Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Wrogie przejęcie; niekonstytucyjne zmiany – takie określenia znalazły się w sporządzonej przez prof. Huberta Izdebskiego (dla Fundacji Batorego) ekspertyzie dotyczącej planowanej przez Ministerstwo Edukacji i Nauki nowelizacji prawa oświatowego. Chodzi o wzmocnienie roli kuratorów, którzy mieliby decydujący głos w powoływaniu i odwoływaniu dyrektorów szkół, a także większą kontrolę nad placówkami niepublicznymi. Inna zmiana – ważna w kontekście zaostrzonego w czasie rządów PiS sporu o autonomię placówek z jednej strony, a prawa rodziców z drugiej – to specjalne pozwolenie, jakie kurator będzie wydawał na działanie w szkole organizacji społecznych.
Czytaj także: Koniec tego najdziwniejszego od dekad roku szkolnego to też alarmowy sygnał: polski nauczyciel woła o pomoc.
Kuratoria, mówią krytycy, będą odtąd nie tyle nadzorować szkoły, co nimi współzarządzać.
„Tym samym proponuje się istotną zmianę ustrojową w duchu etatyzmu i centralizmu” – dowodzi prof. Izdebski, wskazując na wielką nieobecną nowelizacji: zawartą w Konstytucji RP zasadę pomocniczości, rozgraniczającą uprawnienia samorządów i władzy centralnej. Według eksperta zmiana odbędzie się kosztem wspólnot lokalnych, a przede wszystkim „samych społeczności szkolnych, w imieniu których szkołą zarządzają jej organy w ramach tzw. autonomii szkoły”.
Minister edukacji i nauki w medialnych wystąpieniach broni planowanych zmian, powołując się na prawa dziecka („Koniec z praniem mózgów” – mówił tygodnikowi „Sieci”). Krytycy zmian dowodzą, że jedynym prawem, o jakie upomina się minister Czarnek, jest prawo kuratorów do modelowania szkół na miarę ideologicznych marzeń ministra Czarnka.©℗
Przemysław Staroń, nauczyciel i psycholog : Praca polskiego nauczyciela to niewielka przestrzeń wolności przy dramatycznej wręcz odpowiedzialności. To, że tak wielu z nas się jakoś trzyma, zakrawa na cud.