Młodzi – bierni, sfrustrowani, niechciani (PL)

Borys Dubin: Państwo nie stwarza młodym ludziom perspektyw, dlatego wolą patrzeć w telewizor, niż mierzyć się z rzeczywistością. Rozmawiali Małgorzata Nocuń i Andrzej Brzeziecki

27.07.2011

Czyta się kilka minut

Tygodnik Powszechny: Czym różni się społeczeństwo rosyjskie od radzieckiego?

Borys Dubin: Na pierwszy rzut oka wydawałoby się, że wszystkim. Tymczasem we współczesnej Rosji żyje społeczeństwo poradzieckie, ma wiele cech społeczeństwa, które żyło w ZSRR. Także model naszego państwa określiłbym jako poradziecki, instytucje władzy są podobne: zamiast Plenum Komitetu Centralnego mamy marionetkowy parlament, zamiast niezależnego sądu, mamy sąd pozostający na usługach władzy, organy siłowe były poddane jedynie kosmetycznym reformom. A jacy są Rosjanie? To ludzie, którzy przystosowują się do panujących warunków. Rosjan nie cechuje bunt, chęć zmian, cechuje ich bierność i adaptacja do rzeczywistości. Są gotowi rezygnować ze swoich pragnień na rzecz stabilności. Jeśli jest trochę gorzej, to nic, ważne żeby nie było tragicznie. W czasach radzieckich mawiano: "żeby tylko nie było wojny", dziś Rosjanie powiedzą: "żeby tylko kryzys nas nie dotknął". Rosjanin nie stara się, żeby było lepiej, chce żeby nie było gorzej, tak jakby cały czas patrzył w ziemię, nie w niebo. Kolejna cecha: Rosjanie są ludźmi od władzy zależnymi. W badaniach prowadzonych przez nasz ośrodek stwierdzają, że "człowiek nie przeżyłby bez wsparcia władzy", więc nawet jeśli Rosjanin nie jest z władzy zadowolony, to nie jest skory do buntu przeciwko niej. We współczesnej Rosji, ale także w Związku Radzieckim nie było masowych wystąpień. Nie mieliśmy swojej Solidarności na wzór polski czy Karty 77 na wzór czeski.

Gdzie mogą być ukryte źródła buntu? Przecież protestować powinni młodzi biznesmeni. Albo młodzi ludzie, którym zabiera się swobodę.

Nasi biznesmeni szybko dali się władzy podporządkować. Sprawa Jukosu wszystkich przestraszyła. Rosyjscy biznesmeni nie mają tak wiele wspólnego z młodością, przypominają komsomolców z czasów Leonida Breżniewa, którzy potrafili tak kombinować, żeby wyjść na swoje. W latach 90. ubiegłego wieku i na początku wieku obecnego nie zmieniała się liczba ludzi, którzy założyli własny biznes i poprawili swoją pozycję materialną. To jedynie 9 proc. Ludzie ci żyją w dużych miastach, bo biznesmenowi może udać się tylko wtedy, gdy ma jakieś dojście do elit rządzących. W Rosji każdy biznes można zlikwidować w jeden dzień i to przy pomocy sądu, do wszystkiego władza może się przyczepić: przyjdzie sanepid albo kontrola podatkowa i już można zwijać manatki.

We współczesnej Rosji długo nie było miejsca na oddolne inicjatywy. Ale są też rzeczy, które cieszą: w ostatnich latach ludzie skrzykują się i protestują przeciwko pewnym zachowaniom władzy. Kierowcy walczą o swoje prawa na drodze, mieszkańcy stolicy sprzeciwiają się burzeniu starych domów i wznoszeniu nowych w ich miejsce. Organizują się młodzi prawnicy. Społeczeństwo obywatelskie zaczyna powoli rodzić się w internecie, dzięki forom dyskusyjnym. Ale trudniej jest z demokratycznymi inicjatywami na szerszą skalę: nie udało się zorganizowanie masowej demokratycznej partii. Skąd to niepowodzenie 20 lat po upadku ZSRR? Po prostu większa część społeczeństwa nie będzie popierać takiej partii.

Jakiej Rosji chcą Rosjanie?

Rosjanie chcą państwa, które jest blisko narodu, które nie zostawia im dużego marginesu samodzielności. Potrzebna jest im mocna ręka, która pilnuje porządku. W połowie lat 90. najważniejszymi słowami w Rosji nie były "demokracja" czy "wolny rynek", a właśnie "porządek". Rosjanie chcą silnego państwa, czegoś na wzór państwa radzieckiego późnego Breżniewa, które nie będzie ich za bardzo dusić, ale nie da im za dużo wolności.

A ludzie młodzi? Nie różnią się od swoich ojców? Co jest ich największą bolączką?

