Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Drogi Pierwszy Urzędzie Skarbowy, ksiądz profesor z papieskiego uniwersytetu mówi, że w Kościele to normalna droga. Poza tym, na szczęście już się przedawniło. Jeśli jednak trzeba, chętnie zgłoszę czynny żal. Serio żałuję. Najbardziej, że nie wykrztusiłam: na czarno nie pracuję, proszę księdza.
Rzecz w tym, że przyjęłam wynagrodzenie w kopercie za pracę dla instytucji kościelnej. Wzięli mnie z zaskoczenia, a potem gryzło mnie obywatelskie sumienie. Teraz jednak, drogi Pierwszy Urzędzie Skarbowy, okazuje się, że to wszystko normalne. Kardynał-sekretarz świętego też pieniądze przyjmował i dawał. „To jest tak normalna droga w Kościele, że tylko niewiedza może kogoś bulwersować” – podkreśla ksiądz profesor, gdy go broni (czy na pewno broni?). W każdym razie żaden dolar mu się nie przykleił, tak mówią. Ani księżom, którzy na zagraniczne studia dostawali kasę bez pokwitowań. Studenci się wykarmili. Ośrodki ponoć z tego budowano i parafie. Normalna rzecz. W Kościele normalna, rzecz jasna.
Drogi Pierwszy Urzędzie Skarbowy, to tylko naiwność i niewiedza właśnie. O kasie i Kościele za dużo nigdy nie rozmawiałam, bo bym może wiedziała, że kardynałowie biorą koperty od założycieli zakonów, arcybiskupi od proboszczów, proboszczowie od nas po kolędzie. No i że za prace na rzecz Kościoła płaci się w kopertach. System kopertowy niby taki nieformalny, ale jednak ma swoje zasady. Kto mi ostatnio opowiadał o arcybiskupie interweniującym u proboszcza w imieniu biskupa, który po bierzmowaniu dostał w kopercie zbyt mało? „Ksiądz podjedzie i uzupełni” – pojednawczo dodał metropolita. I nie działo się to w Gdańsku.
To w końcu tak normalna droga w Kościele, że tylko z niewiedzy można się bulwersować. Gdyby kardynał Becciu trzymał się systemu kopertowego, to byśmy nie wiedzieli, ile dokładnie kościelnych pieniędzy przekazał organizacji swojej przyjaciółki, a ile trafiło na konta jego braci. Teraz zaś chce pozwać dziennikarza o wielkie odszkodowanie, na cele charytatywne rzecz jasna.
Bulwersować się można tylko nie wiedząc, jaka jest normalna droga w Kościele. Na przykład dzięki raportowi o sprawie McCarricka już każdy sobie może poczytać, jak się normalnie nominuje arcybiskupa, nawet jeśli ciążą na nim zarzuty molestowania. Jak nuncjusze i prefekci piszą o nim laurki i zapewniają, że nawet jak sprawy wyjdą, to nikt nie uwierzy. Że klerykalny układ jest normalną drogą w Kościele, niby wiemy, a jednak serce pęka. Któryś już raz.
Dla odmiany, nie mogę się zdecydować, czy pęka mi serce, czy pękam ze śmiechu, gdy milczący w ważnych sprawach emerytowany kardynał-sekretarz komentuje dla KAI historyczne wydarzenie: rekolekcje episkopatu online. „Te rekolekcje pomagają biskupom w rozeznaniu potrzeb świata, który nas otacza, a także własnego stanu duchowego, tak aby podjąć słuszne postanowienia na przyszłość” – mówi milczący kardynał o rekolekcjach, które poprowadzi teolog z papieskiego uniwersytetu w Rzymie, ale też zjadliwy publicysta. To jakie są te potrzeby świata?
Skoro bulwersować się można tylko nie wiedząc, jaka jest normalna droga w Kościele, to kolejną wypowiedź papieża Franciszka o kobietach należy przyjąć ze spokojem. Ile razy słyszałyśmy, że wspiera przywództwo kobiet w Kościele, ale nie może to być przywództwo klerykalne? Święcenia kobiet są no-go, bo nie można wpadać w klerykalizm. Dlatego, by klerykalizmowi nie ulegać, święcimy tylko panów i tylko święconym powierzamy najwyższe funkcje. Panowie potem wyprowadzają pieniądze, promują kolegów, a innych chronią. Za to w ramach promocji przywództwa kobiet, któraś zostanie szefową Muzeów Watykańskich. Tak, wiem, normalna droga w Kościele. Ostatnio jednak bardzo łaknę jakiejś mniej normalnej. Gdyby tak wszystko postawić na głowie?
Na szczęście zaczął się Adwent, czyli czas prężenia nadziei. Poczytamy u proroków, jak wszystko się wali, a potem odbudowuje takie, jak trzeba. Będziemy się wspólnotowo przekonywać, że wierzymy w Moc, która przychodzi odmienić ten świat. A świat w tym roku wyjątkowo dotkliwy, nie tylko dlatego, że wciąż nie wiadomo, czy pojedziemy na narty.
W finale tego adwentowego sezonu znów się okaże, że Bóg, inaczej niż Kościół, powierza siebie i wcielenie – czyli swoją obecność w świecie i Kościele – kobiecie. ©