Opieka nad psim seniorem: problemy i wyzwania

Adopcja starego zwierzęcia to dojrzały wybór. Pies nie będzie już tak aktywny jak szczeniak, trzeba mu będzie poświęcić dużo więcej uwagi i wydać na niego dużo więcej pieniędzy. Ale możemy liczyć na pomoc innych.

23.04.2024

Czyta się kilka minut

Aleksandra Toczyska z Fridą // Fot. Archiwum prywatne
Aleksandra Toczyska z Fridą // Fot. Archiwum prywatne

Umaszczenie: pieprz i sól. Na karku sterczące we wszystkie strony białe igiełki. Uszy jak radary. Nie upomina się o uwagę, nie przepada za głośnymi, tłocznymi miejscami, jest wycofana i stateczna. Pozycję medytacyjną – najchętniej w pełnym słońcu – potrafi utrzymać tak długo, że znajomi ludzie wołają na nią „kamień”. Z warszawskiego schroniska na Paluchu do Oli Toczyskiej trafiła ponad pięć lat temu, jako ośmioletnia suczka, wedle definicji Światowej Organizacji Zdrowia Zwierząt: seniorka.

– Powiedziałam jej: stara, wezmę cię, tylko musisz się dogadać z kotami. Bez mrugnięcia okiem przyjęła warunki.

Tabliczka przy boksie Fridy informowała, że suczka jest w schronisku praktycznie od urodzenia. – Poruszyło mnie, że urodziła się na Paluchu i spędziła w nim całe życie, dlatego ją wybrałam – opowiada Ola. – Kiedy już podjęłam decyzję o adopcji, pani ze schroniska była nieco zdziwiona i długo upewniała się, czy na pewno chodzi o to małe, gremlinowate stworzonko. Okazało się, że data jej przyjęcia do schroniska na Paluchu była błędna, więc Fridka miała farta, wzięła mnie na litość – śmieje się Ola.

Jacek Szulc // Fot. Weterynaria News / Materiały prasowe

Senior 7 plus

Z najnowszego raportu głównego lekarza weterynarii wynika, że na przestrzeni ostatnich kilku lat nowy dom dostaje coraz więcej porzuconych albo osieroconych zwierząt: do adopcji trafia nawet 65 proc. psów. Najwięcej przysposobień zanotowano cztery lata temu, kiedy wybuchła pandemia – nowych opiekunów znalazło wówczas aż 70 proc. podopiecznych polskich schronisk. To dużo, biorąc pod uwagę, że dziesięć lat wcześniej tylko nieco ponad połowa bezpańskich zwierząt dostawała szansę na nową rodzinę.

Chętniej adoptujemy dziś także seniorki i seniorów, czyli psy, które ukończyły 7. rok życia. To właśnie zwierzęta w takim wieku stanowią większość pacjentów w prowadzonym od 35 lat gabinecie Jacka Szulca, członka zarządu Polskiego Stowarzyszenia Lekarzy Weterynarii Małych Zwierząt.

– Rzeczywiście seniorów jest u nas trzykrotnie więcej niż juniorów – opowiada Szulc. – Dobrze to świadczy o nas jako opiekunach, jesteśmy coraz bardziej świadomi potrzeb zwierzęcia, które mamy pod opieką. Wiemy, że należy wykonywać profilaktyczne badania, dostosowywać dietę do wieku pupila. Zwierzęta mają coraz lepsze warunki życia.

Adopcja starego zwierzęcia to też najbardziej świadomy, dojrzały wybór, mówi Szulc. Dlaczego?

– Wiemy, że pies nie będzie już tak aktywny jak szczeniak, że trzeba mu będzie poświęcić dużo więcej uwagi i – mówiąc wprost – wydać na niego dużo więcej pieniędzy.

W stadzie raźniej

Tak było w przypadku Fridy, która po kilku miesiącach pobytu u Oli zaczęła poważnie chorować, choć objawy początkowo wydawały się niewinne.

