Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
ŁUKASZ GRAJEWSKI: Na czym polega główna przyczyna sukcesów, jakie Rostock odnosi w walce z koronawirusem?
CLAUS RUHE MADSEN: Istnieje kilka hipotez. Oprócz położenia geograficznego i struktury ludności w naszym landzie, Meklemburgii-Pomorzu Przednim, decydujące znaczenie miało bardzo szybkie i konsekwentne działanie na początku pierwszej fali, w połowie marca 2020 r. Już wtedy, przy zaledwie czterech wykrytych infekcjach w naszym mieście, zdecydowaliśmy się odwołać imprezy masowe i zamknąć szkoły oraz przedszkola. Pracownikom administracji umożliwiliśmy pracę zdalną. Nasze obostrzenia zaczęły obowiązywać od czterech do sześciu tygodni wcześniej niż w południowych regionach Niemiec, które w tym czasie były znacznie bardziej dotknięte przez koronawirusa.
Od początku potrafiliśmy lokalizować źródła zakażeń oraz śledzić kontakty zakażonych i jesteśmy w stanie tak postępować do dziś. Tak więc prawdopodobnie nie doszło u nas do prawie żadnego ukrytego rozprzestrzeniania się wirusa. Od początku wzmacniamy i wspieramy personel naszego wydziału ds. zdrowia [odpowiednik polskiego sanepidu – red.].
Na jaką taktykę zdecydowały się władze Rostocka w okresie letnim?
Mieszkanki i mieszkańcy Rostocka, ale także turyści przybywający do nas w sezonie wakacyjnym, przestrzegali zasad i obostrzeń. Kontrolowaliśmy to, ale jako partnerzy, którzy wyjaśniają, a nie jako władza państwowa. To właśnie komunikacja i partnerskie podejście są częścią sukcesu.
Jakie dodatkowe środki postanowiło podjąć miasto Rostock w związku z drugą falą pandemii, czyli od listopada 2020 r.?
Już w trakcie pierwszej fali zaczęły zmieniać się kanały komunikacji i sposoby podejmowania decyzji. My, to znaczy miasta i powiaty, zostaliśmy bardziej zaangażowani w proces decyzyjny na szczeblu landowym. Dzięki temu mogliśmy zgłaszać sugestie i propozycje przed podjęciem jakichkolwiek decyzji. I za to dziękuję rządowi landowemu.
Podczas drugiej fali najważniejsze było wdrożenie tego, co zostało ustalone, oraz dostosowanie reguł do konkretnej sytuacji w naszym mieście. Również w tym przypadku zrobiliśmy to szybko i konsekwentnie, np. przez wydzielenie miejsc, w których należy zakrywać usta i nos, choć sytuacja w Rostocku była wtedy nadal dość dobra.
CZYTAJ TAKŻE
REPORTAŻ ŁUKASZA GRAJEWSKIEGO z Lipska (Saksonia, strefa czerwona): Niemcy z mozołem wychodzą z drugiej fali epidemii. Zmęczone obostrzeniami społeczeństwo traci zaufanie do rządzących >>>
Ogólnie rzecz biorąc, cieszymy się, że do tej pory tylko raz przekroczyliśmy granicę 50 zakażeń liczonych w ostatnich siedmiu dniach na 100 tys. mieszkańców [w niektórych powiatach Saksonii i Turyngii wskaźnik ten sięga 350 – red.]. Wiemy jednak, że sytuacja może zmienić się z dnia na dzień. Jak na razie uniknęliśmy masowych problemów w domach opieki i domach spokojnej starości. Być może dopisuje nam szczęście, ale to na pewno także wynik konsekwentnego działania wszystkich zaangażowanych osób. Mam nadzieję, że w miarę postępu szczepień uda nam się zapewnić więcej bezpieczeństwa.
Czy 15 lutego w Niemczech powinno dojść do zniesienia części obostrzeń? Jeśli tak, to jakie sektory Pana zdaniem powinny zostać otwarte?
Opowiadam się za jasno określonym planem wyjścia z lockdownu. Musimy ponownie dodać ludziom odwagi. Musimy dopuścić konkretne warunki sanitarne, ponieważ o wiele bezpieczniej jest obchodzić urodziny w restauracji, zgodnie z ustalonymi zasadami, niż gdzieś w ukryciu, np. w garażu. Powiedziałbym tak trochę metaforycznie, że obecne przepisy doprowadziły do wyłączenia światła. Nie wiemy teraz, co dzieje się w domowych czterech ścianach.
Również gdy idzie o szkoły i przedszkola, udało nam się w ostatnich miesiącach zebrać wiele doświadczeń. Młodzi ludzie szczególnie potrzebują kontaktu z rówieśnikami. Musimy o tym pamiętać i wziąć to pod uwagę. ©
CLAUS RUHE MADSEN, 48-letni duński przedsiębiorca urodzony w Kopenhadze, od trzech dekad mieszka w Niemczech. Pierwszy raz zrobiło się o nim głośno, gdy w 2019 r. jako bezpartyjny kandydat wygrał wybory na burmistrza Rostocku. Tym samym stał się pierwszym obcokrajowcem pełniącym tę funkcję w dużym mieście niemieckim. Dziś Madsen uważany jest za antycovidowego szeryfa. Do 3 lutego 2021 r. w tym dwustutysięcznym mieście na COVID-19 zmarło tylko 16 osób; na początku lutego notowano kilkanaście nowych infekcji dziennie. Gdy większość Niemiec wciąż z trudem radzi sobie z drugą falą epidemii, sytuacja w Rostocku wydaje się być pod kontrolą. „Tygodnik” zapytał Madsena o receptę na sukces jego miasta.
CZYTAJ WIĘCEJ: AKTUALIZOWANY SERWIS SPECJALNY O KORONAWIRUSIE I COVID-19 >>>