Na tropie tajemnicy

Nie, to nie pomyłka. Tak, pisałem już przed kilkoma miesiącami o tej książce. Wyszło jednak właśnie jej wznowienie – uzupełnione. I to jak!

17.10.2016

Czyta się kilka minut

Wojciech Karpiński przez wiele lat pracował nad odtworzeniem życiorysu Henryka Krzeczkowskiego (1921–1986). Rezultat poznaliśmy na wiosnę tego roku. Powstała nie tyle biografia, ile sprawozdanie z detektywistycznych niemal poszukiwań, książka o fascynującym – tak go niemal wszyscy zapamiętali – człowieku, który przez całe życie prowadził grę z otoczeniem i przybierał kolejne maski. Sporo jednak udało się ustalić. Świetny tłumacz (Frazer, Graves, „Podróż włoska” Goethego), eseista publikujący od połowy lat 60. zeszłego wieku na łamach „Tygodnika Powszechnego”, pod koniec życia członek redakcji, patron grupy młodych intelektualistów, którzy po 1968 r. zaczęli pisać do „TP”, a później stworzyli pismo „ResPublika”, w latach 80. guru młodej prawicy, urodził się jako Herman Gerner w kupieckiej rodzinie w Stanisławowie. Potem był uciekinierem w Azji Środkowej, żołnierzem armii Berlinga i oficerem wywiadu. Usunięty ze służby i z PZPR, stał się „wolnym strzelcem” żyjącym z przekładów i z pracy redaktorskiej. Przyjaźnił się z Pawłem Hertzem, Zygmuntem Mycielskim, Zygmuntem Kubiakiem. „Był dobry, mądry, błyskotliwie inteligentny i dowcipny – wspominał Marcin Król. – Był Żydem, potem nie-Żydem, (...) homoseksualistą i gorliwym katolikiem”.

Kiedy książka, zawierająca także fragmenty dzienników Krzeczkowskiego, już się ukazała, odsłoniła się kolejna karta z biografii bohatera. Kilka lat temu polska telewizja publiczna wyświetlała rosyjsko-polski serial o Annie German (1936–1982), przedwcześnie zmarłej polskiej gwieździe estrady. Wiadomo było, że jej przodkami byli osadnicy niemieccy i holenderscy sprowadzeni do carskiej Rosji, że urodziła się w uzbeckim Urgenczu, że jej ojciec padł ofiarą stalinowskich czystek, a do Polski przyjechała po 1945 r. dzięki małżeństwu, które jej matka, Irma Martens-German, zawarła w kirgiskim posiołku z pewnym Polakiem. Polak ów, nazwiskiem Herman Berner, wedle biografów artystki i autorów serialu miał zginąć pod Lenino. Teraz z rozdziału „Druga śmierć Hermana Gernera” dowiadujemy się, że owym Polakiem był... właśnie późniejszy Henryk Krzeczkowski. I że w latach 40. odwiedził przynajmniej raz mieszkającą już na Śląsku rodzinę. Dlaczego Irma Berner zmieniła pierwszą literę nazwiska? Czy Henryk Krzeczkowski śledził losy jej i jej córki? Czy zdawał sobie sprawę, że pieśniarka o wspaniałym głosie i oryginalnej urodzie, robiąca karierę w Polsce i za granicą, zwłaszcza we Włoszech i w Rosji, to jego pasierbica? Czy odnajdą się listy, które Henryk pisał do Irmy już po wojnie? Same pytania. No i naprawdę zdumiewająca historia... ©℗

​WOJCIECH KARPIŃSKI, HENRYK, Zeszyty Literackie, Warszawa 2016, ss. 264.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Tomasz Fiałkowski, ur. 1955 w Krakowie, absolwent prawa i historii sztuki na UJ, w latach 1980-89 w redakcji miesięcznika „Znak”, od 1990 r. w redakcji „TP”, na którego łamach prowadzi od 1987 r. jako Lektor rubrykę recenzyjną. Publikował również m.in. w… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 43/2016