Miłość na Syberii

Maria Wołkońska poszła za mężem na zesłanie. Nie mogła wiedzieć, że stanie się rosyjskim symbolem wierności.

30.11.2020

Czyta się kilka minut

Pomnik poświęcony żonom dekabrystów, za wzór których posłużyła  postać Marii Wołkońskiej. Irkuck, 2019 r. / KAROL FRYTA
Pomnik poświęcony żonom dekabrystów, za wzór których posłużyła postać Marii Wołkońskiej. Irkuck, 2019 r. / KAROL FRYTA

Jest 13 lipca 1826 roku. Wieczorem w petersburskiej Twierdzy Pietropawłowskiej odbywa się egzekucja. Kaci prowadzą na szubienicę pięciu mężczyzn. Gdy na komendę kopniakami wywracają stołki, pod ciężarem trzech skazańców zrywają się sznury. Obyczaj każe, by darować im życie, lecz wykonawcy są zdeterminowani, by wykonać carski rozkaz. Podduszony Konrad Rylejew krzyczy: „Przeklęty kraj! Kraj, w którym nie umiemy zorganizować spisku, osądzić ludzi ani nawet ich powiesić”. Inny, Siergiej Murawjow-Apostoł, rzuca: „Szczęśliwy jestem, że dwakroć umieram za ojczyznę!”. Kaci powtarzają morderczy rytuał, skutecznie. Prócz Rylejewa i Murawjowa-Apostoła w nieznanej mogile spoczną: Paweł Pestel, Michaił Bestużew-Riumin i Piotr Kachowski.

Egzekucja to konsekwencja nieudanego zamachu stanu: 14 grudnia 1825 r. grupa oficerów próbowała zmienić ustrój Rosji. Gdyby bunt na placu Senackim w Petersburgu się udał, carskie samodzierżawie miało zostać zastąpione konstytucyjną monarchią lub republiką. Jego porażka zapoczątkowała represje wobec buntowników, których z czasem nazwano dekabrystami. Skazano 121 organizatorów i uczestników, część na karę śmierci. W akcie łaski car Mikołaj I darował większości życie i kazał powiesić tylko pięciu głównych aktorów buntu. Pozostałych zesłał na Syberię.

W buduarze księżnej

Niemal 195 lat temu, zmierzając do kopalń koło Nerczyńska, zesłańcy podążali szlakiem, który dziś wyznacza nitka Kolei Transsyberyjskiej. Między Petersburgiem a Czytą (to 6600 km) prawie w każdym większym mieście jest teraz ulica lub pomnik im poświęcony.

W Irkucku, po odbyciu katorgi i przed amnestią oraz powrotem z zesłania, mieszkali m.in. Siergiej Trubieckoj i Siergiej Wołkoński. Zajmowali sąsiadujące domy, które dziś tworzą kompleks muzealny poświęcony dekabrystom. To spore budynki, z mnóstwem pokoi, buduarów i salonów. Wokół spore zaplecze gospodarcze: stodoły, stajnie, wozownie.

Po odbyciu zasadniczej części kary, w 1845 r. car zezwolił Wołkońskiemu najpierw na osiedlenie się we wsi Urik, a dwa lata później właśnie w Irkucku, gdzie zamieszkał z żoną Marią. Później, kilka lat po opuszczeniu Syberii przez Wołkońskich, nieruchomość kupił lokalny handlowiec i przekazał władzom miasta. Te urządziły w niej szkołę rzemieślniczą dla chłopców. Na początku XX w. w budynku stacjonowali żołnierze, a w latach 1920-74 ponad 30 rodzin, stłoczonych w lokalach komunalnych.

Dom – trafniejsze byłoby słowo: dwór – od frontu prezentuje się masywnie, zdobią go wykusze okienne. Ekspozycja muzealna sprawia, że nie można do nich podejść. Ale wydaje się, że to dobre miejsce, aby postać w zadumie z filiżanką kawy.

