Mołdawia: ostatnie dwa lata zmieniły tu więcej niż wcześniejsze trzy dekady. Kraj skutecznie odcina się od Rosji. Dlaczego więc nastroje nie są dobre?

Rosyjskie wpływy polityczne i gospodarcze w Mołdawii są dziś słabsze niż kiedykolwiek od momentu uzyskania niepodległości w 1991 r. Ale atmosfera w stolicy nie jest dziś najlepsza. „Jeśli Ukraina upadnie, pozostanie nam tylko tworzenie rządu na uchodźstwie, może w Rumunii” – słyszę w Kiszyniowie.
z Kiszyniowa

12.03.2024

Czyta się kilka minut

Prezydent Mołdawii Maia Sandu składa kwiaty pod pomnikiem upamiętniającym żołnierzy poległych w walkach z Rosją o Nadniestrze, Kiszyniów, 2 marca 2024 r. // Fot. DANIEL MIHAILESCU / AFP / EAST NEWS
Kolejna demonstracja asertywności: prezydent Maia Sandu składa kwiaty przed Pomnikiem Matki Bolesnej, który upamiętnia Mołdawian poległych w wojnie z Rosją i Naddniestrzem w latach 1990-92. W jej wyniku Naddniestrze odłączyło się wtedy od Mołdawii. Kiszyniów, 2 marca 2024 r. // Fot. DANIEL MIHAILESCU / AFP / EAST NEWS

Dwa lata wielkiej wojny Putina przeciw Ukrainie zmieniły tu więcej niż wcześniejsze trzy dekady.

Skuteczny ukraiński opór na polu boju oraz wsparcie polityczne i finansowe Zachodu sprawiły, że w ostatnich kilkunastu miesiącach prozachodnia Partia Działania i Solidarności (PAS), rządząca w Kiszyniowie od 2021 r., zdecydowała się na szereg bezprecedensowych działań. Takich, które uniezależniają Mołdawię od Rosji, a przed którymi poprzednie rządy się powstrzymywały – głównie z obawy przed reakcją Kremla.

Jednocześnie wyraźnie wzrosła asertywność mołdawskich władz. O ile w pierwszych miesiącach inwazji – mimo poparcia politycznego dla Ukrainy – starały się ograniczać krytykę Kremla, dziś jednoznacznie stoją po stronie Kijowa. W rozmowach nazywają Rosję „krajem, który nie może zaproponować światu nic poza krwią i cierpieniem”.

TAK JUŻ JEST | Przez większość czasu po 1991 r., gdy Mołdawia uzyskała niepodległość, jej politykę definiowało jedno słowo: niemoc. I dwa porzekadła: rumuńskie „asta e!” („tak już jest”) i rosyjskie „tisze wody, niże trawy”, nawołujące do uległości „ciszej od wody, niżej od trawy”.

Rządzący w Kiszyniowie – bez względu na to, jaką opcję reprezentowali – wychodzili z założenia, że ich niewielkie, liczące dziś ledwie 2,4 mln mieszkańców państwo, a do tego noszące od lat niechlubne miano jednego z najbiedniejszych krajów Europy, nie jest w stanie samodzielnie poradzić sobie z szeregiem problemów systemowych, będących spadkiem po czasach sowieckich.

Co się stanie, gdy Ukraina upadnie? Przeprowadziliśmy „grę” wojenną symulującą ukraińską klęskę i jej skutki dla Polski i Zachodu. Oto jej wyniki

Jeśli Rosja podbije Ukrainę, skutkiem będą nie tylko nowe ukraińskie uchodźstwo i jeszcze większy apetyt Putina. Rozpaść mogą się NATO i Unia Europejska. Przesada? No to wyobraźmy sobie to, jeszcze co chwilę temu zdawało się nie do pomyślenia.

Za dogmat uchodziło pełne uzależnienie kraju od dostaw rosyjskiego gazu, dominacja Rosyjskiej Cerkwii Prawosławnej, brak sprawnej armii czy wreszcie obowiązująca od 1994 r. konstytucyjna neutralność. Nie do pomyślenia wydawało się też – z obawy przed reakcją Moskwy – podjęcie jakichkolwiek stanowczych kroków wobec separatystycznego Naddniestrza, będącego de facto rosyjskim protektoratem.

