Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Pismem wysłanym 23 grudnia 2020 r. pan mecenas Krzysztof Mazur w imieniu Archidiecezji Krakowskiej, której jest pełnomocnikiem, przekazał nam (pocztą, która dostarczyła list 4 stycznia) oświadczenie, że Archidiecezja Krakowska wypowiada „Tygodnikowi Powszechnemu” Sp. z o.o. umowę najmu z zachowaniem trzymiesięcznego okresu wypowiedzenia i wzywa „Tygodnik Powszechny” do wydania lokalu w dniu zakończenia umowy. Poinformował też, że w sprawie wypowiedzenia kontaktować się można wyłącznie z nim, to jest z panem pełnomocnikiem. Wszystko więc lege artis.
Ten wigilijny list dotarł do nas niemal dokładnie w 75. rocznicę dnia, w którym adres „Kraków, ul. Wiślna 12” stał się adresem naszej redakcji (po raz pierwszy pojawił się w stopce „TP” z datą 27 stycznia 1946 r., wcześniej podawano adres: ul. Franciszkańska 3). Cóż, jesteśmy ludźmi w drodze i na ziemi żadne mieszkanie nie jest stałe. Co innego pamięć. Wspomnienie obecności „Tygodnika Powszechnego” na Wiślnej 12 pozostanie choćby dzięki wmurowanej przy wejściu do kamienicy i poświęconej przez kard. Franciszka Macharskiego tablicy ku czci Jerzego Turowicza. Ale nawet gdyby i ona zniknęła, to i tak ten adres, jako na zawsze związany z „Tygodnikiem”, pozostanie w literaturze. Otóż kiedy w roku 1947 rozpętała się awantura z powodu książki Stefana Kisielewskiego „Sprzysiężenie” (dopatrywano się w niej pornografii), unieśmiertelnił ją w swoim wierszu Konstanty Ildefons Gałczyński. Utwór zaczyna się tak: „Posłuchajcie, ludkowie / Co się stało w Krakowie / Jakby na złość, naumyślnie, / na świętej ulicy Wiślnej / pod Nomerem Dwanaście. / Stał tam dom szanowany, / wciąż w niem grały organy, / czy to liryk, czy to technik / przed »Tygodnikiem Powszechnym« / kużden czapkę zdejmował”. Ciąg dalszy, jak sądzę, znacie: pracujący wówczas w redakcji „TP” ks. Jan Piwowarczyk upomniał wtedy Kisielewskiego. „No, panie Kisiel, że pan pisze pornografię, to rozumiem, ale że taką nudną, to już jest niewybaczalne” – powiedział.
Prawda, „Tygodnik” jako lokator kurialnej kamienicy bywał kłopotliwy. Słyszałem, jak biskup Wojtyła po jakimś spotkaniu z redakcją i ataku Tadeusza Żychiewicza na hierarchów jęknął pod nosem, że „się chyba z tymi ludźmi nie dogada”, ale nadal co miesiąc nas do siebie zapraszał i do redakcji nadal przyprowadzał ważnych gości z szerokiego świata. Zresztą, Wiślna 12 to było miejsce spotkań wielkich postaci historycznych, ludzi ciekawych, znanych i mniej znanych, świeckich i duchownych wszelkiej narodowości. Niestety nie prowadziliśmy księgi gości, więc tylko w pamięci można odnaleźć ich nazwiska.
Wymówienie „Tygodnikowi” umowy o najmie pomieszczeń ofiarowanych mu na początku przez arcybiskupa Adama Sapiehę – pomieszczeń, w których redakcja przeżyła rządy pięciu krakowskich metropolitów – poruszyło opinię publiczną. Pod naszym adresem spłynęły liczne listy (część z nich publikujemy). Pojawiły się liczne propozycje pomocy. Spontanicznie rozpoczęto zbiórkę pieniędzy na pokrycie kosztów przeprowadzki i wyposażenia nowego lokum – operacji niełatwej, bo angażującej w środku pandemii kilkadziesiąt osób.
A my, nasz zespół? Jak co tydzień, zabraliśmy się do przygotowywania kolejnego numeru „Tygodnika”. Po to jesteśmy i to jest dla nas raison d’être, gdziekolwiek się znajdziemy i jak długo będziemy mieli czytelników – to znaczy, jak długo będziemy potrzebni.
Słone rachunki za wynajem płaciliśmy sumiennie. Tak naprawdę jednak byliśmy na Wiślnej w poczuciu, że wynajmujemy ten lokal – dwa połączone kiedyś ze sobą mieszkania na pierwszym piętrze kamienicy – od duchów tych, którzy pracowali w nim przez długie dziesięciolecia przed nami, od naszej obecnie Niebiańskiej Redakcji. Staraliśmy się sumiennie odpłacać im za ten wynajem, wydając pismo. I zabierzemy ich ze sobą pod nowy adres, który niedługo sami wybierzemy. ©℗
Czytaj także: Zróbmy sobie miejsce - trwa zbiórka na nową siedzibę "Tygodnika Powszechnego"