W domu Wołkońskich panuje nabożna cisza, zmącona jedynie skrzypieniem podłóg. Pokoje na parterze tworzą amfiladę. Podobny schemat zachowano na piętrze, gdzie ulokowano salony, sypialnie i garderoby zajmowane przez Marię i jej córkę Elenę. Na stojakach i w gablotach wyszukana garderoba, gorsety, suknie. Ściany kobiecych pokojów zdobi kolorowa tapeta.

Na większości portretów żona dekabrysty wygląda pięknie. Brunetka z czarnymi jak węgiel oczami i włosami. Ciekawe, na ile oddają jej wygląd, a na ile twórcy ją idealizowali?

W sąsiedztwie dworu Wołkońska doczekała się pomnika, na którym wygląda powabnie. Ma wąską kibić i charakterystyczny przedziałek (czesała się przez środek głowy). W zasadzie monument ten poświęcony jest wszystkim żonom dekabrystów, które poszły wraz z nimi na Syberię. Jednak to Wołkońska stała się ich symbolem. Bo też okoliczności, które towarzyszyły jej decyzji o udaniu się wraz z mężem na zesłanie, były szczególne.

Małżeństwo pod przymusem

Maria, urodzona w 1805 r., była córką generała Mikołaja Rajewskiego – jednego z bohaterów wojny 1812 r., gdy wojsko carskie pokonało Wielką Armię Bonapartego. Cesarz Francuzów miał powiedzieć o Rajewskim, że jest „z materiału, z którego robi się marszałków”.

Dziewczyna miała południową urodę, delikatne rysy i gęste kręcone włosy, co zjednywało jej adoratorów. Kochał się w niej także polski poeta Gustaw Olizar, który po odrzuceniu awansów przez ojca nastolatki pisał w pamiętnikach: „ona była dla mnie ową Beatrice, której poświęcony był cały dantyzm, do jakiego duch mój poetyczny wznieść się zdołał”. Uczucia kierowali też ku niej Paweł Pestel (późniejszy dekabrysta) i Aleksander Puszkin. Najsłynniejszy twórca rosyjskiego romantyzmu poświęcił jej wiele utworów. Wołkońska darzyła go sympatią, ale w pamiętniku, który spisała po powrocie z Syberii, podzieliła się uwagą: „Puszkin poczytywał sobie za obowiązek być zakochanym we wszystkich ładnych kobietach i młodych dziewczętach, które spotykał”.

Ostatecznie w wieku 20 lat Maria poślubiła generała Siergieja Wołkońskiego, starszego o 17 lat. Małżeństwo było przymusowe: ojciec panny młodej chciał zabezpieczyć ją finansowo, Maria nie darzyła Siergieja uczuciem. Miłość i przywiązanie miały dopiero nadejść.

Badaczka Jadwiga Szymak-Reiferowa pisze, że ojciec Marii miał wiedzieć, iż zięć należy do tajnej organizacji. W dniu ślubu Wołkoński miał mu zadeklarować, że poniecha spiskowania przeciw carowi. Później rodzina Marii będzie powoływać się na to oświadczenie, walcząc o to, by żona nie musiała wypełniać obowiązków rodzinnych, skoro mąż nie dotrzymał słowa.

Wybór Marii

Za udział w buncie dekabrystów Siergiej został skazany na 20 lat katorgi (później karę złagodzono do 15), utratę majątku i praw obywatelskich oraz dożywotnie zesłanie.

Młodziutka żona, podobnie jak inne żony spiskowców, nie wiedziała o działalności męża. Po ogłoszeniu wyroków mężczyźni obierali różne postawy wobec małżonek. Część prosiła, by udały się z nimi na Syberię. Część godziła się, że już nigdy ich nie zobaczy.

Sytuacja Marii była podwójnie trudna. W chwili, gdy wybuchło powstanie, nie była przy boku męża, bo po urodzeniu Nikity, ich pierwszego syna, odpoczywała u rodziny na obecnej Ukrainie. W trosce o jej zdrowie bliscy długo ukrywali wieść o wydarzeniach w stolicy. Gdy Maria poznała prawdę, ruszyła do Petersburga, by spotkać się z mężem w więzieniu. Wołkoński nie naciskał na żonę, ale nie robił też nic, by zwolnić ją z małżeńskiego obowiązku wierności. Stanęła przed wyborem: iść z nim na zesłanie albo zostać i samotnie wychować syna.

