Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Władze musiały pozamykać wszystkich w domu, bo kiedy wyciekła wiadomość, że poruszanie się między miastami będzie utrudnione, tysiące ludzi z południa przebywających na północy czmychnęło przepełnionymi pociągami i autobusami do domu, wioząc ze sobą chorobę. Ale i tak centrum epidemii pozostaje Lombardia i Mediolan.
W mieście epidemia narasta, ale nie eksploduje, tak jak to się stało w pobliskim Lodi, w Bergamo, Pawii i Cremonie. Z powodu licznych zgonów wywołanych koronawirusem w sobotę 14 marca w lokalnej gazecie „L’Eco di Bergamo” było 11 stron nekrologów. Szpitale pękają w szwach. Lekarze i pielęgniarki, pracując na nieraz 15-godzinnych dyżurach, przechodzą samych siebie. Ludzie wieczorami otwierają okna i chóralnie śpiewają np. arię „Va pensiero” Verdiego albo oklaskują poświęcenie medyków.
W kilku więzieniach wybuchły bunty, bo zablokowano widzenia, a osadzeni, co zrozumiałe, boją się, że w tak zatłoczonych miejscach łatwo się zarazić. Zginęło 13 osób.
Żeby krążyć po ulicach, trzeba móc udowodnić policjantom, że – jako jedna jedyna osoba z rodziny – wyszło się po zakupy albo idzie się odsikać psa. W internecie pełno więc memów z psami, których właściciele pożyczają je sąsiadom i które są ledwo żywe z powodu ciągłych spacerów.
POLECAMY TAKŻE: SERWIS SPECJALNY O KORONAWIRUSIE I COVID-19 >>>
Strategie walki z epidemią są zasadniczo dwie: pierwsza nie próbuje hamować rozprzestrzeniania się choroby, całe siły zostają skierowane na zabezpieczenie najbardziej podatnych (model brytyjski, do niedawna także niemiecki i częściowo francuski). W drugiej walczy się z rozprzestrzenianiem wirusa, izolując za pomocą nadzwyczajnych środków ludność (model chiński, koreański, włoski). Model pierwszy zwiększa potencjał ekonomiczny, a więc także polityczny kraju względem konkurentów, którzy przyjęli model drugi i muszą sobie radzić ze szkodami gospodarczymi, jakie on za sobą pociąga. Z powodów kulturowych i historycznych Włochy nie byłyby w stanie przyjąć pierwszego modelu, nawet jeśli ten drugi wdrażają niezdarnie i bez jasnej świadomości, dlaczego oraz po co to robią. Jest sporo momentów zawahania, opóźnień, oczywistych błędów. Ale udaje się ocalić godność i poczucie wspólnotowości, kosztem drakońskiego ograniczenia swobód.
A w tej tragicznej, surrealnej sytuacji zdarzają się też takie przypadki jak Luki B. z Mediolanu, młodego człowieka, który wyzdrowiał i wyszedł ze szpitala tylko po to, by zginąć kilka godzin później w wypadku samochodowym. ©