Wprowadzenie strefy, a właści-wie jej rozszerzenie od końcasierpnia na całe miasto i przedmieścia – bo od kilku lat obowiązywała już w centrum – nie oznacza, że do Londynu nie można wjechać autem. Można, ale jeśli jest to auto starszego typu, wjazd jest kosztowny. Właściciel auta z silnikiem benzynowym zarejestrowanego przed rokiem 2006 lub z silnikiem diesla sprzed roku 2015 musi zapłacić za każdy wjazd 12,50 funta.
Takich pojazdów jest już stosunkowo niewiele, w całym Londynie ok. 700 tysięcy. Zdecydowana większość – według danych komunalnego przedsiębiorstwa Transport for London aż 9 na 10 – spełnia kryteria.
Dzięki strefie niskiej emisji spalin (Ultra Low Emission Zone, ULEZ) powietrze ma być czystsze i to ważny powód, bo jego zła jakość przyczynia się co roku do przedwczesnej śmierci 4 tys. londyńczyków.
Inicjatywa burmistrza Sadiqa Khana spotkała się jednak z silnym oporem lokalnych władz i części mieszkańców.
NAJPIERW KILKA GMIN miejskich starało się powtrzymać rozszerzenie strefy na ich teren w sądzie. To się nie udało, co skutkowało frustracją ich mieszkańców, ulicznymi protestami i aktami wandalizmu – zniszczono kilkaset kamer rejestrujących auta w nowym obszarze strefy. W internecie z kolei można znaleźć oferty sfałszowania danych auta tak, by mogło być zarejestrowane jako zgodne z wymaganiami ULEZ.
Strefa stała się sprawą polityczną. „Jestem po stronie kierowców” – deklarował niedawno premier Rishi Sunak, konserwatysta. Okazało się jednak, że rząd nie ma prawnych narzędzi, by zablokować rozszerzenie strefy. Burmistrz Khan, polityk opozycyjnej Partii Pracy, uważa, że słowa Sunaka to hipokryzja, i przypomina, że z inicjatywą strefy czystego powietrza jako pierwszy wyszedł Boris Johnson w czasach, gdy był burmistrzem stolicy (Khan objął po nim urząd w 2016 r.).
Khan zwraca też uwagę, że takie strefy istnieją już w innych miastach, np. Birmingham i Bristolu. Ale w Londynie ULEZ jest teraz największa i obejmuje obszar wszystkich 32 gmin miejskich, a nie tylko centrum. To 600 mil kwadratowych.
KWESTIA ZANIECZYSZCZEŃ w Londynie stała się głośna po tym, jak w 2013 r. w dzielnicy Lewisham po ciężkim ataku astmy zmarła 9-letnia Ella Adoo-Kissi-Debrah. Jak wykazało dochodzenie, do jej śmierci przyczyniło się zanieczyszczenie powietrza. Poziom dwutlenku azotu w rejonie domu Elli przekraczał wytyczne unijne i WHO.
Sadiq Khan sam został zdiagnozowany jako astmatyk w wieku 43 lat, a na stan jego zdrowia, według jego lekarza, miało mieć wpływ zanieczyszczone powietrze. Khan wspierał matkę Elli podczas dochodzenia w sprawie jej śmierci; popiera też propozycję wprowadzenia tzw. „prawa Elli”: ustawy determinującej prawo do czystego powietrza.
Konieczności walki z zanieczyszczeniami nikt jednak nie podważa, a protesty wobec ULEZ mają przyczyny finansowe. Mimo programu wsparcia ze strony miasta – można uzyskać do 2 tys. funtów na wymianę auta (lub więcej, jeśli prowadzi się firmę) – części właścicieli starszych aut nie stać ani na nowsze modele, ani na wspomniane codzienne opłaty.
Media donoszą o seniorach, którzy nie będą mogli dojechać do lekarza czy na zakupy, i przedsiębiorcach, których biznesy mogą upaść. Jeden z nich, kierowca taksówki, zdecydował się nawet na strajk głodowy. „Mój partner zajmuje się pielęgnacją drzew, potrzebuje furgonetki. Do metra piły przecież nie weźmie” – słowa jednej z protestujących mieszkanek przytaczał „The Times”.
Sprzeciw wobec ULEZ wynika też z tego, że strefa objęła gminy odległe od historycznego centrum Londynu, które są gorzej skomunikowane. Auto jest tam dla wielu koniecznością.
SADIQ KHAN nie ma jednak wątpliwości, że jego decyzja, choć trudna, była konieczna i stoją za nią dane naukowe. „Jestem po właściwej stronie historii” – mówi. Za rok w wyborach na burmistrza zobaczy, czy przekonał londyńczyków. Khan może wtedy ubiegać się o trzecią kadencję i kto wie, może w zwycięstwie pomogą mu głosy wyborców Zielonych. Za to kandydatka Partii Konserwatywnej Susan Hall zapowiada, że jeśli wygra, zniesie ULEZ i podejmie walkę z zanieczyszczeniami w inny sposób.
Pytani w sondażu o ULEZ, mieszkańcy Londynu z niewielką przewagą opowiedzieli się za rozszerzeniem strefy (47 proc. za, 42 proc. przeciw; według YouGov). Przy czym w samym centrum, gdzie strefa obowiązuje od kilku lat, popiera ją aż 62 proc. mieszkańców. Za to w gminach, które ULEZ obejmuje dopiero teraz, aż 51 proc. jest jej przeciwnych.
Czas pokaże, czy zmienią zdanie. ©