Pielenie i wyrąb

W TVP Historia obejrzałem ostatnio film Marii Dłużewskiej „Ksiądz”, dokument o zabójstwie księdza Jerzego Popiełuszki.

20.08.2016

Czyta się kilka minut

Wstrząsający głównie dlatego, że oparty na esbeckich i prokuratorskich materiałach wideo, przechowywanych w archiwach IPN. Są tu więc przede wszystkim filmy z przygotowań do sekcji ciała księdza Jerzego. Są materiały z wizji lokalnych i eksperymentów procesowych przeprowadzanych z udziałem katów męczennika. Są wreszcie ich własne zeznania. Wśród nich rzecz, która utkwiła mi w głowie równie mocno, co widok skrępowanego i udręczonego ciała człowieka, którego zniesiono z Golgoty. To nagrania z prokuratorskiej konfrontacji pułkownika Pietruszki i kapitana Piotrowskiego, podczas której przerzucają się winą. I są w tym tak obrzydliwi (zwłaszcza Piotrowski), że nie sposób usiedzieć przed telewizorem bez obelg. Wstrząsające są też relacje Chmielewskiego i Pękali, którzy tortury i egzekucję księdza opisują z techniczną erudycją majstrów relacjonujących naprawę auta czy lodówki. Widać też w nich jednak przerażenie (zwłaszcza w Chmielewskim). Nie wiem, czy obiecywano im bezkarność, czy nie. Wiem, że tu widać kogoś, kto poczuł, iż grunt odjechał mu spod nóg (i to na 99 proc. nie jest zagrane). Że „firma” miała wszystko ogarnąć, że miano posprzątać ślady, a teraz ich własna machina obraca się przeciwko nim i nie wiadomo w sumie, jak to się wszystko skończy (wtedy w PRL-u obowiązywała jeszcze kara śmierci).

Narratorem filmu jest ksiądz Stanisław Małkowski. Na liście księży „do uciszenia” sporządzonej podobno wówczas w MSW był na pozycji pierwszej, ksiądz Popiełuszko – mimo dużo większego „zasięgu”, był drugi. Ksiądz Małkowski komentując to, wypowiada zdanie wstrząsające do głębi: „To przejaw litości Boga wobec mnie. Widocznie uznał, że ksiądz Małkowski nie sprosta. A ksiądz Popiełuszko sprosta”. W warstwie publicystycznej ów kapłan przez cały film pozostaje niestety wciąż sobą takim, jakim znamy go z wieców „obrońców krzyża” na Krakowskim Przedmieściu (gdzie zdarzyło mu się egzorcyzmować miejsce pracy prezydenta Komorowskiego). To znany w Warszawie (i w internecie) rycerz świętej wojny, nieustannie przenoszony i upominany przez kościelne władze, zwolennik intronizacji Chrystusa na polski tron, żywo politykujący (bo – jak mówi w filmie – „dechrystianizacja” polityki oznacza, że przenikają do niej słudzy szatana), głosiciel ostrzeżeń o masońskich i brukselskich zdrajcach ojczyzny.

W filmie Dłużewskiej ksiądz Małkowski też walczy. Jak zwykle o prawdę, która jego zdaniem (też jak zwykle) nie została jeszcze odkryta. Powiela teorie, że skazani esbecy byli tylko pierwszą ekipą, której zadaniem było porwać księdza Popiełuszkę, a później przejęła go od nich druga (w skład której być może wchodzili nawet funkcjonariusze KGB), która powiozła księdza do Kazunia na dalsze tortury, a później wyrzuciła ciało. Dołącza do chóru oskarżycieli kierowcy księdza, Waldemara Chrostowskiego, wprost mówiąc, że współpracował z zabójcami, a odszkodowanie, które wywalczył dla niego mec. Edward Wende, opisuje jako „judaszowe srebrniki”.

Z księdzem Małkowskim od dawna mam wewnętrzny kłopot. Widywałem go czasem odprawiającego mszę w koncelebrze (odprawiać sam publicznie i głosić kazań, zdaje się, wciąż nie może, albo nie mógł wtedy), w filmie Dłużewskiej kamera towarzyszy mu również w chwilach modlitwy. Nie mam cienia wątpliwości, że to głęboko wierzący człowiek, który niezwykle serio traktuje swoje kapłaństwo. Czytam w internecie o jego związkach z duszpasterstwem więziennym, o wolontaryjnej pracy z osobami niepełnosprawnymi czy samotnymi w domach opieki. I zachodzę w głowę, dlaczego w prawych ludziach pragnienie zostania docentami od ciemności bierze górę nad chęcią bycia profesorami od światła?

Jak to się stało, że przy całej ich życiowej mądrości nie udało im się odkryć, że najlepszą metodą aktywnej walki ze złem nie jest uprawiana w klubach wzajemnej adoracji publicystyka, a bezgraniczne i bezwarunkowe robienie dobra, również tym, którzy myślą, żyją, zachowują się inaczej? Pozostawienie Bogu nie tylko wymierzania sprawiedliwości, ale pójście w ascezie o krok dalej: oddanie Mu też poczucia satysfakcji i własnej prawości, płynącego z posiadania moralnej racji? Co z tego, że mam ową prawdę, skoro trzymam ją w ten sposób, że odpycham tych, którzy jej właśnie najbardziej potrzebują? Co z tego, że chwalą mnie moi ideologiczni ziomale? Miarą sukcesu mojego chrześcijańskiego życia jest chyba to, czy patrząc na nie, zaczną nawracać się najbardziej zatwardziali grzesznicy.

Ksiądz Jerzy Popiełuszko często wracał do frazy św. Pawła: „Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj”. Jezus powstrzymał Jakuba i Jana, którzy – by dać świadectwo prawdzie – zaoferowali się, że spalą samarytańską wioskę, która nie przyjęła Zbawiciela na nocleg. Odpuszczając jawnogrzesznicy, nie nazywał jej najpierw – znów w imię prawdy o dobru i złu – puszczalską, nie kazał nawet wyznać swoich grzechów. Piłatowi nie powiedział, że jest tchórzem, Zacheuszowi – że złodziejem, kolaborantem. Kłamał? Nie. Pokazał jednak, że Bóg w pierwszym rzędzie chce ocalenia człowieka, nie triumfu idei.

Ksiądz Popiełuszko odszedł jako święty. Zostaliśmy my: ksiądz Małkowski, Pękala, Piotrowski, Pietruszka, Chmielewski, widzowie tego filmu, ja. Z księdzem Popiełuszką (to mój ziomal z Podlasia) czasem nieśmiało sobie zagadam. Księdza Małkowskiego szanuję za to, co robi dla słabszych, nie lubię tego, co mówi o innych, a jego inkwizytorskiego miecza po prostu się boję. Myśląc o czterech panach z SB, choć to bardzo niechrześcijańskie – z trudem opanowuję niechęć, może i odrazę. Bóg jednak najwyraźniej chce, byśmy w tym samym czasie, w tej samej Polsce, rośli obok siebie aż do żniwa. Osobiście jestem mu wdzięczny za to, że to nie mi wyznaczył rolę żniwiarza, inspektora jakości ziarna ani odchwaszczacza. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Polski dziennikarz, publicysta, pisarz, dwukrotny laureat nagrody Grand Press. Po raz pierwszy w 2006 roku w kategorii wywiad i w 2007 w kategorii dziennikarstwo specjalistyczne. Na koncie ma również nagrodę „Ślad”, MediaTory, Wiktora Publiczności. Pracował m… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 35/2016