Meandry pamięci narodowej

Gdy rządzi lewica, co roku, jak rytuał zaklinania złych duchów, podnoszą się podczas dyskusji budżetowej głosy o niskiej użyteczności Instytutu Pamięci Narodowej. Efektem tych egzorcyzmów jest obcięcie budżetu IPN. Widać też staranie pomysłodawców owych redukcji, by uzyskane pieniądze przeadresować na możliwie wzniosłe cele, dlatego projekt (wycofany) przeznaczenia ich na budowę Świątyni Opatrzności Bożej był dowcipem znakomicie wpisującym się w tę strategię.

26.12.2004

Czyta się kilka minut

Nic się nie poradzi na to, że sprzeciwy wobec działalności IPN-u (jak sprzeciwy wobec lustracji) tzw. szaremu obywatelowi na myśl przywołują tego, na kim “czapka gore". Dlatego debata na te tematy wymaga odwagi, niezależnie od tego, czy się jest za, czy przeciw. Znam niektórych przeciwników IPN-u i lustracji, i jestem najdalszy od przypisywania im niskich pobudek: rozumiem ich niepokoje i argumenty, sądzę jednak, że czas na taką dyskusję minął, mleko zostało rozlane. IPN istnieje, sąd lustracyjny też. Co więcej: wiadomo, że budzące zgrozę przewidywania się nie sprawdziły, a Instytut wielokrotnie spełnił niezmiernie pożyteczną rolę, jak choćby w wielkiej narodowej debacie o Jedwabnem. Przypomnijmy: ustawa o IPN z 18 grudnia 1998 r. obejmuje zbrodnie popełnione na narodzie polskim przez nazistowskie Niemcy i Związek Sowiecki w okresie II wojny światowej oraz związane z tym ofiary i straty. Przedmiotem badań jest też działalność systemu komunistycznego w Polsce w latach 1944-89, zwłaszcza wówczas, gdy miała charakter zbrodniczy i naruszała prawa człowieka. Instytut skupia się też na historii oporu społecznego, działalności obywatelskiej na rzecz niepodległości Polski, walki w obronie wolności i godności ludzkiej.

Psychiczne zdrowie społeczeństwa wymaga ujawnienia win. Nie chodzi jednak o to, by rozsypujących się staruszków powsadzać za kraty, ale o to, by życie nie potoczyło się tak, jak gdyby nic się nie stało. Zło musi być ujawnione i nazwane, a w niektórych przypadkach ukarane. Powoływanie się w argumentacji za amnezją (bo przecież nie abolicją) na “grubą linię" Tadeusza Mazowieckiego jest skandalicznym, uparcie powtarzającym się nadużyciem.

Oczywiście, nie wszystko idzie idealnie. Może niepokoić nadmierna gadatliwość niektórych IPN-owców, którzy lubią epatować podczas towarzyskich spotkań swoimi i nie swoimi odkryciami. Niepokoi też nadmierna łatwość udostępniania przez Instytut materiałów osobom postronnym: dziennikarzom czy historykom-amatorom. Opublikowanie pozornie niewinnego zdjęcia czy innego dokumentu może komuś wyrządzić niepowetowaną krzywdę. Hermeneutyka esbeckich materiałów nie jest rzeczą łatwą. Zresztą (i to jest kolejne pytanie), czy naprawdę wszystkich “kapusiów" należy ujawnić, czy powinno się wywiesić w publicznym miejscu ich fotografie, jak kiedyś się wywieszało zdjęcia “bumelantów"? Iluż tych małych donosicieli zaplątało się we współpracę na skutek szantażu, uległo pokusom, dało się nabrać? Znam ich. Szeptem informowali mnie, że mają na mnie donosić. Przestraszeni, zagubieni, usiłowali zwodzić mocodawców, nie wiedzieli, jak się wyrwać z tej sieci. Niektórzy lądowali na oddziale psychiatrycznym. Wychodzili ze skóry, żeby nikomu nie zaszkodzić (oczywiście szkodzili). Wspomnienie tamtych przeżyć będzie im towarzyszyło do końca życia. Po co wydobywać ich na światło dzienne? Żeby wykluczyć ze społeczeństwa, zmusić do samobójstwa czy popchnąć w kierunku świata przestępczego?

Praca IPN-u jest u nas czymś nowym. Jej metody będą, ufam, coraz doskonalsze, jednak podważanie sensu tej pracy jest dziś ewidentnym anachronizmem.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Urodził się 25 lipca 1934 r. w Warszawie. Gdy miał osiemnaście lat, wstąpił do Zgromadzenia Księży Marianów. Po kilku latach otrzymał święcenia kapłańskie. Studiował filozofię na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pracował z młodzieżą – był katechetą… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 52/2004