Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
„Tak jak skała wapienna składa się z masy muszel różnych żyjątek, tak język składa się z obrazów, tropów, które dziś, użyte ponownie, nie przypominają już o swoim poetyckim rodowodzie”. Poeta jednak podchodzi krok bliżej – dostrzega związek słowa ze światem. Literatura, pisze Emerson, to „druga natura, wyrastająca z tej pierwszej jak liść z drzewa”.
Czy w globalnym świecie refleksja o związku słowa z konkretnym miejscem ma sens? Oplatające nas ściśle sieci komunikacji, stawiające na efektywność i tempo, jakby temu przeczą. A jednak to, co naprawdę ważne, nie wydarza się „nigdzie”, lecz zawsze w konkretnym tu i teraz, gdzie ktoś stopami i słowami dotyka ziemi. Zapis istnienia w miejscu i czasie, w swoim języku, to fundamentalny akt oporu wobec nicości – tej miotły zgarniającej nasze doświadczenia i słowa pod dywan ogólności.
Małe języki to przestrzeń życia wielkiej literatury. A wielka literatura – bez względu na to, czy ma miliony czytelników na całym świecie, czy zna ją tylko małe grono wtajemniczonych – to przestrzeń życia tłumaczy. Nie są oni kopistami reprodukującymi słowa, lecz twórcami, dzięki którym możliwe staje się przekraczanie granic lokalności i dzielenie doświadczenia. To Emersonowscy poeci: podchodzą krok bliżej, umieją odkryć i odczytać skamieniałe znaki, by nadać im nowe życie w innym – małym wielkim – języku. Literatura żyje dzięki tłumaczom. ©
Dodatek specjalny. Redakcja: Michał Sowiński
Partnerzy wydania: Gdańsk – Miasto Wolności | Instytut Kultury Miejskiej