Po co nam amazoński synod

Rozpoczęty uroczystą mszą w Bazylice św. Piotra specjalny synod biskupów poświęcony problemom regionu Amazonii może się okazać najważniejszym wydarzeniem w Kościele w 2019 r. Świetnie to wie antyfranciszkowa opozycja.

07.10.2019

Czyta się kilka minut

Przed rozpoczęciem Synodu dla Amazonii, Rzym, 7 października 2019 r. / Fot. Andrew Medichini / AP Photo / East News /
Przed rozpoczęciem Synodu dla Amazonii, Rzym, 7 października 2019 r. / Fot. Andrew Medichini / AP Photo / East News /

Biskupie synody – w formie, którą od pół wieku obserwujemy – to pomysł Soboru Watykańskiego II, wprowadzony w życie przez Pawła VI. Chodziło o to, by biskupi pomagali papieżowi rozwiązywać najważniejsze problemy Kościoła w zmieniającym się świecie. Synody mogą być „zwyczajne” (zwoływane zwykle co trzy, cztery lata), „nadzwyczajne” – poświęcone konkretnemu problemowi (odbyły się trzy) i „specjalne” – zajmujące się problemami konkretnego regionu świata (jak ten o Amazonii).

Tak więc rozpoczęte w niedzielę obrady nie są wydarzeniem wyjątkowym – będzie to już jedenasty synod specjalny – poprzednio debatowano na temat Holandii, Libanu, Bliskiego Wschodu, Oceanii, Azji, Ameryki, Europy (dwukrotnie) i Afryki (też dwa razy, ostatnio w 2010 r.). Dlaczego więc Amazonia miałaby być ważniejsza od innych? Widać w niej najważniejsze problemy współczesnego świata. 

1. Ekologia integralna

Amazonia to wielki region (25 razy większy od Polski), pokryty wiecznozieloną puszczą, która stanowi 40 proc. wszystkich lasów tropikalnych na świecie. Obszar o ogromnej różnorodności gatunkowej, rezerwuar wody słodkiej oraz pochłanianego z atmosfery węgla, odpowiadający za intensywność i zakres opadów w Ameryce Południowej i ruchy powietrza na całej kuli ziemskiej. Rejon szczególnie zagrożony zmianami klimatycznymi (najbardziej po Arktyce) i niszczącym działaniem człowieka (rabunkowa gospodarka wielkich przedsiębiorstw rolnych i przemysłu wydobywczego).

Ekologia w nauczaniu Kościoła jednak nie dziwi. Troskę o dzieło stworzenia miał na uwadze i Jan Paweł II, i Benedykt XVI. Ten ostatni pisał: „Kościół musi bronić nie tylko ziemię, wodę i powietrze – dary stworzenia, należące do wszystkich. Przede wszystkim musi chronić człowieka przed zniszczeniem samego siebie”. Tę myśl przejął i rozwinął Franciszek (wybrane imię zobowiązuje), mówiąc o „ekologii integralnej”, która ma na uwadze ochronę całego Bożego stworzenia – wraz z człowiekiem: w jego wymiarze cielesnym, duchowym, społecznym i materialnym. Świadom nieuchronnej katastrofy, z kwestii ekologicznych uczynił jedną z głównych osi swojego nauczania.

To będzie ekologiczny synod – zarówno pod względem tematu (Franciszek podkreśla, że kluczem do jego zrozumienia jest encyklika „Laudato si”), jak i praktyki życia (zrezygnowano z plastikowych kubków, torby dla uczestników wykonano z juty, ograniczono zużycie papieru, pozostawiając wiele dokumentów w sieci).

2. Sprawiedliwość społeczna

A właściwie jej brak – którego Amazonia jest we współczesnym świecie wstydliwym przykładem. Region zamieszkują 33 mln ludzi, z czego 3 mln to ludność rdzenna, należąca do blisko 400 plemion (ponad 100 z nich jest nam całkiem lub w znacznym stopniu nieznana – nie chcą mieć z naszą cywilizacją żadnego kontaktu). A choć są obywatelami 9 różnych państw, to łączy ich ta sama skrajna bieda i wyzysk.