– Wyczułam u niej małe bąbelki na skórze brzucha, w okolicy klatki piersiowej. Po kilku tygodniach diagnostyki znalazłyśmy lecznicę, w której guzki usunięto chirurgicznie – mówi opiekunka Fridy. – Niestety już podczas operacji okazało się, że nie były to torbiele, jak z początku sądzono, tylko zmiany nowotworowe.

Poza widocznymi na skórze guzkami Frida miała duży, sześciocentymetrowy przerzut w klatce piersiowej, tuż przy sercu.  Operacja była bardzo długa, ryzykowna i kosztowna – rachunek za sam zabieg opiewał na 10 tys. złotych. Potem Fridę czekała jeszcze, wciąż trwająca, długotrwała terapia. Frida już zawsze będzie musiała być pod opieką weterynarzy.

– I wtedy właśnie zadziałała magia, bo Instagram, który prowadzimy sobie od jakiegoś czasu w ramach hobby, opowiadając o życiu Fridy po wyjściu ze schroniska, okazał się przestrzenią wspaniałych, pomocnych ludzi, którzy napisali, że nie mam się nad niczym zastanawiać, tylko otwierać zbiórkę na leczenie – mówi Ola.

Podobną historię opowiada opiekunka pewnej gadatliwej sznaucerki.

Buba, suczka Karoliny i Karola Kowalczyków // Fot. Archiwum prywatne

– Buba do końca życia odbywała z nami całe konwersacje w swoim języku – wzrusza się Karolina Kowalczyk. – Cały czas była niezwykle energicznym, uwielbiającym ruch pieskiem, biegała z nami półmaratony. Jak zaczęła chorować? Podczas spaceru zraniła sobie łapkę, rana nie chciała się goić, ostatecznie okazało się, że Buba ma czerniaka.

Kiedy Karolina trafiła z suczką do onkologa, sznaucerka miała już przerzuty do węzłów chłonnych.

– Lekarz zdecydował o amputacji łapki. Należało wyciąć wszystkie zmiany, z dużym marginesem. Bardzo się baliśmy tego zabiegu – przyznaje Karolina – ale Buba szybko zaczęła wstawać. W ciągu tygodnia nauczyła się chodzić na trzech łapkach, wróciła cała jej charakterność.

Drugim etapem leczenia suczki miała być immunoterapia. Niestety szczepionki, którą zalecił weterynarz, nie było wtedy w Polsce – lek należało sprowadzić ze Słowenii. Ze względu na jego koszty Karolina zdecydowała się poprosić o pomoc, organizując zbiórkę w serwisie Pomagam.pl.

– To było dla nas trudne, bo oboje z mężem jesteśmy przyzwyczajeni, że ze wszystkim zawsze radziliśmy sobie sami. Ale w tamtym czasie byliśmy w trochę trudniejszej sytuacji finansowej, dosłownie parę miesięcy wcześniej przebywałam na długim zwolnieniu lekarskim, a jak ktoś prowadzi własną działalność, to w takiej sytuacji po prostu nie zarabia.

„Nie możemy mieć własnych dzieci, więc Buba jest nie tylko naszą psią przyjaciółką i towarzyszką, ale jest naszą rodziną. A my jesteśmy jej stadem” – napisała Karolina w ogłoszeniu na Pomagam.pl. „Rolą Buby było strzec nas przed każdym cieniem na wieczornych spacerach. A naszą ochraniać ją przed każdym liściem gnanym jesiennym wiatrem”. Na leczenie Buby przekazano ponad 11 tys. zł. Sznaucerka odeszła niedawno, w wieku 14 lat.

Co ludzie powiedzą

Frida dostała od swoich ponad trzystu wielbicieli wsparcie w wysokości 28 tys. zł. 

