Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Czy zauważaliśmy wtedy, że te obrazki z reguły nie pokazywały nam załamanych ofiar wśród ruin, zgliszcz i potopów, tylko bardzo czynnych ludzi zajętych ratowaniem, włączonych w jakieś akcje usuwania szkód, pomagających sobie nawzajem? Widzieliśmy po prostu przez chwilę normalną społeczność obywatelską, której u nas nie było.
Dziś nie ma rozdźwięku między intencją a przekazem: ma być czarno i jest czarno. Z tym, że już nie chodzi o żadne dalsze czy bliższe sąsiedztwo, tylko o naszą własną polską chatę. Im rozmówca bardziej na „nie”, tym więcej razy zostanie zacytowany. Im drastyczniejsze słowa mówi, tym bardziej pożądane. Jedyny rozdźwięk, który zresztą zdaje się nikomu nie przeszkadzać, to bardzo dobry nastrój gremiów zajętych wymianą informacji i opinii.
Jeśli jednak taka jest dzisiaj najbardziej popularna „misja” medialna, to nie powinno być milczącej zgody na jeden tylko klucz do niej. Gorąca atrakcyjność to wcale nie zawsze to, co naprawdę ważne. My też możemy przecież pokazać strażaków ratujących z powodzi, a nie tylko rozgoryczonego producenta, który się nie ubezpieczył. I też możemy zaprosić do dyskusji (poważnej!) o reformie programów szkolnych, a nie o głupiej odzywce polityka.
Więc i ja chciałabym dzisiaj dać wyraz szczególnej satysfakcji z lektury lutowego numeru miesięcznika „Znak”, tak rzadko zauważanego w przeglądach prasy. Jest tam rozmowa z franciszkaninem o. Stanisławem Jaromim o spojrzeniu Kościoła na dzisiejsze wyzwania ekologiczne. Jakże ciekawa, jakże ważna. Odpowiedź na niejedno dramatyczne pytanie. Lektura nie tylko dla duszpasterza czy kaznodziei. Nad tymi stronami czuję się całkowicie rozgrzeszona, informując o inicjatywie na Uniwersytecie Papieskim w Krakowie: studiach podyplomowych z franciszkanizmu. Jeszcze raz święty z Asyżu wydaje się kimś niezbędnym na naszym tak ostrym zakręcie dziejowym,
Ten numer „Tygodnika” wychodzi z datą jak zwykle niedzielną, ale ukazuje się w środę 22 lutego. Dzień po pogrzebie Krysi Chmieleckiej-Pawlusowej, tak cichutko zmarłej wieloletniej sekretarz wydawnictwa Znak, a dla mnie jednej z najbliższych osób. Krysi, pełnej dobra i pokoju, tym właśnie darzącej wszystkich, którzy mieli szczęście z Nią przebywać. Pamiętaj o nas, Krysiu, tam, gdzie już nie trzeba się o nic lękać ani błądzić. Gdzie wszystko jest już na „tak”.