PiS wygrał wybory po raz trzeci i jest to bezprecedensowy sukces

Przynajmniej w świecie, w którym opinia o tym, która liczba jest większa stała się tematem interpretacji.

23.10.2023

Czyta się kilka minut

FOT. GRAŻYNA MAKARA

Powiada św. Tomasz z Akwinu: „Mówi się, że coś jest cudem, kiedy dzieje się poza porządkiem wszelkiego stworzenia”. Rzecz jasna nie ma w nas przenikliwości doktora Kościoła, ale dorzucilibyśmy spostrzeżenie takie oto, że najczęstszymi świadkami cudów byli pasterze. Jest to zawód – zważmy – jak żaden inny, predestynowany do uczestnictwa i świadczenia w sprawach dziejących się poza wszelakim porządkiem. Pasterze i pasterki – to frapujące – przechodzą do historii wyłącznie z powodu swej spostrzegawczości, autorskiej interpretacji zdarzeń i zniewalających umiejętności narracyjnych.

Można rzec, że pasterstwo jest zawodem z przyszłością, choć nie jest to zajęcie dla każdego. Trzeba mieć to coś, z czym się człowiek rodzi, a jest to po prostu talent. Beztalencia, jak zresztą w każdej dziedzinie, skazane są na frustrację i kwękanie. Możliwe, że wśród pasterzy istnieje rodzaj niecierpliwego oczekiwania na cud, ale to oczywiście domysł, nie mamy bowiem kontaktu z ludźmi tej branży. Pasterstwo – to wie każdy – jest zajęciem sezonowym, zależnym od trawy, więc i w cudotwórstwie jest przerwa jesienno-zimowa. Wydaje się, że mamy w naszych świetnych rozważaniach rację, ogromna większość cudów, o których słyszeliśmy, wydarzyła się na wiosnę bądź w lecie. Cuda są zatem wydarzeniem pór bezśnieżnych, a więc takoż jesiennych.

Te – jak widać – skrzydlate myśli, pytania i odpowiedzi cudów dotyczące towarzyszyły naszej codzienności w ostatnim, jakże jesiennym tygodniu. Nie bez powodu. Ktoś tu powie, że moglibyśmy się jednak przymknąć i zająć solidną analizą społeczno-polityczną, miast snuć się po naskórkowo i amatorsko ujętej teologii. Niestety, w naszym nadętym przekonaniu jakakolwiek analiza polskiej polityki skazana jest na mozół i błądzenie, a sens ma wyłącznie psychologizowanie. Polska polityka to owoc niekiełznanych emocji i myślenia wyłącznie odruchowego. Polska rzeczywistość polityczna to wystawa odruchów i ich koktajli. A gdzie tak jest, tam o cuda nietrudno. Zaraz po ogłoszeniu wyników wyborów rzeczywistość się po naszemu zakrzywiła. Niby byliśmy na wiele przygotowani, bo nie spadliśmy z Marsa, ale jednak – trzeba przyznać – szczęka nam opadła, nie mieliśmy bowiem dotychczas okazji podziwiać cudu mniemania w takiej skali. Cud ów błyskawicznie wyrósł i rozkwitł, osiągnął niesamowite rozmiary, powstał – jak i inne wydarzenia z tego gatunku – bez hamulców, bez grawitacji i, można też rzec, bez udziału rozumu. Trwa i nie więdnie.

Otóż nieprzebrane rzesze wielbicieli obecnej władzy i tamtejszych liderów opinii, od b. Gospodarza począwszy, nie mogą wyjść zarówno ze zdumienia, jak i z towarzyszącego zdumieniu permanentnego oburzenia, że opozycja wraz ze swymi liderami i wyborcami się cieszy. Cieszy się, gdyż rzekomo wygrała, choć przecież sromotnie przegrała. Tak. Kto nie wierzy, niech się wysili i przerzuci prawicowy internet. Naprawdę nie trzeba się wczytywać ani grzebać głęboko. PiS wygrał wybory po raz trzeci, jest to bezprecedensowy sukces, a radości z niego nie wolno dać sobie odebrać. Bo na całym świecie partia, która wygrywa wybory, tworzy rząd. I rządzi. Kropka. Kto mniema inaczej, jest tęczowo-niemiecko-sowieckim łgarzem. A więc, a mówimy to z pełną odpowiedzialnością, po raz pierwszy w naszym życiu zasady działania na liczbach, w tym więcej niż na jednej, w zakresie od jednego do stu, stały się na taką skalę dyskusyjne. Dodawanie w słupku stało się ekskluzywną umiejętnością dostępną nielicznym.

Opinia o tym, która liczba jest większa, a która mniejsza, stała się motywem sporu politycznego i tematem interpretacji. Być może gdzieś indziej byłoby to zmartwienie wszystkich speców od edukacji w klasach I-III, ale nie u nas, gdzie arytmetyka weszła do bestiarium tożsamości i wartości. Co z tego może wyniknąć? Nie chcemy tu pielęgnować naszego legendarnego pesymizmu, ale trzeźwość wielu Polaków należy badać innym urządzeniem niż alkomat. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Felietonista „Tygodnika Powszechnego”, pracuje w Instytucie Literackim w Paryżu.

Artykuł pochodzi z numeru Nr 44-45/2023

W druku ukazał się pod tytułem: Cud mniemania