Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
TO BYŁA JEDYNA POCIECHA z wiosennego lockdownu: mniej samochodów, czystsze powietrze, powrót zwierząt do miejskich parków. Nadzieja na to, że podczas pandemii przyroda odetchnie, a człowiek przemyśli swoje z nią relacje.
Dziś już wiemy – nadzieja płonna. W kwietniu 2020 r. wyemitowaliśmy do atmosfery 17 proc. mniej dwutlenku węgla niż w tym samym miesiącu rok wcześniej. Imponujące? Mniej, gdy się doda, że tym samym cofnęliśmy się do poziomu emisji z 2006 r. Nakazanie lub zalecenie pozostania w domach ponad połowie mieszkańców planety poprawiło zatem sytuację jedynie „o 14 lat”, i tylko na parę tygodni. Nawet zmniejszenie emisji tego gazu w skali całego roku o 4-8 proc. (szacunki są różne) wywrze minimalny wpływ na jego koncentrację w atmosferze. Przykład Wuhanu, gdzie już kilka tygodni po przejściu pierwszej fali epidemii przemysł ciężki znów pracował na pełnych obrotach, pokazuje, że ze ścieżki w stronę klimatycznej katastrofy zawrócić jest nas trudno.
Pięć lat po podpisaniu porozumień klimatycznych w Paryżu mamy mało powodów do radości. Symulujące globalne ocieplenie modele matematyczne wciąż wskazują, że do końca wieku średnia temperatura na Ziemi wzrośnie o 3 stopnie Celsjusza w porównaniu z erą przedindustrialną. To dwa razy więcej niż cel założony w Paryżu. Żeby go osiągnąć – co wciąż jest możliwe – wiele państw musiałoby przyspieszyć przechodzenie na gospodarkę bezemisyjną. Innej drogi po prostu nie ma.
Na szczęście coś w tym zakresie drgnęło. Przykład dała Unia Europejska, której Zielony Ład – ambitny plan działań na rzecz zrównoważonego rozwoju i osiągnięcia neutralności klimatycznej do połowy stulecia – w 2020 r. nabrał rozpędu. Aż jedna trzecia dotacji z unijnego Funduszu Odbudowy, który ma pomóc wyjść państwom członkowskim z popandemicznej recesji, będzie przeznaczona na transformację sektora energetycznego. Chiny, które rozpoczęły właśnie 14-letni plan na rzecz zrównoważonej gospodarki, deklarują zakończenie emisji dwutlenku węgla do 2060 r. W dodatku w maju zorganizują pierwszy szczyt ONZ ws. bioróżnorodności. Jego uczestnicy mają zobowiązać się do objęcia ochroną ok. 30 proc. powierzchni lądów i oceanów. Nowy prezydent Stanów Zjednoczonych Joe Biden zapowiada powrót swojego kraju do porozumień paryskich. Europa, Chiny i Ameryka odpowiadają wspólnie za niemal połowę emisji gazów cieplarnianych.
Sekretarz generalny ONZ zaapelował w grudniu o sto miliardów dolarów na „zieloną transformację” państw rozwijających się. Nigeria już ogłosiła, że w ramach programu modernizacji gospodarki będzie rezygnować z paliw kopalnych. Po wielu latach dyskusji w lipcu niemiecki Bundestag uchwalił plan rezygnacji z energii opartej na węglu najpóźniej do 2038 r. Taki sam termin wyznaczyły Czechy (Polska planuje, że ostatnia tona węgla wyjedzie z kopalni dekadę później). Dania sprzedaje właśnie ostatnie licencje na wydobycie gazu ziemnego na Morzu Północnym – eksploatacja złóż ma się zakończyć w połowie stulecia.
W wielu przypadkach to tylko deklaracje. Ale wywołana pandemią COVID-19 ogólnoświatowa mobilizacja (w tym coraz lepiej koordynowane sposoby powtrzymywania wirusa) uświadomiła nam przynajmniej, że wspólne działanie w obliczu śmiertelnego zagrożenia jest możliwe. I, co więcej, przynosi skutek. ©℗
Prof. Szymon Malinowski w Podkaście Powszechnym: Czas na bezczynność w sprawach klimatu już się wyczerpał. Popanikujmy trochę, a potem, cytując mistrza Młynarskiego – róbmy swoje. Może to coś da.