PORANNY TELEFON | Dopiero rosyjska inwazja na Ukrainę doprowadziła do rewolucji w myśleniu mołdawskiej klasy politycznej. Nie stało się to jednak od razu. W pierwszych dniach dominującym odczuciem prozachodnich władz był strach.

– Rano 24 lutego 2022 r. do prezydent Mai Sandu zadzwonił ktoś przedstawiający się jako oficer FSB – opowiada mi mołdawski znajomy zbliżony do administracji prezydenta. – Poinformował najpierw, że rozpoczęta „specjalna operacja wojskowa” nie jest sprawą Mołdawii. A potem dość bezceremonialnie oświadczył, że za kilka tygodni, gdy wojska rosyjskie zajmą już Odessę i dotrą do granicy z Naddniestrzem, Moskwa podejmie rozmowy z władzami mołdawskimi na temat statusu tego separatystycznego regionu i innych, jak to ujął, „palących kwestii dwustronnych”.

Na pożegnanie rozmówca miał rzucić złowrogie: „Sugerujemy się przygotować”. Groźba była jasna.

Jednak potem rosyjska ofensywa traciła na sile, a ryzyko zajęcia Odessy – co dałoby Rosji lądowe podejście do ataku na Mołdawię – stawało się coraz mniejsze. Kiszyniów zaczął odzyskiwać spokój. Dostrzegając jednocześnie, że rosyjskie zaangażowanie na Ukrainie tworzy bezprecedensową szansę na zmianę dotychczasowego status quo Mołdawii.

KRES NIEMOCY | Największy przełom to uniezależnienie się od rosyjskiego gazu. Latem 2022 r. Mołdawia, która wcześniej musiała wysłuchiwać gróźb Gazpromu, iż odetnie jej dostawy, po raz pierwszy zaczęła na szeroką skalę kupować gaz na giełdzie od dostawców europejskich i gromadzić jego zapasy w podziemnych magazynach na Ukrainie i w Rumunii.

Było to możliwe dzięki kredytowi w wysokości 300 mln euro, który udzielił Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju, a także wsparciu krajów zachodnich. Mołdawianie, którzy dotąd tylko przedłużali (choć nie bez trudności) kontrakty z Gazpromem, teraz przechodzili kurs poruszania się na pełnym zawiłości europejskim rynku gazu. Kluczową rolę odegrał tu zresztą Maciej Woźniak, były wiceprezes PGNiG, a od kwietnia 2022 r. doradca państwowej spółki Energocom (odpowiada ona za zakupy gazu).

W grudniu 2022 r. Kiszyniów z dumą ogłosił, że nie konsumuje już gazu od Gazpromu i po raz pierwszy opiera się tylko na surowcu nierosyjskim. Rosyjski gaz trafia dziś wyłącznie do Naddniestrza, a jego koszt nie obciąża Mołdawii.

Zmiany w energetyce to nie tylko gaz. W marcu 2022 r. Mołdawia przeprowadziła (wraz z Ukrainą) odwlekaną przez 30 lat synchronizację swej sieci energetycznej z systemem europejskim. Umożliwiło jej to import prądu z sąsiedniej Rumunii. Dotąd kraj był na łasce Moskwy – nawet 80 proc. potrzebnej energii importować musiał z elektrowni w Dniestrowsku, położonej w Naddniestrzu i należącej do Rosji.

„OCZY” I „TARCZA” | W ostatnich miesiącach władze zaczęły też szeroką dyskusję o zdolnościach obronnych państwa i zasadności jego neutralnego statusu.

Choć społeczna akceptacja dla neutralności wciąż jest wysoka, trwająca po sąsiedzku wojna zaczęła zmieniać mentalność Mołdawian. O ile jeszcze kilka lat temu poparcie dla przystąpienia do NATO wynosiło 20-25 proc., dziś przekracza już 30 procent. Po raz pierwszy odsetek przeciwników tego pomysłu spadł też poniżej 50 procent.

