Młodzi gniewni, starzy gniewni

Dla wielu młodych Węgrów Viktor Orbán jest tym, czym dla jego pokolenia byli komuniści: synonimem natrętnej propagandy i ograniczania wolności. Aby wygrywać kolejne wybory, premier musi ich pozyskać. Jak chce to osiągnąć?
z Budapesztu

07.12.2020

Czyta się kilka minut

Utworzony przez protestujących studentów Uniwersytetu Sztuki Teatralnej i Filmowej „żywy łańcuch”, łączący uczelnię z budynkiem parlamentu. Budapeszt, 6 września 2020 r. / ATTILA KISBENEDEK / AFP / EAST NEWS
Utworzony przez protestujących studentów Uniwersytetu Sztuki Teatralnej i Filmowej „żywy łańcuch”, łączący uczelnię z budynkiem parlamentu. Budapeszt, 6 września 2020 r. / ATTILA KISBENEDEK / AFP / EAST NEWS

Czternastohektarowa działka, zrujnowany zamek oraz port w Révfülöp nad jeziorem Balaton, dwie wille w stolicy na prawym brzegu Dunaju, nieruchomości w czterech innych miastach, akcje państwowych koncernów MOL i Gedeon Richter warte ok. miliarda dolarów oraz po nad 100 mln dolarów w gotówce: takie prezenty w ciągu ostatnich miesięcy Fidesz, partia Viktora Orbána, podarował Kolegium Macieja Korwina (MCC).

Kolegium to elitarny, zarządzany przez prywatną fundację ośrodek kształcenia dodatkowego dla uzdolnionych uczniów i studentów z Węgier oraz krajów ościennych. Założone w 1996 r. przez biznesmena Andrása Tombora z myślą o wyszukiwaniu i szlifowaniu talentów, Kolegium przez ponad 20 lat pomagało w formowaniu przyszłych elit politycznych i gospodarczych.

Tombor szybko zbliżył się do Fideszu. W czasie pierwszego rządu Orbána (1998–2002) był członkiem grupy doradczej ds. bezpieczeństwa w jego kancelarii. Potem jego nazwisko przewijało się w kilku aferach i transakcjach ludzi partii. Stał się jedną z szarych eminencji kręcących się wokół Fideszu. Jednak Kolegium, mimo konserwatywnego profilu, cieszyło się dobrą opinią jako centrum rozwoju intelektualnego i profesjonalna kuźnia kadr państwowych.

Teraz przeciwnicy Orbána przekonują, że hojność jego partii oraz to, że w lipcu na czele fundacji MCC stanął Balázs Orbán (sekretarz stanu w kancelarii premiera; zbieżność nazwisk przypadkowa), oznacza, że Fidesz chce przekształcić MCC w szkołę indoktrynującą nowe lojalne wobec partii elity – i odzyskać popularność wśród młodzieży studenckiej.

Bo Fidesz, który 32 lata temu został założony jako ruch młodzieżowy przez studentów wydziału prawa Uniwersytetu im. Loránda Eötvösa (ELTE), traci poparcie wyborców poniżej 30. roku życia.

– Orbán wie, jak ważne są sieci osobistych kontaktów, budowane w czasach studenckich – mówi mi Dániel Oross, członek zespołu Aktív Fiatalok z Węgierskiej Akademii Nauk, który od lat bada preferencje wyborcze młodych. – Jeśli teraz dał tak duże pieniądze na MCC, jego intencje są jasne. Pozyskanie młodych jest ważne, bo to właśnie oni mogą okazać się języczkiem u wagi w wyborach w 2022 r.

Zagrożone poparcie

Naturalnie nie jest tak, że poparcie dla Fideszu spada dramatycznie.

W badaniu przeprowadzonym przez ośrodek badawczy Median po wyborach parlamentarnych w 2018 r. – Fidesz wygrał je z taką przewagą, że trzeci raz z rzędu zdobył większość konstytucyjną – okazało się, że 37 proc. wyborców między 18. a 29. rokiem oddało głos na partię rządzącą. To był dobry wynik, choć najniższy ze wszystkich grup wiekowych. Raził zwłaszcza w zestawieniu z sondażami z poprzednich lat.

Zespół Aktív Fiatalok wskazuje, że w pierwszej dekadzie XXI w. Fidesz zagospodarował właściwie całe pokolenie: w 2000 r. popierało go 49 proc. młodych, w roku 2004 – 59 proc., a cztery lata później – 66 proc., przy czym wtedy popularność rządzących socjalistów spadła w tej grupie wiekowej do 18 proc. Powodem były niesławne taśmy Ferenca Gyurcsánya, ówczesnego premiera, na których przyznał: „kłamaliśmy rano, nocą i wieczorem”, oraz brutalne rozgonienie protestów antyrządowych przez policję.

Jednak po 2018 r. partia Orbána niespodziewanie straciła w wyborach samorządowych kilka dużych miast, w tym Budapeszt, Eger i Pecz, czyli główne ośrodki uniwersyteckie. Inne istotne miasto studenckie, Segedyn, od prawie dwu dekad jest rządzone przez socjalistę.