Wybrała to pierwsze, czym rozgniewała ojca i braci (apelowali, by zmieniła zdanie). Historycy sądzą, że wpływ na jej decyzję miała teściowa, która zachęcała Marię do wyjazdu – choć sama nawet nie odwiedziła syna w więzieniu, a będąc damą dworu cesarzowej, w dniu, w którym Siergiej wyruszał na Syberię, wzięła udział w balu koronacyjnym Mikołaja I.

Przed podróżą Maria spotkała się z matką męża. Wspominała: „Wstąpiłam do świekry, aby ją uściskać; kazała wręczyć mi dokładnie taką sumę pieniędzy, jaka była potrzebna, by zapłacić za konie do Irkucka. Miałam zakupioną kibitkę [kryty wóz, używany też do transportu więźniów – red.]; spakowałam się w jednej chwili, wzięłam ze sobą trochę bielizny, trzy suknie i watowaną kapotę, którą włożyłam na siebie. Resztę pieniędzy zaszyłam w suknię z myślą o Syberii”.

Żona zdrajcy stanu

Najcięższa rozmowa czekała Marię z ojcem, który od teraz miał zostać opiekunem Nikity, bo młoda matka nie chciała wziąć go ze sobą, by dziecka nie narażać na trudy wędrówki i zesłania. Pożegnanie było oschłe, generał rzucił, że przeklnie córkę, jeśli nie wróci w ciągu roku. Być może na łożu śmierci żałował tych słów – nie mógł wtedy wiedzieć, że już jej nie zobaczy.

Maria ruszyła za mężem. Po drodze natknęła się na kolumnę innych katorżników. „Ich brud i nędza sprawiały odrażające wrażenie” – zanotowała.

Gdy dotarła do Irkucka – pokonując 5600 km – zamknęła za sobą możliwość powrotu, parafując dokument, w którym znalazł się zapis: „Żona podążająca za mężem i pozostająca z nim w związku małżeńskim z natury rzeczy podzieli jego los i utraci swój dotychczasowy status, to jest będzie traktowana odtąd nie inaczej, jak żona zesłanego katorżnika i wraz z tym podejmie się znosić wszystkie możliwe uciążliwości takiego stanu, gdyż nawet władze nie będą mogły chronić jej przed ustawicznymi zniewagami ze strony ludzi należących do najbardziej rozwiązłej, nikczemnej klasy, którzy poczują się niejako uprawnieni do tego, by uważać żonę zdrajcy stanu, dzielącą ich los, za równą sobie; zniewagi te mogą być nawet połączone z przemocą”.

Panie listy piszą

Po przeprawie przez jezioro Bajkał, podczas której „łza zamarzała w oku i lodowaciał oddech”, w lutym 1827 r. Maria dotarła do osady w Błagodatsku, położonej w Nerczyńskim Okręgu Górniczym, gdzie dekabryści pracowali przymusowo. Na początku XIX w. był to największy ośrodek pracy karnej w Rosji. Wydobywano tu srebro, złoto i miedź.

W Błagodatsku Maria spotkała Jekatierinę Trubiecką, żonę innego dekabrysty. Wspólnie wynajęły chatę i podpisały kolejny dokument, w którym potwierdziły zgodę na jedynie dwa spotkania z mężami w tygodniu. Mogły z nimi rozmawiać tylko po rosyjsku (wśród elit Rosji popularny był francuski) i nie wolno im było dostarczać mężom materiałów piśmienniczych.

Później, gdy skazańcy wraz z rodzinami zostaną przeniesieni do Czyty, żona innego dekabrysty Pauline Annienkowa zapisze: „Nasze panie pełniły obowiązki sekretarzów i prowadziły korespondencję więźniów. Każda z nas miała pod swą opieką kilku skazańców, w imieniu których pisywała do ich rodzin. Najwięcej listów wypadało pisać księżnie Wołkońskiej i księżnie Trubieckiej, znały bowiem osobiście wielu krewnych naszych więźniów. Czasami zdarzało się, że musiały wysyłać po dwadzieścia, trzydzieści listów naraz”.