Do tej pory działające w Mołdawii prorosyjskie partie promowały ideę, zgodnie z którą państwo neutralne nie tylko nie może angażować się w sojusze wojskowe, ale w ogóle nie powinno inwestować w rozwój armii (podobny ton słychać było z Moskwy). Pokłosiem takiego myślenia stało się chroniczne niedoinwestowanie wojska. W 2015 r. Mołdawia wydawała na nie zaledwie 23 mln dolarów, a w 2020 r. ok. 40 mln dolarów – nie wystarczało to na wiele więcej niż wynagrodzenia dla ok. 5 tys. żołnierzy.

Teraz Kiszyniów zdecydował się zmienić ten stan rzeczy. W 2023 r. budżet obronny zwiększono o 70 proc. (do ok. 90 mln dolarów) i zapowiedziano, że wydatki wojskowe mają sięgnąć w kolejnych latach od 1 do 2 proc. PKB. Rozpoczęto też modernizację armii. Wobec powtarzających się przypadków naruszania przestrzeni powietrznej przez rosyjskie drony i rakiety, kluczową inwestycją stał się zakup nowoczesnego systemu jej monitorowania Ground Master 200. Ten francuski radar dotarł do kraju w grudniu 2023 r.

– To krok w dobrą stronę. Ale poza „oczami” potrzebujemy teraz „tarczy”. To, że wiemy, iż coś na nas leci, nie pomoże, jeśli nie będziemy w stanie tego zestrzelić – mówi mi przedstawiciel władz.

CZAS EMANCYPACJI | Równolegle daje się zauważyć rosnącą asertywność mołdawskich władz, które coraz mniej boją się występować w obronie swoich interesów przeciwko Rosji i pozwalają sobie na gesty, które wcześniej byłyby nie do pomyślenia.

Jeszcze w lutym 2023 r. prezydent Maia Sandu oficjalnie oskarżyła Moskwę o działania mające na celu obalenie rządu w Kiszyniowie. Później, w lipcu 2023 r., szef MSZ Nicu Popescu podjął decyzję o wydaleniu z kraju 45 rosyjskich dyplomatów (czyli ponad połowy obsady ambasady), zarzucając im prowadzenie wrogiej działalności. Nagranie, na którym widać, jak Mołdawianie odprowadzają pracowników ambasady do autobusu, śpiewając przy tym szyderczo rosyjską wojskową pieśń „Pożegnanie Słowianki”, notowało w internecie rekordy popularności.

Gestem uderzającym w Rosję jest też rozpoczęcie procesu wystąpienia Mołdawii ze Wspólnoty Niepodległych Państw. Ta organizacja polityczno-militarna powstała w 1991 r. pod egidą Rosji i długo zrzeszała większość państw posowieckich. Gdy Mołdawia wystąpi z WNP – procedura ma zakończyć się w tym roku – zostanie ich dziewięć (w tym pięć krajów Azji Centralnej).

ZA ZDRADĘ OJCZYZNY | Zupełnie inaczej niż przed inwazją wygląda też polityka Kiszyniowa wobec Naddniestrza. Na początku stycznia tego roku władze mołdawskie po raz pierwszy w historii zdecydowały się na likwidację obowiązujących do tej pory ulg celnych dla naddniestrzańskich firm. Dotąd nie płaciły one ceł importowych i eksportowych do mołdawskiego budżetu.

Wcześniej, jeszcze w 2023 r., Kiszyniów przyjął wymierzoną w polityków tego regionu tzw. ustawę o separatyzmie. Przewiduje ona kary m.in. za nawoływanie do separatyzmu, szpiegostwo i zdradę ojczyzny. Choć do tej pory nowe regulacje nie zostały wykorzystane przeciwko władzom w Naddniestrzu, to nie ma wątpliwości, że stanowią one jeden z instrumentów nacisku na region. Mołdawia otwarcie przestała też widzieć w Rosji jednego z uczestników procesu negocjacyjnego z Naddniestrzem.

TAM NIC SIĘ NIE STANIE | Choć ani władzom separatystycznym, ani Moskwie nie podoba się rosnąca presja Kiszyniowa wobec Naddniestrza, niewiele są w stanie poradzić.

Do niedawna głównym sposobem dyscyplinowania Mołdawii było potencjalne odcięcie lub ograniczenie dostaw gazu. Ale, jak wspomniano, Rosja straciła ten instrument już w końcu 2022 r. Zagrożeniem nie są też rosyjskie „siły pokojowe” w Naddniestrzu: liczące ok. 1,5 tys. żołnierzy (i złożone w 80 proc. z Naddniestrzan), są źle wyposażone i zdemoralizowane.