Ostatnim zmartwieniem Orbána jest trwająca od końca sierpnia okupacja Uniwersytetu Sztuki Teatralnej i Filmowej (SzFE) w Budapeszcie. Studenci i wspierający ich nauczyciele sprzeciwiają się, jak mówią, przejęciu szkoły przez rząd [patrz „TP” nr 40/2020 – red.].

Najmłodsi wyborcy, którzy urodzili się pod koniec lat 90. i na początku nowego stulecia, nie pamiętają życia innego niż pod władzą Orbána. Obca jest im jego legenda bojownika o wolność sprzed roku 1989, który uwolnił energię swojego pokolenia. Wzruszają ramionami, gdy przypomina im się, że Fidesz był partią młodych demokratów zapatrzonych w Zachód i zaczytanych w liberalnych filozofach. Oni widzą starszego pana, który snuje historie o obronie chrześcijańskiej cywilizacji i zawłaszcza kolejne obszary ich życia.

Wytyczanie ścieżki sukcesu

Wśród studentów Fidesz jest obecnie drugą najpopularniejszą partią (badanie Aktív Fiatalok), tuż po opozycyjnym Momentum, założonym ponad trzy lata temu przez centrowych aktywistów.

– Od kilku miesięcy politycy Fideszu uwodzą młodych, ale nie są w tym wiarygodni. Np. zaczęli mówić, że zrównoważony rozwój i ekologia to nie hasła lewicy, lecz także konserwatystów. Oczywiście nie robią nic, aby wprowadzić je w życie – mówi mi Anikó Paróczai, radna z ugrupowania Momentum w XIX dzielnicy Budapesztu.

Paróczai uważa, że inwestycje w Kolegium Korwina to próba kupienia studentów. – W ten sposób partia władzy chce dostarczać młodym sieć kontaktów i oferty pracy. Tak więc jeśli nawet nie zgadzasz się z Fideszem, trudno będzie ci się oprzeć, jeśli dostaniesz propozycję atrakcyjnej i stabilnej pracy w ministerstwach, sądach albo innych sektorach państwa – mówi Paróczai.

Wartością nauki w Kolegium Korwina są nieformalne relacje. Wykładają tam najlepsi prawnicy, przedsiębiorcy, akademicy i dziennikarze z obu stron barykady oraz wpływowi politycy. Na początku roku akademickiego Tombor zabiera ich wszystkich do swojej winnicy w Tokaju. Po zakończeniu nauki dba, by zostać z absolwentami w kontakcie.


Czytaj także: Andrzej Sadecki: Orbán w koronie


Opowiada nauczyciel z Kolegium: – W MCC nie ma żadnej ideologii. Na spotkaniach z VIP-ami studenci zadają krytyczne pytania. Nie rozmawiam z nimi o polityce, ale mam wrażenie, że są wystarczająco inteligentni i wnikliwi, by nie dać się nikomu zmanipulować, bez względu na to, czy chodzi o narrację liberalną czy konserwatywną. Są bardzo niezależni.

– W Fideszu jest skrzydło, które za zagrożenie uważa każdego, kto nie zgadza się całkowicie z partią – kontynuuje wykładowca (zastrzegając sobie anonimowość). – Ale inni uznają takie podejście za marnowanie dobrych ludzi, którzy generalnie należą do kręgu prawicowego albo centrowego. Kolegium Korwina to próba dotarcia do nich. Nie przez indoktrynację, lecz wytyczenie ścieżki sukcesu we wszystkich obszarach życia. Oczywiście może stać za tym nadzieja, że nie będą sympatyzować z obozami, które takiej szansy im nie dały.

Odmładzanie partii

Liderzy Fideszu przekroczyli sześćdziesiątkę albo – jak Orbán – wkrótce ją przekroczą. I powoli robią miejsce dla młodszych. Pokolenie 40-latków zajmuje już fotele ministerialne. Są tu także kobiety, jak Katalin Novák (rodzina) i Judit Varga (sprawiedliwość). Lojalny szef MSZ, 42-letni Péter Szijjártó, to z kolei najbardziej znany wychowanek Fidelitas, czyli młodzieżówki Fideszu, która od ponad 20 lat dostarcza kadry aparatowi partyjnemu.

W tym roku rzeczniczką rządu została inna wychowanka Fidelitas, 33-letnia Alexandra Szentkirályi, a młodsza o trzy lata Zsófia Koncz weszła do parlamentu, uzyskując mandat w miejsce zmarłego ojca. Nominację na sekretarza stanu ds. młodzieży w kancelarii premiera otrzymała Zsófia Rácz, 22-letnia studentka prawa. „Byłam zachwycona twoim listem – pisze mi Rácz w długiej mailowej odpowiedzi na prośbę o rozmowę. – To dobra wiadomość, że są dziennikarze tacy jak ty, którzy interesują się węgierską polityką”. Jednak nie znajdzie czasu na spotkanie, bo poświęca „całą uwagę i energię walce z pandemią COVID-19”.