Wielkim problemem współczesnej Rosji, a zarazem młodzieży jest szkoła, która nie doczekała się reformy. Nasz system kształcenia nie tylko nie odpowiada normom zachodnim, on także w Rosji się nie sprawdza. Pomiędzy tym, czego uczy szkoła oraz uniwersytet, a tym, czego żąda później od absolwenta pracodawca, jest przepaść. Najczęściej wykształcenie zdobywa się w innej dziedzinie niż zatrudnienie. Dlatego praca nie przynosi radości, wręcz przeciwnie, rodzi frustrację. Nasza szkoła i studia wyższe nie przystosowują absolwentów do życia, duża grupa młodych ludzi, ok. 50 proc. myśli o emigracji.

Patologicznymi problemami rosyjskiej młodzieży są alkoholizm i narkomania. To zjawisko obecne jest w dużych miastach i na prowincji. Młodzi ludzie działają w świecie przestępczym. Należą np. do ugrupowań faszystowskich: na ulicach dużych miast ruchy faszystowskie i ugrupowania antyfaszystowskie toczą krwawe wojny. Państwo nie stwarza dla młodych perspektyw, dlatego wielu uczniów, studentów woli patrzeć w telewizor, niż mierzyć się z rzeczywistością. Oczywiście lepiej radzi sobie młodzież z rodzin inteligenckich i z dużych miast. Ale na prowincji i w biedniejszych rodzinach miejskich rzeczywistość jest przygnębiająca. Sporym problemem jest przemoc: jedna trzecia młodych Rosjan przyznaje, że widzieli, jak rodzice stosują przeciwko sobie przemoc w domu. W armii też panuje piekło, rządzi prawo silniejszego, czyli fala. Ok. 25 proc. młodych Rosjan doświadczyło fizycznej przemocy na własnej skórze albo było jej świadkami.

Z jednej strony młodym Rosjanom wiedzie się dziś lepiej niż ich rodzicom w czasach, gdy byli w ich wieku, ale duża część młodzieży nie widzi możliwości, które są dla nich dostępne.

Wiele rzeczy jest niedostępnych dla młodych ludzi, ponieważ ich na to nie stać. Problemem jest łapówkarstwo. Chcesz robić karierę, daj w łapę.

Większa część społeczeństwa zdaje sobie sprawę, że bez łapówki nie da się nic osiągnąć. Prowadziliśmy badania w środowisku młodych ludzi sukcesu, tych, którzy dobrze zarabiają i odnoszą sukcesy. Twierdzą, że łapówkarstwo należy wyeliminować, ale niestety 60 proc. badanych mówi, że aby rozwiązać jakikolwiek problem, należy łapówkę dać. Kupuje się wszystko: egzamin w szkole, prawo jazdy, zaświadczenie od lekarza. Łapówkarstwo niestety istnieje nie tylko przez tych, którzy biorą, problem stanowią także wręczający. Młodzi ludzie nie ufają instytucjom państwowym, ale zamiast walczyć o swoje prawa w tych instytucjach wolą zapłacić i mieć święty spokój. Potem tylko stwierdzą, że wszyscy urzędnicy to łapówkarze.

Czy oparciem może być rodzina? Na ile są silne młode rosyjskie rodziny?

Państwo jest autorytarne, o pracę wciąż trzeba walczyć, rzeczywistość nie nastraja optymistycznie. Wydawałoby się, że właśnie rodzina powinna być dla młodych ludzi oparciem. Tymczasem rodzina jest podobna do rosyjskiego społeczeństwa. Młodzi ludzie przenoszą stres i konflikty z pracy do swoich domów. W rodzinach rodzi się przemoc, młode małżeństwa się szybko rozpadają, kobiety w wieku 30 lat mają już drugiego albo trzeciego męża. Często zdarzają się aborcje. Dzieci oddaje się do domu dziecka albo wyrzuca na ulicę. W Rosji żyją bezdomne dzieci: wrócił problem z czasów rewolucji bolszewickiej. Młode rodziny sobie nie radzą. Żyją w lęku. W Rosji więcej niż 60 proc. ludzi nie myśli w perspektywie dłuższej niż miesiąc.

Czy ludzie, którzy urodzili się na prowincji, mają szansę na karierę? Moskwa wszystkich nie przyjmie.

Rosja jest krajem ogromnej prowincji, a tam młodzi ludzie nie mają szans na realizację. Karierę można robić tylko w dużych miastach. Na wsi mieszka ok. 24 proc. Rosjan, w miasteczkach, na które składa się fabryka i kilka bloków, ok. 38 proc. Dwie trzecie Rosjan prowadzi życie, które jest dalekie od standardów zachodnich. Młodzi mężczyźni uciekają z tych miejsc i zaciągają się do armii, młode kobiety szukają mężów w dużych miastach. Marzeniem jest Moskwa. Ale Moskwa ich nie chce. Dwie trzecie mieszkańców stolicy ma negatywny stosunek do przyjeżdżających. I tu też wielu młodych czuje się obcymi.

Prof. Borys Dubin jest socjologiem, analitykiem Centrum Lewady, wykładowcą, tłumaczem literatury pięknej, m.in. z języka angielskiego, francuskiego na język rosyjski.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 31/2011