W efekcie Naddniestrzu pozostają jedynie rozpaczliwe apele kierowane do Moskwy, jak ten wystosowany 28 lutego przez Zgromadzenie Deputowanych tego parapaństwa. Jego członkowie zwrócili się do Rosji o udzielenie nieuznawanej republice wsparcia „w kontekście rosnącej presji ekonomicznej ze strony Kiszyniowa”. Prośba nie była niczym nowym, bo Naddniestrze regularnie skarży się swej „patronce” na rzekomo wrogie działania Mołdawii.

Mimo to zapowiedź Zgromadzenia i krążąca w mediach plotka, że Naddniestrze zwróci się do Rosji o uznanie lub aneksję, wywołały ogromne zainteresowanie światowych mediów. Za to w Mołdawii wszyscy, a zwłaszcza władze, byli spokojni. Jeszcze kilka dni przed 28 lutego wielokrotnie słyszałem w Kiszyniowie uspokajające: „Mamy codzienny kontakt z Tyraspolem (stolicą Naddniestrza), nic szczególnego tam się nie stanie”.

NOWE KONTEKSTY | Dotychczasowe uzależnienie Mołdawii od Rosji maleje jednak nie tylko za sprawą świadomych działań Kiszyniowa, ale także przez kontekst wojenny i trwającą izolację międzynarodową państwa Putina.

Do Rosji, która jeszcze 10 lat temu odgrywała kluczową rolę w mołdawskim handlu (lądowała tam jedna trzecia całego eksportu), trafia dziś zaledwie 4 proc. wyprodukowanych w Mołdawii towarów. Doszło także do odpływu mołdawskich migrantów zarobkowych z Rosji: o ile w 2014 r. pracowało tam oficjalnie ok. 560 tys. Mołdawian (a faktyczna ich liczba mogła być jeszcze wyższa), o tyle obecnie jest ich zaledwie ok. 70 tysięcy.

Do bardzo ciekawej sytuacji dochodzi także na polu religijnym. Rosyjska Cerkiew Prawosławna w Mołdawii, do której należy 80-90 proc. jej mieszkańców, postrzegana jest dziś jako upolityczniona i zaangażowana w trwający konflikt, co prowadzi do gwałtownego spadku zaufania do tej instytucji.

Choć trudno uznać to zjawisko za masowe, symptomatyczny jest także wyraźny wzrost przypadków, gdy duchowni mołdawskiej gałęzi Cerkwi rosyjskiej decydują się na przejście do mniejszej Metropolii Besarabskiej, podlegającej patriarchatowi bukareszteńskiemu.

JEŚLI UKRAINA UPADNIE | Mimo wyraźnej dumy z dotychczasowych osiągnięć, politycy w Kiszyniowie zdają sobie sprawę, że od wyniku trwającej wojny rosyjsko-ukraińskiej zależy dziś bardzo wiele.

Może nawet – wszystko. Bo nie tylko reformy czy nabierający dynamiki proces integracji europejskiej (Mołdawia uzyskała status kandydata do Unii w czerwcu 2022 r.), ale nawet fizyczne istnienie ich państwa. Dlatego władze w Kiszyniowie z niepokojem obserwują sytuację na froncie.

– Jeśli Ukraina upadnie, wszystkie wyzwania wewnętrzne, przed którymi stoimy, znikną. A nam pozostanie chyba tylko tworzenie rządu na uchodźstwie. Może w rumuńskich Jassach… – słyszę na pożegnanie od przedstawiciela mołdawskiej administracji.

Wojna o istnienie Ukrainy trwa: mimo ofiar i zniszczeń, ukraińska armia i społeczeństwo stawiają opór Rosji. Jakie mają szanse? Co będzie dalej?

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Kamil Całus jest z wykształcenia wschodoznawcą i dziennikarzem. Z pochodzenia wyspiarz ze świnoujskiego prawobrzeża. Od ponad dekady ekspert warszawskiego Ośrodka Studiów Wschodnich im. Marka Karpia ds. Rumunii oraz Mołdawii. O obu krajach regularnie opowiada… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 11/2024

W druku ukazał się pod tytułem: Mołdawska emancypacja