Ale wielu młodych, szczególnie tych, którzy mają doświadczenie życia na Zachodzie, odrzuca wszechobecna polityzacja i rządowa propaganda w mediach. Na nich nie działa straszenie Gyurcsányem i Sorosem. – Nie chcemy mieszać się do polityki. Właśnie o to w tym wszystkim idzie! – mówił mi we wrześniu Mihály Csernai, 23-letni student pedagogiki teatralnej i szef samorządu studenckiego SzFE. – Zależy nam wyłącznie na tym, by ochronić niezależność szkoły. Protestowalibyśmy, gdyby druga strona próbowała zrobić to samo.

W lipcu parlament przyjął ustawę, która przeniosła prawa własności nad uczelniami publicznymi na prywatne fundacje rzekomo po to, żeby zlikwidować państwowy parasol i zreformować przestarzałe programy. Tyle że do rad fundacji, powoływanych nierzadko bez konsultacji z władzami uczelni, delegowano zaufanych ludzi Fideszu albo wręcz jego polityków. SzFE jest jedyną uczelnią, która się zbuntowała.

Co z tym pokoleniem

– Młodzi traktują Fidesz tak, jak my traktowaliśmy Związek Sowiecki – przyznaje z irytacją István Tózsa, profesor geografii z Uniwersytetu Korwina w Budapeszcie. – Są przekonani, że żyją w dyktaturze, co jest absurdem. Brakuje im podstawowej wiedzy historycznej, literackiej i geograficznej. Dodatkowo są manipulowani przez ludzi starszych od nich, niechętnych Fideszowi.

Tózsa przekonuje, że młodzi nie są straceni dla Fideszu. Jego zdaniem po prostu muszą dorosnąć: – Sam byłem liberałem za młodu. Potem człowiek chce rodziny, stabilizacji. W wieku dojrzałym atrakcyjny jest konserwatyzm.

To narracja stale obecna w mediach rządowych. Protestujący z SzFE słyszeli o sobie, że są sterowani przez opozycję i opłacani przez Sorosa. Porównywano ich do komunistycznych bojówkarzy. Po zeszłorocznych wyborach, gdy bliscy władzy komentatorzy uznali, że to przez młodych Fidesz stracił Budapeszt, współzałożyciel partii Zsolt Bayer nazwał wchodzące w dorosłość pokolenie „najbardziej ekstremalnym, chorym, zdezorientowanym, zdeprawowanym, zindywidualizowanym w świecie zachodnim”.

Pytam Tózsę, jak to możliwe, że takie pokolenie miałoby wyrosnąć pod okiem Fideszu, który od dekady kontroluje system nauczania, narzucając uczniom coraz bardziej prawicową wizję historii i nacjonalistyczne lektury. I dzieli się edukacją z Kościołami (ewangelickim i katolickim), szczególnie na prowincji; tylko w latach 2010-14 liczba szkół kościelnych wzrosła o 68 proc.

– Z USA i Europy Zachodniej przychodzą nowe trendy, które szybko zyskują popularność i robią młodzieży zamieszanie w głowach – ucina profesor.

„Wstydźcie się!”

W podobnym tonie zwolennicy Orbána przekonują, że dziś bycie buntownikiem oznacza sprzeciw wobec Netfliksa, YouTube’a czy Instagrama (na których Fidesz radzi sobie słabo) i publiczne manifestowanie wartości konserwatywnych. Albo wręcz dumy z dokonań władzy. Dóra Zelenka, młoda prawicowa publicystka, zeszłej jesieni ogłosiła manifest pod wymownym tytułem: „Obudźcie się, młodzi!”.

„Wstydźcie się! Macie wszystko! A kiedy głosujecie, przychodzi nienawiść. Jednak, drodzy młodzi, gdyby nie Fidesz i Viktor Orbán, z pewnością nie mielibyście tak godnego pozazdroszczenia życia. Nie mielibyście na nie czasu, bo w wieku 18 lat musielibyście iść do pracy, żeby zapłacić rachunki za gaz, prąd i resztę. Musielibyście pracować na kilka zmian. Tak jak nasi rodzice za czasów Gyurcsánya” – pisała.

Dziś Zelenka jest gwiazdą Pesti TV, nowego kanału tworzonego dla młodych przez pracowników PestiSrácok: prawicowego i bliskiego rządowi portalu internetowego.

– Oglądanie ich to doświadczenie perwersyjne – mówi Dániel Oross z Węgierskiej Akademii Nauk. – Robią wielkie show z afer w szeregach opozycji, sugerując, że to główne problemy kraju. Odbiorcą tej telewizji jest twardy zwolennik Fideszu, przekonany, że sprawy toczą się dobrze, tylko opozycja przeszkadza.

Czy to przesłanie dotrze do młodych z dużych miast? – Raczej utwierdzi ich w przekonaniu, że Fidesz to nie ich bajka – uważa Oross.

A czy ma rację, zobaczymy za dwa lata. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 50/2020