Z ankiet, jakie zbierano w parafiach w okresie przedsynodalnym, wyłania się ponury obraz. Za najważniejsze problemy, o których biskupi powinni rozmawiać, mieszkańcy regionu uznają: ograbianie ich z podstawowych „dóbr wspólnych” (ziemia, las i jego produkty, woda), narkobiznes, alkoholizm, przemoc wobec kobiet, handel ludźmi i wykorzystywanie seksualne, zagładę języka, kultury i tradycji rdzennych grup etnicznych, prześladowanie i zabójstwa liderów walczących o poprawę losu najbiedniejszych.

Tu warto przytoczyć drugie ulubione słowo papieża: wrażliwość. O jej brak Franciszek oskarżył krytyków amazońskiego synodu. Bo choć konieczność zaangażowania się Kościoła w „opcję na rzecz ubogich” nie budzi już zastrzeżeń ani z prawej, ani z lewej strony – to problemem staje się jego forma i zakres. Wiadomo, że tego rodzaju aktywność zawsze wkracza na pola walk politycznych i gospodarczych.

3. Żonaci księża 

Kościół katolicki, który od pięciu wieków dominował na całym obszarze Ameryki Łacińskiej, coraz szybciej traci w niej znaczenie. Ruchy wspierające rdzenną ludność wypominają mu czas konkwisty i kolonizacji. Partie lewicowe – zażyłość z właścicielami latyfundiów i wielkim, zwykle północnoamerykańskim biznesem. Najbiedniejsi mieszkańcy, którzy w Kościele (głównie w misjach, prowadzonych przez księży i zakonników z Europy) znajdowali pomoc materialną i wsparcie w walce o swe prawa, skarżą się na brak kapłanów. Coraz więcej osób odchodzi do wspólnot protestanckich lub różnego rodzaju sekt. Być może problem rozwiązałaby zgoda na święcenia kapłańskie dla żonatych mężczyzn, którzy pełnią funkcje diakonów i świeckich szafarzy eucharystii.


Czytaj także: Piotr Sikora: Duch wieje nad Amazonką


To też jeden z problemów, którym zajmą się biskupi na synodzie. Walka o celibat księży (który i tak w Kościele katolickim nie jest bezwzględnym wymogiem, biorąc pod uwagę księży grekokatolickich czy przyjętych do Kościoła kapłanów wyznania anglikańskiego) będzie zaciekła. Papież Franciszek mówił kiedyś, że tego typu zmiana na pewno nie dokona się za jego życia. Czy dziś powtórzyłby te słowa? 

Tu dochodzimy do sedna sprawy: obawy krytyków amazońskiego synodu budzi nie tyle przedmiot obrad – a więc wszystkie problemy, nad którymi debatować będzie synod – co podmiot, który go zwołał i który jego decyzje będzie wprowadzał w życie. 

4. Niebezpieczny papież

Antybergogliowska opozycja, uważająca się za stróża katolickiej doktryny, ma nie lada problem. W końcu istotą katolicyzmu jest wierność papieżowi, który sprawuje w Kościele władzę najwyższą i – jak na razie – samodzielną. Tymczasem papież Franciszek jest nieprzewidywalny. Potrafi na przykład jednym przypisem w posynodalnej adhortacji zmienić... no, właśnie: według jednych duszpasterską praktykę, zdaniem innych – niezmienne dotąd nauczanie w kwestiach wiary i moralności. Tak było w przypadku dopuszczenia do komunii osób żyjących w nowych, niesakramentalnych związkach małżeńskich.

Przeciwnicy Bergoglia nie bez powodu obawiają się, że i teraz przyjęte przez niego rozwiązania mogą zachwiać doktryną – a przynajmniej tym, co oni za doktrynę uważają. O ile tematyka społeczna synodu nie stanowi dla nich problemu (choć krzywią się na obecność wśród zaproszonych gości prof. Jeffreya Sachsa i Ban Ki-moona, którym wytykają proaborcyjne poglądy i promowanie sztucznej kontroli urodzeń), to już w ekologii widzą niebezpieczne skrzywienie panteistyczne, a w dokumencie roboczym synodu znajdują fragmenty propagujące relatywizm i synkretyzm. Od tygodnia organizują więc w pobliżu placu św. Piotra publiczne modły, by wypędzić szatana z Watykanu i obronić Kościół przed herezją. Mają w tym wsparcie także niektórych biskupów i kardynałów, oficjalnie krytykujących „Instrumentum laboris” za teologiczne błędy – jak choćby dowartościowanie wierzeń amazońskich Indian, w których także znaleźć można elementy Bożego objawienia. 