Przyzwyczajone do arystokratycznego życia, tu musiały same się oprać i zamieść izbę (pokojówki, z którymi tu przybyły, uciekły do kozaków, pilnujących więźniów i granicy z Chinami). Jednak się przystosowały. A ich obecność podnosiła uwięzionych na duchu. Wraz z innymi żonami Wołkońska naciskała na kierownictwo kopalń i walczyła o poprawę losu dekabrystów, śląc listy do cara. Żony były jedynym łącznikiem między skazanymi a światem, co sprawiało, że nie gasło zainteresowanie dekabrystami, a wieści o uwięzionych trafiały na stołeczne salony. Tym samym żony skazanych stały się rzeczniczkami ich sprawy.

Do ołtarza w kajdanach

W 1827 r. więźniów przeniesiono do Czyty, wówczas wioski liczącej kilkaset dusz. Car chciał zgromadzić dekabrystów w jednym miejscu do czasu zbudowania więzienia w mieście Pietrowski Zawod (dziś Pietrowsk Zabajkalski). Wołkońska wynajęła tu pokój wraz z Trubiecką, z którą już się zaprzyjaźniła, oraz z żoną kolejnego dekabrysty, Jentalcewa. Pisała o niej: „Ta wspaniała kobieta miała już 44 lata; była mądra, przeczytała wszystko, co zostało napisane po rosyjsku, i rozmowa z nią była prawdziwą przyjemnością”.

W nowym miejscu spotkała też Pauline Annienkową (z domu Gueble), która na Zabajkale przybyła jako panna. Młoda Francuzka zjawiła się w Rosji w 1823 r. i zakochawszy się w dekabryście Iwanie Annienkowie, dołączyła do niego. Wzięli ślub zaraz po przybyciu na Syberię. Przed ołtarzem zdjęto panu młodemu kajdany, aby po ceremonii założyć je ponownie.

Lata 1828-30 są chyba najcięższe dla Wołkońskiej. Przychodzą złe wieści: najpierw umiera dwuletni syn, a rok później ojciec. Zarazem jednak władza luzuje rygory: pozwala na zdjęcie dekabrystom kajdan i przemieszczanie się po okolicy. Mogą zostać na noc w domach, które wynajmują ich żony. W 1830 r. Maria rodzi córkę, ale Zofia umiera tego samego dnia (spocznie obok cerkwi, w której ślub brała Annienkowa; jej grób jest tam do dziś).

Rysa na wizerunku

Z Czyty skazani przenoszą się do Pietrowskiego Zawodu. W 1832 r. na świecie pojawia się Mikołaj, dla którego Maria spisze potem pamiętnik. Trzy lata później rodzi się Elena. W tym samym roku car skraca wyroki skazańców i wydaje dekret o zwolnieniu z pracy przymusowej Wołkońskiego, nadając mu status wolnego osiedleńca, choć z nakazem pozostania na Syberii. Miejscem docelowym jest wieś Urik pod Irkuckiem. Z czasem Wołkońscy otrzymują zgodę na przenosiny do miasta, gdzie Maria urządza spotkania towarzyskie.

W Irkucku Wołkońskich odwiedza polski zesłaniec Justynian Ruciński. We wspomnieniach notuje, że Maria dość dobrze mówi po polsku i przy fortepianie śpiewa polską pieśń. Opisuje ją tak: „Księżna Wołkońska była wielką damą w całym znaczeniu. Wysokiego wzrostu, smagła brunetka, nieładna, lecz przyjemnego oblicza, w młodości musiała być powabną. Prowadziła ze mną ożywioną rozmowę z wielką salonową wprawą i z życzliwością, zdaje się, nieudaną”.

Irkucki salon, w którym gości Ruciński, ma trzy okna wychodzące na ulicę i jest przestronny. Jeśli akurat nie odbywają się proszone wieczory, Maria spotyka się tu z innymi kobietami; oddają się haftowi i dzierganiu. W domu zachowały się próbki jej prac: haftowana okładka na zeszyt i etui na fajkę. Prócz tego honorowe miejsce zajmuje fortepian Lichtenthala, który brat Aleksander przysłał jej w prezencie w 1837 r.

