że podrzesz diagnozę i zignorujesz guzek w piersi - to głupie myślenie. Ale gdy w Twoim życiu pojawi się poważny problem, szybko popraw sobie nastrój. Nie alkoholem, narkotykami czy tabletkami - to niebezpieczna ułuda. Sięgnij po naturalne sposoby pobudzania swojego organizmu do poradzenia sobie z chwilowym problemem.

Układ sprzężony

Dbaj więc o swoje ciało, bo tym samym dbasz po prostu o siebie. Światło, ruch, śmiech - niech to wręcz będzie Twoje postanowienie, a zobaczysz, że z czasem wejdzie Ci w nawyk jak mycie zębów czy wieczorny prysznic. Na razie wpisz to w kalendarz, telefon, komputer. Umów się z koleżanką, znajdź wspólny termin z sąsiadem (ale nie z gburem, tylko z sympatycznym - wtedy o śmiech łatwiej, i o zapomnienie trosk...).

Jeśli zapewnisz swojemu ciału to, czego potrzebuje, odwdzięczy Ci się lepszym samopoczuciem. Człowiek - a więc i Ty - to sprzężony układ rozmaitych biologicznych podsystemów, zespolonych i przeplecionych czymś w rodzaju siatki, żeby wszystko trzymało się razem. Nasza psychika, i dusza, i infekcje, i zakażenia, ale też bicie serca - wszystko oplata niewidoczna siateczka, którą jest Twój system odpornościowy. Niestety, łatwo ją nadwerężyć, osłabić, wręcz zniszczyć. Wzmacniasz go, gdy zdrowo się odżywiasz, racjonalnie gospdarujesz energią, dostarczasz dużo tlenu, przebywając na powietrzu, nie pogrążasz się w zmartwieniach i unikasz nudy.

System odpornościowy to nasza brama do dobrego życia. Otwierają ją te same rzeczy, które wpływają na nasz lepszy nastrój. A dobry nastrój pozytywnie wpływa na system odpornościowy. Ten mechanizm działa jak silnik w sprawnym samochodzie. Póki się kręci, auto fantastycznie jedzie. Gdy osłabisz swój system odpornościowy, pierwszy wirus może Cię wykończyć, choć nie tknie nikogo z otoczenia. Znana sentencja: "W zdrowym ciele, zdrowy duch" nawiązuje do tego wzajemnego sprzężenia.

Przekręcając kontakt, nie uruchamiasz elektrowni, a światło się zapala. Nie wzbudzasz prądu, bo on stale płynie. Ty możesz go włączyć lub wyłączyć, sprawić, że będzie jasno lub ciemno. Światłem, ruchem, śmiechem przekręcasz kontakt. W świetle świat wygląda jaśniej. Za pomocą poprawy nastroju mniej ponuro podchodzisz do trosk, które są, będą, mogą przyjść jeszcze większe. Tu nie chodzi o to, żeby mieć fajne życie, ale żeby w życiu, które się ma, sprostać wyzwaniom.

Twoje wyzwania, tak samo jak moje i większości z nas, to w dużej mierze sprawy prozaiczne. Zgubione klucze, dziecko, które się nie uczy, choroba, brak pieniędzy, traumy, które w sobie nosisz...

Bratnie dusze

Czasem zjadają Cię złe myśli, zadręczasz się pytaniami, na które nie ma odpowiedzi. Na takie obsesyjne myślenie najlepszym lekarstwem jest drugi człowiek. Ktoś, kto Cię wysłucha, zapewni, że rozumie, ale kiedy skończysz swój monolog, wyciągnie Cię na spacer lub do kina albo opowie o swoim problemie, w którym Ty możesz okazać się pomocny. Zanim zaczniesz szukać terapeuty, zwróć się do przyjaciela.

Gdy rodzice martwią się o dziecko, często oboje wpadają w panikę lub przygnębienie. A jeśli ojciec mówi spokojnie: "Nie martw się", to matka może pomyśleć: "Co z niego za rodzic, skoro się nie przejmuje". W trudnych momentach nieocenione są osoby z dystansem - przyjaciółka, znajoma. A jeszcze lepiej - grono osób. Zadzwoń, umów się, porozmawiaj, a zobaczysz, że Hania, Krysia i Marysia stworzą wystarczający system oparcia. Będą też Twoim lustrem, w którym zobaczysz odbite swoje zmartwienia i okaże się, że Twoje problemy nie są największe na świecie.