5. Teologia Indian

To w gruncie rzeczy zabawne, że kardynałowie, którzy wybrali na papieża człowieka spoza Europy, dziwią się jego sympatii do kultur innych niż europejska. Dziwne też, że ludzie odwołujący się do świętej tradycji zapominają, że już apostołowie byli mistrzami inkulturacji, jak byśmy dziś powiedzieli, adaptując wierzenia, zwyczaje i pojęcia otaczającego ich świata do potrzeb Dobrej Nowiny. Św. Paweł wychwalał Boga słowami pieśni do Zeusa i cytował kapłana orfickiego, apostoł Jan nie unikał w Apokalipsie nawiązań do rzymskiej mitologii. Wielcy Ojcowie Kościoła – jak Augustyn czy Tomasz z Akwinu – cały swój wykład teologii oparli na pogańskiej, bądź co bądź, filozofii Platona czy Arystotelesa. Czy naprawdę tak trudno zrozumieć, że amazońskim Indianom takie pojęcia jak byt, forma, materia, istota, substancja są nie tylko obce, ale i zupełnie niepotrzebne do życia Ewangelią? 

Wielkim zwolennikiem inkulturacji był Jan Paweł II, za co – o czym mało kto już pamięta – także zbierał cięgi od tradycyjnie usposobionych katolików. 

Papież Franciszek jeszcze mocniej podkreśla, że tradycje, mitologie i wierzenia ludów Amazonii, Afryki czy Oceanii mogą być równie dobrym podłożem dla ziarna Bożego Słowa, jak filozofia Greków i Rzymian. Jego słowa o „Kościele o amazońskiej twarzy” nie znaczą, że wszyscy – także w Europie i USA – mają zacząć studiować mitologię Indian Amazonii albo tańczyć w czasie mszy. Barwne stroje, pióra we włosach czy pomalowane twarze, od których zaroiło się na placu św. Piotra, naprawdę niczym nie różnią się od kurpiowskich kabatów, łowickich gorsetów czy góralskich serdaków. 

Kluczem do zrozumienia wydaje się tu kolejne ulubione słowo Franciszka: różnorodność. Inność, odmienność zwyczajów uważa za bogactwo Kościoła. Dlatego nie boi się otworzyć drzwi „teologii Indian”, do której jego poprzednicy odnosili się sceptycznie. Obecność przedstawicieli tego nurtu na synodzie (choćby w osobie ks. Eleazara Lópeza Hernándeza, twórcy i najważniejszego autora) jest tego najlepszym przykładem.

Przed nami trzy tygodnie dyskusji, których efekt jest w tej chwili trudny do przewidzenia. Papieżowi na pewno nie zabraknie determinacji ani sił, by przeprowadzić zmiany, do których jest przekonany, albo do których przekona się w trakcie obrad. W zgromadzeniu biskupów weźmie udział 185 ojców synodu (kardynałowie, biskupi, przełożeni męskich zgromadzeń zakonnych), pochodzących z regionu Amazonii, przedstawicieli kurii rzymskiej i zaproszonych przez Franciszka reprezentantów państw najbardziej zaangażowanych w pomoc dla Kościoła Amazonii (głównie Niemiec, Austrii i USA). Nie będzie nikogo z episkopatu Polski, choć na liście uczestników jest czterech polskich biskupów (jeden pracujący w Boliwii i trzech z Brazylii). Zaproszono też blisko 100 uczestników bez prawa głosu (ekspertów, audytorów, przedstawicieli innych wyznań). Relacje z obrad co kilka dni pojawiać się będą na naszej stronie internetowej, a w najbliższym wydaniu „Tygodnika Powszechnego” reportaż Mirosława Wlekłego o Kościele w brazylijskiej Amazonii oraz wywiad z misjonarzem z Boliwii, o. Kasperem Mariuszem Kaproniem.

 

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz „Tygodnika Powszechnego”, akredytowany przy Sala Stampa Stolicy Apostolskiej. Absolwent teatrologii UJ, studiował też historię i kulturę Włoch w ramach stypendium  konsorcjum ICoN, zrzeszającego największe włoskie uniwersytety. Autor i… więcej