– Miałam dużo wątpliwości, zakładając zbiórkę – przyznaje Ola. – Dlaczego? Chyba dlatego, że uważam się za osobę, która praktycznie nie ma problemów, za to stara się pomagać innym. Byłam wolontariuszką w schronisku dla zwierząt, także wtedy, kiedy zaczęła się wojna w Ukrainie. Jeździłam tam dniami i nocami, stawaliśmy na głowie, żeby zorganizować opiekę, znaleźć odpowiednią klatkę dla papużek, które przyjechały w jakiejś skrzyneczce, uciekając przed wojną. Gorzej radzę sobie, kiedy sama muszę poprosić o pomoc. Tym bardziej że w przypadku Fridy ta pomoc to nie było dwa czy pięć, a trzydzieści tysięcy.

Najgorsza, jak przyznaje Ola, była myśl: „co ludzie powiedzą”.

– Pracuję zawodowo, więc powinnam sobie radzić. I pewnie rzeczywiście bym sobie poradziła, pożyczając pieniądze czy biorąc kredyt. W każdym razie na pewno bym Fridę leczyła, do końca. W tej całej sytuacji zdenerwowania, obaw o jej zdrowie, nie chciałam sobie też dokładać emocji związanych z reakcją obcych ludzi na moje problemy. Ale potem pomyślałam, że skoro tyle razy sama przelewałam pieniądze na przeróżne cele, to warto spróbować. Nawet jeśli ludzie będą gadać za plecami, to tak naprawdę – jakie to ma znaczenie?

Ostatecznie Ola nie zaznała ani hejtu, ani pretensji ze strony nieznajomych. Przeciwnie, na stronie zbiórki pisano: „Trzymajcie się, Dziewczyny. Wierzę, że uda się Wam cieszyć sobą jeszcze długo”, „Frida! Jesteś super dzielna, trzymamy za Ciebie kciuki”.

– Wiele osób, które znam tylko wirtualnie, przekonało mnie, że to żaden wstyd poprosić o pomoc, każda i każdy z nas, opiekunek i opiekunów zwierzaków, może się znaleźć w takiej sytuacji. Wspierajmy się.

Jak wynika z danych Pomagam.pl, zakładamy coraz więcej zbiórek na leczenie czworonożnych przyjaciół. To pokazuje, jak zmienia się nasze podejście do zwierząt: chcemy zapewnić im jak najlepszą opiekę, również tę medyczną. Zbiórki działają szybko, pozwalając zebrać konieczną do leczenia sumę kilkunastu czy kilkudziesięciu tysięcy. Każdy cel jest ważny i warty wsparcia. 

Psi fitness

W zgierskiej klinice dr. Szulca poza lekarzami weterynarii przyjmują też psi dietetyk i behawiorysta. Na konsultacje i rehabilitacje przychodzą starsi pacjenci, których opiekunowie dbają o sprawność i suplementację witamin swoich czworonożnych przyjaciół. Z wiekiem psi seniorzy mają mniej chęci do zabaw i skoków, wolniej reagują na otoczenie. Coraz dłużej polegują, coraz więcej śpią, bywa, że mają mniejszy apetyt. To normalne.

Frida od jakiegoś czasu chodzi z Olą na fitness – skacze po dmuchanych beretach, wspina się na podesty. Ponieważ jest dość długa i niska, wzmacnia mięśnie kręgosłupa. No i najważniejsze – spędza czas ze swoją opiekunką nie tylko podczas podróży do weterynarza, którego odwiedza regularnie, wykonując profilaktyczne badania.

– Zawsze marzyłam o psie, z którym będę uprawiać sport – śmieje się Ola. – No i się udało.

Mecenasem tekstu jest Pomagam.pl, serwis do zakładania zbiórek pieniędzy dla siebie, swoich bliskich i na inicjatywy bliskie Twojemu sercu.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Od 2018 r. związana z „Tygodnikiem Powszechnym”, dziennikarka i redaktorka Działu Kultury, wydawczyni strony TygodnikPowszechny.pl. W 2019 r. nominowana do nagrody Polskiej Izby Książki za najciekawszą prezentację książek i czytania w mediach drukowanych. Od… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 17-18/2024

W druku ukazał się pod tytułem: Skok przez beret