Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Dobrze też, że w ciągu ostatnich trzech lat przybyło zgłoszeń do warszawskiej Straży Miejskiej. Świetnie, że policyjna skrzynka mailowa „Stop agresji drogowej” otrzymuje z każdym rokiem więcej zgłoszeń. Rośnie więc u nas świadomość obywatelskich obowiązków, o czym w tym numerze pisze Krzysztof Story („Poradnik skarżypyty”). Ofiary przemocy domowej mogą bardziej niż dawniej liczyć na pomoc sił porządkowych, a kierowcy, wiedząc, że są obserwowani, pięć razy się zastanowią, zanim zablokują chodnik nieprzepisowo zaparkowanym samochodem. Nawet wypity alkohol nie powinien zaćmiewać świadomości ryzyka, już nie tylko nadziania się na patrol drogówki, ale i na kogoś w samochodzie obok, kto zauważywszy niebezpieczeństwo, nagra, potem zatelefonuje, gdzie trzeba, i za chwilę odpowiednie organy przystąpią do badania wydychanego powietrza pod kątem zawartości promili. System ułatwiający sygnalizowanie umożliwia objęcie opieką obszarów trudno dostępnych dla władzy chociażby szkół. Szkoła Podstawowa im. Marii Zientary-Malewskiej w Barcikowie nazwała swoją skrzynkę „skrzynką zaufania”: „Drogi uczniu, drogi rodzicu, jeśli coś cię martwi, niepokoi, tobie lub komuś dzieje się krzywda, byłeś świadkiem agresji lub przemocy, możesz to opisać i wrzucić do »skrzynki zaufania« (znajdziesz ją w budynku szkoły »czerwonej cegle« przy sali nr 7) lub skorzystać z »wirtualnej skrzynki zaufania«, lub napisać do nas na podany adres e-mail”. Dobrze, że z naszego życia zostaje po trosze wypierana obywatelska obojętność.
Ujawnienie nieprawidłowości w swoim miejscu pracy czasem wymaga odwagi, o czym pisał w jednym z poprzednich numerów „Tygodnika” Przemysław Wilczyński („Sygnaliści bez ochrony”). Żadna instytucja tego nie lubi.
Ci, którzy pamiętają, jak chętnie władze PRL korzystały z sygnałów różnych TW, muszą się uwolnić ze złych skojarzeń. Tu nie Chiny. Czytałem, że od 20 marca ubiegłego roku w prowincji Guangdong, czyli w Kantonie w południowo-wschodnich Chinach, obowiązują przepisy zachęcające do donoszenia władzom na „podziemne” struktury katolickie i protestanckie. Obywatele, którzy poinformują władze o „nielegalnych działaniach religijnych”, mogą liczyć na nagrody pieniężne od 3 do 10 tys. juanów (czyli od 400 do ponad 1,3 tys. euro). Donosy mogą być zgłaszane telefonicznie, drogą pocztową lub osobiście. Rozumiem, że przywoływanie takich przykładów jest całkiem nie na miejscu. Tu chodzi o reagowanie na nadużycia, na krzywdę, na zło.
Jednak pozostaje pewne ryzyko. Widząc z okna, jak sąsiad, z którym toczę wojnę, nieprawidłowo parkuje samochód, z ochotą spełnię obywatelski obowiązek i zadzwonię do Straży Miejskiej. Przecież nie zadzwonię, jeśli to będzie stary kumpel. Zadzwonię wtedy do niego. Łatwo też może się zjawić silna pokusa śledzenia kogoś, kogo nie znoszę, żeby go na czymś przyłapać i „dla jego dobra” zawiadomić, kogo należy. No i jeszcze... są ludzie z przerośniętą potrzebą wychowywania swoich bliźnich. Dla nich możliwość łatwego, anonimowego zawiadomienia policji o prawdziwym czy domniemanym, poważnym czy błahym przewinieniu bliźniego jest wymarzonym sposobem zamanifestowania własnej wyższości.
Chciałbym dopisać moje post scriptum do „Poradnika skarżypyty” Krzysztofa Storego. Drogi Skarżypyto, zanim zadzwonisz (pobiegniesz, wyślesz SMS-a, maila, list) na policję (do Straży Miejskiej, NIK-u, Urzędu Skarbowego, kuratorium), zadaj sobie pytanie, czy jesteś powodowany troską o dobro, czy chęcią poprawienia własnego samopoczucia. Jak już będziesz wiedział, że chodzi o to pierwsze – proszę bardzo, do dzieła. ©℗
Czytaj także: Krzysztof Story: Poradnik skarżypyty