Polak mały

Nigdy nie przemawiały do mnie masowe obchody, ani religijne, ani narodowe.

05.11.2018

Czyta się kilka minut

 / Fot. Maciej Zienkiewicz dla „TP”
/ Fot. Maciej Zienkiewicz dla „TP”

Kto ty jesteś? Polak mały, Jaki znak twój? Orzeł biały. Gdzie ty mieszkasz? Między swemi. W jakim kraju? W polskiej ziemi. Czym ta ziemia? Mą Ojczyzną. Czym zdobyta? Krwią i blizną. Czy ją kochasz? Kocham szczerze. A w co wierzysz? W Polskę wierzę. Coś ty dla niej? Wdzięczne dziecię. Coś jej winien? Oddać życie”.

Wierszyka Władysława Bełzy „Katechizm polskiego dziecka” nauczyłem się tak dawno, że aż nie wiem kiedy. Pamiętam, że niepokoiło mnie stwierdzenie, że ojczyzna została zdobyta blizną, a irytowało wyznanie wiary w ojczyznę („w Polskę wierzę”), bo jako dziecko katolickiej rodziny uważałem, że jeśli w coś wierzę, to w Boga Ojca wszechmogącego. Wierszyk Bełzy przypomniał mi się z okazji setnej rocznicy. Blizna już mi nie przeszkadza, rozumiem poetycki skrót myślowy (skoro jest blizna, to musiała być rana, a rany w żaden sposób nie da się zrymować z ojczyzną). Wciąż mam niejakie trudności z wiarą w Polskę…


Czytaj także: Paweł Bravo: Po co nam takie państwo i dlaczego mielibyśmy świętować rocznicę jego istnienia?


Przyszedłem na świat zaledwie 16 lat po odzyskaniu przez Polskę niepodległości. Wydarzenia dziś historyczne były w naszej rodzinie przedmiotem osobistych wspomnień. O historycznych postaciach (Piłsudskim, Paderewskim, Dmowskim) rozmawiało się tak, jak dziś się rozmawia o Mazowieckim, Geremku, Balcerowiczu, Tusku czy Kaczyńskim. Chyba wierzono w Polskę, bo w jej budowanie angażowali się moi bliscy z pokolenia dziadków i rodziców, odważnie jej bronili, jak np. w 1920 r. dziadek i wujowie. W 1939 r. cała męską część rodziny poszła na wojnę i brała czynny udział w tragicznej obronie jej niepodległości. Chociaż ówczesna prasa pełna jest wzniosłych, patriotycznych akcentów, to niczego w tym stylu z domu nie pamiętam. Tam się nie gadało, lecz pracowało, a jak było trzeba, to szło się na wojnę i walczyło.

Nie wiem, czy za kilkadziesiąt lat o Leszku Balcerowiczu będą Polacy mówili tak, jak dziś mówimy o Władysławie Grabskim, a o Jarosławie Kaczyńskim, jak dziś o Józefie Piłsudskim. Wiem, że partyjne spory w pierwszym dwudziestoleciu niepodległości w niczym nie ustępowały dzisiejszym i trwały, w kraju i na emigracji, nawet w latach okupacji.


Czytaj także: Dariusz Kosiński: Dokąd maszeruje niepodległość


W liście pasterskim z okazji stulecia niepodległości polscy biskupi piszą, że „Rzeczpospolita upadła w wyniku przemocy sąsiednich mocarstw, a także z powodu win i zaniedbań społeczeństwa szlacheckiego, zwłaszcza części arystokracji, dygnitarzy państwowych i niektórych hierarchów kościelnych. Szczególnie bolesne były: prywata i egoizm stanowy szlachty, zdrada ojczyzny przez część magnatów i ich współdziałanie z wrogami”. Ciekawe, jakich winowajców, jeśli nie daj Boże, coś się stanie, wskażą za 230 lat przyszli polscy biskupi. Społeczeństwa szlacheckiego nie ma, nie ma arystokracji, ale „Polak mały” był mały i małym pozostał.

Nigdy nie przemawiały do mnie masowe obchody, ani religijne, ani narodowe. Może to alergia nabyta jeszcze w czasach obowiązkowych Pierwszych Majów i sprawą pochodu się specjalnie nie przejmuję. Proponuję, by na stulecie niepodległości spojrzeć jako na okazję do rachunku sumienia z naszych wad narodowych, z naprawieniem szkód i mocnym postanowieniem poprawy.


Czytaj także: Michał Okoński: Można obchodzić stulecie niepodległości po swojemu - wspominając kogoś, kto zamiast palić komitety, chciał zakładać własne.


„Leczcież pierwej tę chorą swoje matkę, tę miłą ojczyznę i Rzeczpospolitą swoje. A jeśliście ostrożni i mądrzy lekarze, najdziecie sześć szkodliwych chorób jej, które jej bliską śmierć (obroń Boże) ukazują, a jako złe pulsy, źle jej tuszą. Pierwsza jest – nieżyczliwość ludzka ku Rzeczypospolitej i chciwość domowego łakomstwa. Druga – niezgody i roztyrki sąsiedzkie. Trzecia – naruszenie religiej katolickiej i przysada heretyckiej zarazy. Czwarta – dostojności królewskiej i władzej osłabienie. Piąta – prawa niesprawiedliwe. Szósta – grzechy i złości jawne, które się przeciw Panu Bogu podniosły i pomsty od niego wołają” (ks. Piotr Skarga „Kazanie wtóre o miłości ku ojczyźnie…”, 1597 r.). ©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
79,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Urodził się 25 lipca 1934 r. w Warszawie. Gdy miał osiemnaście lat, wstąpił do Zgromadzenia Księży Marianów. Po kilku latach otrzymał święcenia kapłańskie. Studiował filozofię na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pracował z młodzieżą – był katechetą… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 46/2018