Moi Wszyscy Święci

Długa jest litania do moich Wszystkich Świętych, przyjaciół Boga, których spotkałem. Nie wszyscy byli "w porządku" wobec praw Kościoła, nie wszyscy byli katolikami, a niektórzy uważali się za niewierzących.

26.10.2009

Czyta się kilka minut

Marek Edelman domagał się kanonizacji Janusza Boguckiego. Przesłał w tej sprawie pismo do Jana Pawła II, a na obiekcje rodziny zmarłego krytyka, zażenowanej pomysłem i osobliwością procedury, odpowiadał, że to zgłoszenie jest czymś takim, jak nominacja do Oscara.

I coś w tym jest. Chociaż dziś procedury procesu kanonizacyjnego są ściśle określone, to przez setki lat uznanie świętości zależało od spontanicznego przekonania ludu. Z czasem, dla uniknięcia nadużyć i zamieszania, pieczę nad tym objęli lokalni biskupi. Znakiem uznania świętości było przeniesienie szczątków z grobu do miejsca kultu - "wyniesienie na ołtarze" - i decyzja o tym należała właśnie do biskupa. Papież po raz pierwszy uczestniczył w kanonizacji dopiero w roku 993. Była to kanonizacja biskupa Augsburga, św. Udalryka (zm. w 973 r.). Ponoć także w kanonizacji św. Wojciecha brał udział papież Sylwester II, ale na to nie ma pewnego dowodu. Ważne, że kanonizacje prawnie zastrzeżono papieżowi dopiero w XII w. Wcześniej decydujący głos miało przekonanie ludu.

Zawsze mniej było świętych uznanych niż takich, którzy powinni byli zostać wyniesieni na ołtarze. O tych ostatnich pomyślał Grzegorz IV, przenosząc (w 837 r.) święto ku czci wszystkich, także anonimowych, męczenników z 1 maja na 1 listopada i stanowiąc, że będzie to dzień pamięci wszystkich świętych Kościoła katolickiego - także tych niewpisanych do oficjalnego katalogu świętych. Tak zostało do dziś.

Święci przecież to ci wszyscy, którzy choć umarli, żyją w niewyobrażalnej bliskości Boga. Są wzorem dla żyjących, stąd pamięć o nich (kanonizowanych wspomina się w liturgii). Są bliscy żyjących, stąd przekonanie o ich wstawiennictwie. Beatyfikacje i kanonizacje potwierdzają społeczne przekonanie i dają gwarancję, że mogą być wzorem do naśladowania.

Nie we wszystkim dla wszystkich, bo każdy był inny. Byli święci genialni i byli niespecjalnie uzdolnieni. Byli tacy, co przeszli do historii, ale inni przeszli przez życie niezauważeni. Jedni byli sympatyczni, inni niespecjalnie. Św. Franciszek Salezy był biskupem niezmiernie wytwornym, tymczasem Jan Vianney...  Sprzęty i ubrania (kapelusz!), skrzętnie zachowane przez jego parafian i do dziś pokazywane na plebanii, lepią się od brudu. Nie, Proboszcz z Ars wytworny nie był, a już za życia było wiadomo, że jest świętym.

W dniu Wszystkich Świętych odmawiam litanię do moich wszystkich świętych, niekanonizowanych. Może niektórzy z nich kiedyś zostaną wyniesieni na ołtarze, ich procesy już się rozpoczęły, ale to długa jeszcze droga. Inni nigdy...

Modlę się więc do ks. Bronisława Bozowskiego, który był wszystkim dla wszystkich, do biskupa Jana Pietraszki, wielkiego głosiciela Ewangelii, do Hanny Chrzanowskiej, człowieka Błogosławieństw, do ks. Władysława Vanaksa, którego kilka dni przed jego śmiercią spowiadałem, Łotysza, konwertytę, Bożego szaleńca, którego wiara budziła blady strach wśród sowieckich komunistów Ukrainy, bo góry przenosiła... Modlę się do na zawsze już młodego inżyniera Marka, któremu towarzyszyłem w odchodzeniu z tego świata i który wtedy  nauczył mnie wielkiej Nadziei, modlę się do kobiety, której imienia ani nazwiska nie znam, a której radosny uśmiech, z jakim kilka chwil przed śmiercią mówiła, jak się cieszy na spotkanie z Jezusem, zawsze pamiętam.

Długa jest litania do moich Wszystkich Świętych, przyjaciół Boga, których spotkałem. Nie wszyscy byli "w porządku" wobec praw Kościoła, nie wszyscy byli katolikami, a niektórzy uważali się za niewierzących. Według Ewangelii oni, w niebiańskiej portierni, ku swemu wielkiemu zaskoczeniu usłyszeli od Jezusa, że "myśmy się już kiedyś spotkali" i że On się czuje ich dłużnikiem za okazane wtedy serce i pomoc.

Bo "cokolwiek jednemu z tych najmniejszych braci moich uczyniliście, to Mnie...", więc proszę bardzo  - powiedział im - wejdźcie do Królestwa.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Urodził się 25 lipca 1934 r. w Warszawie. Gdy miał osiemnaście lat, wstąpił do Zgromadzenia Księży Marianów. Po kilku latach otrzymał święcenia kapłańskie. Studiował filozofię na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pracował z młodzieżą – był katechetą… więcej