Jadwiga Szymak-Reiferowa – szkicująca biografię Wołkońskiej w przedmowie do jej pamiętnika – twierdzi, że Maria w Irkucku przeszła niewidoczną w treści jej wspomnień przemianę. Miała stać się osobą oschłą, bezwzględną i daleką od tej, która z oddaniem wyjeżdżała za mężem. Polska badaczka stawia tezę, że syn i córka byli owocem jej romansu z dekabrystą Aleksandrem Poggio. Miały o tym świadczyć obserwacje zawarte w pamiętnikach przyjaciół domu, rosnąca niechęć wobec męża, który miał zdziwaczeć (więcej czasu spędzał w wiejskiej posiadłości niż w irkuckich salonach). Z kolei Michaił Filin, autor książki „Maria Wołkońska, ukryta miłość Puszkina”, próbuje rozprawić się z tą tezą, twierdząc, że nie ma dowodu na jej poparcie.

Zwolennicy nieskazitelnej biografii Marii wskazują, że w dobrze zachowanych archiwach Wołkońskiej nie ma śladu po jej korespondencji z Aleksandrem (choć wielu obserwatorów życia Wołkońskich potwierdzało, że łączyła ich szczególna więź). Na to oponenci ripostują, że Maria zapewne oczyściła archiwum z miłosnej korespondencji.

Tak czy inaczej, na jej wizerunku po­w­stała rysa.

Jedenaście kobiet

W 1855 r. umiera Mikołaj I, a następca Aleksander II amnestionuje dekabrystów. Maria wraca do europejskiej części Rosji, a rok później Siergiej i reszta spiskowców, którzy przeżyli.

Małżonkowie nie pożyją długo. Na zdjęciach wykonanych kilka lat przed śmiercią Maria ma zapadnięte policzki, wygląda na przygaszoną. Trudno dostrzec w niej kobietę, o której względy zabiegało tylu amantów. Umiera w 1863 r. Dwa lata później odchodzi Siergiej, któremu – jak chcą jej apologeci i twórcy kultu żon-dekabrystek – Maria była wierna do końca życia.

Mikołaj Niekrasow uczyni ją jedną z bohaterek swego poematu „Kobiety rosyjskie” (druga to Trubiecka). Tołstoj, który poznaje Wołkońskiego w 1861 r., zachwyca się losem małżeństwa, co zaowocuje napisaniem „Wojny i pokoju”. Filozof Aleksander Hercen będzie pod wrażeniem postawy i hartu ducha Wołkońskich.

Maria Wołkońska i Jekatierina Trubiecka są najbardziej rozpoznawalnymi z żon dekabrystów, ale młody wiek Marii i okoliczności towarzyszące jej decyzji to z niej uczyniły w Rosji symbol kobiecego poświęcenia. Warto dodać, że te dwie kobiety pociągnęły za sobą pozostałą dziewiątkę, w której były: Aleksandra Murawjowa, Elżbieta Naryszkina, Aleksandra Jentalcewa, Natalia Fonwizina, Aleksandra Dawydowa, Kamilla Iwaszewa (z domu Le Dante), Pauline Annienkowa, Maria Juszniewska i Anna Rozen.

W Rosji stały się symbolem oddania. Często podkreślany jest ich rosyjski charakter. Trzeba jednak zauważyć, że dwie były Francuzkami, dwie Polkami, a dwie Ukrainkami. Najwyraźniej poświęcenie leży nie tylko w naturze Rosjanek.

PRZED OPUSZCZENIEM MUZEUM w Irkucku natykam się na cytat z pamiętnika Wołkońskiej, umieszczony w przejściu między pokojami: „Na początku naszego wygnania myślałam, że potrwa ono najwyżej pięć lat. Później mówiłam sobie, że na pewno skończy się za 10 lat, potem – za 15 lat, lecz po 25 latach przestałam już czekać. Prosiłam Boga tylko o to, by wywiódł z Syberii moje dzieci”.

Bóg wysłuchał tych próśb. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 49/2020