Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Taki antropologiczny zwrot ku człowiekowi nie powinien dziwić. Od dawna wiadomo, że jesteśmy dziećmi Boga, ale też dziećmi gwiazd, Ziemia rodziła nas przez miliardy lat. I choćby z tego powodu nie jest nam pilno z tego matecznika przenosić się do bezcielesnego nieba. Izajasz opowiada: „Chciałbym mojemu umiłowanemu zaśpiewać pieśń mego ukochanego o jego winnicy. Mój umiłowany miał winnicę na żyznym zboczu pagórka. Okopał ją, oczyścił z kamieni, zasadził winorośl szlachetną. Pośrodku zbudował strażniczą wieżę i nawet w niej tłocznię sporządził”. Wystarczy dołożyć do tego zwłaszcza Pieśń nad Pieśniami, a zobaczymy, że ten miłosny nurt biblijnego myślenia o rzeczywistości podjął Jezus i nowotestamentowi pisarze.
Mając to na uwadze, aż dziw bierze, że przez całe wieki uważaliśmy życie zakonne, zwłaszcza mnisze i związany z nim celibat, za najdoskonalszy sposób chrześcijańskiego życia, a grzech nieczystości w pierwszym rzędzie dotyczył sfery seksualności. Na szczęście znamy takich chrześcijan, którzy od miłosnego charakteru związku Boga z człowiekiem nie odstąpili, wystarczy wspomnieć Jana od Krzyża, Faustynę Kowalską, Zdenkę Schelingovą czy Emiliana Kowcza i uważniej od tej strony przypatrzeć się mariawitom.
Ale jak to bywa między ludźmi, tak też między Bogiem a ludźmi co i raz dochodzi do konfliktów. Prorok Izajasz mówi dalej: „I oczekiwał, że wyda mu dobre winogrona, lecz ona zrodziła cierpkie jagody. Teraz więc, mieszkańcy Jeruzalem i wszyscy Judejczycy, rozsądźcie między Mną – a moją winnicą! Co jeszcze mógłbym uczynić dla mojej winnicy, czego nie uczyniłem? Dlaczego, gdy czekałem, by wydała dobre winogrona, ona zrodziła cierpkie jagody? Oto wam teraz oznajmię, co zamierzam uczynić mojej winnicy: usunę jej ogrodzenie, aby stała się pastwą ognia; mur jej rozwalę, aby ją stratowano. Uczynię z niej pustkowie!”. Wydawać by się mogło, że śmierć Syna Bożego Jezusa – oraz Jemu podobnych, nie tylko chrześcijan czy ludzi religijnych, którzy, mając tego świadomość lub nie, powtarzali, umierając, za Jezusem: „Tobie, Boże, oddaję moje życie” – kładzie kres kultowi cierpienia i składania zadośćuczynnej ofiary. Czy przypadkiem po doświadczeniach z inkwizycją i kontrreformacją, podbojach obu Ameryk, zawłaszczeniu Afryki i Azji, obydwu wojnach i obecnej na Ukrainie, nie nadszedł wreszcie czas spojrzenia na dzieje Kościoła od tej miłosnej strony i uwierzenia, że to życie i radość są największym darem Boga dla ludzi i ludzi między sobą?©