Najtrudniej jest ludziom samotnym. Jeżeli czujesz się samotny, sprawdź, czy faktycznie nikogo nie obchodzisz i nikomu na Tobie nie zależy. Może tylko sobie to wmawiasz? Mimo że masz rodzinę, sąsiadów, dawnych i aktualnych znajomych - wpędzasz się w rozpacz, nie możesz znaleźć sensu życia i tkwisz samotnie w najczarniejszym dole... Tego nie wolno robić. Pozostawanie w tym czarnym dole jest groźne, bo im dłużej tam tkwisz, tym trudniej ludziom do Ciebie dotrzec. Wyciągnij rękę i poproś drugiego człowieka o towarzyszenie Ci w tym, co dobre, co złe, co nijakie, ale Twoje.

Jesteś starszy i samotny? Zapisz się na uniwersytet trzeciego wieku, poszukaj bratniej duszy w parafii. Jesteś młody i niezadowolony z życia? Poszukaj wolontariatu, zapisz się do ruchu młodzieżowego albo jedź na spotkanie Taizé. Zapytaj proboszcza, czy możesz komuś w okolicy pomóc. Nagle dostaniesz skrzydeł - raz w tygodniu czytasz dzieciom w szpitalu bajki, w hospicjum sprzątasz łazienkę. Tak otwierasz sobie bramę do lepszego życia.

Syndrom wypalenia

Na wszystko odpowiadasz mi "nie". Nie dla światła, ruchu, śmiechu. Nie dla towarzystwa. Bo poczucie odpowiedzialności tak Cię przytłacza. To zrozumiałe: nie możesz spłacić kredytu, więc pracujesz więcej, w domu jesteś mniej, z rodziną układa się coraz gorzej. Wszyscy wokół Ciebie są podenerwowani, czując presję sytuacji. Znalazłeś się w diabelskim, zamkniętym kręgu. To już nie jest niezadowolenie, nawet nie przemęczenie.

Jesteś wypalony życiowo. Nie cieszysz się efektami swoich działań, nawet jeśli odnosisz sukcesy i zarabiasz spore pieniądze, to nic Ci po nich, bo nie potrafisz ich wydać na cokolwiek - uszła z Ciebie ochota na życie. Rada jest tylko jedna. W którymś momencie musisz przerwać ten diabelski krąg. Moment wybierz sam. Może nawet dziś, a może jutro, jeśli rzucisz monetą i wypadnie reszka. Może na początek nowego roku albo jak znajdziesz nową pracę czy odłożysz jeszcze jakiś grosz. Jeśli masz kredyt, wytrwaj do końca albo staraj się w banku o przedłużenie, ale z mniejszymi ratami. Zrób to po swojemu, zgodnie z Twoim charakterem. Nie ma innego wyjścia.

Kiedy sama praca jest źródłem Twojego zmęczenia, napięcia, stresu - bo panują w niej złe stosunki, dochodzi do wymuszania, mobbingu, po prostu opłaca Ci się ją zmienić. Tak, nawet na gorszą. Na gorszą, ale przyjemniejszą. Na mniej płatną, ale pogodniejszą. Na taką, z której będziesz wychodzić w lepszym nastroju. Tylko taką pracę będziesz szanować na dłuższą metę. Jednorazowo, owszem, możesz wysprzątać piwnicę albo ogródek, ale - jednorazowo. Wybierz więc pracę, po której możesz być zmęczony, ale w dobrym nastroju.

W przeciwnym razie będziesz czuć się źle, czego przed swoim umysłem i ciałem nie ukryjesz. Spadnie Twoja odporność, zaczniesz chorować, pojawią się depresyjne nastroje, gorszy sen... Organizm wytrzymuje nawet wielkie napięcia. Ale przewlekły stres musi Cię wyniszczyć. Osłabiłeś swoje ciało przemęczeniem, osłabiłeś je złym nastrojem, więc wiedz, że tym, co teraz nadchodzi, będzie choroba, bo rozerwałeś siateczkę, która trzymała Cię do tej pory w ryzach całego.

***

Dbaj o siebie, żeby mieć zdrowie, siły i ochotę, by czerpać z życia jak najwięcej dobrego. Udane życie nie zależy od stanu konta czy wycieczek na Wyspy Kanaryjskie. Zależy od dnia codziennego. Nie odrzucaj tego jedynie dlatego, że marzysz o rzeczach nadzwyczajnych, wyjątkowych i spektakularnych. Dbaj o siebie, tak jak jest to możliwe w Twoim życiu, a samo życie Ci to wynagrodzi.

Wysłuchał Tomasz Ponikło

Ewa Woydyłło-Osiatyńska jest psychologiem i terapeutką, pracuje w Instytucie Psychiatrii i Neurologii w Warszawie. Ostatnio opublikowała książkę "Buty szczęścia". Prowadzi stronę internetową: www.woydyllo.pl. Laureatka Medalu św. Jerzego przyznawanego przez redakcję "Tygodnika Powszechnego".

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 50/2010