Kuria zrodziła mysz. To miało być najważniejsze zadanie Franciszka

Konstytucja reformująca kurię rzymską to dokument przygotowany w pośpiechu, opublikowany wbrew przyjętym zwyczajom, a do tego niewolny od błędów.

29.03.2022

Czyta się kilka minut

Prezentacji nowej konstytucji Praedicate Evangelium / Vatican Media /
Prezentacji nowej konstytucji Praedicate Evangelium / Vatican Media /

Rzadko się zdarza (a może nie zdarzyło się nigdy), by konferencja prasowa w Watykanie zaczęła się od protestu. Tak się stało podczas prezentacji nowej konstytucji Praedicate Evangelium, o reformie kurii rzymskiej. Dziennikarze akredytowani przy Sala Stampa zaprotestowali przeciwko złamaniu dobrych zwyczajów, utrudnianiu im pracy i – tym samym – ograniczaniu prawa do informacji. Papieski dokument nie został wcześniej udostępniony (zwykle dostajemy go „pod embargiem” na kilka godzin przed publikacją), ani przetłumaczony na podstawowe języki (przygotowano tylko wersję włoską). W dodatku konferencję prezentującą tekst zorganizowano 48 godzin po publikacji.

Rzecz nie byłaby warta opisywania, gdyby chodziło jedynie o problemy w funkcjonowaniu biura prasowego. Sprawa jest dużo poważniejsza – oto jeden z najważniejszych dokumentów tego pontyfikatu, oczekiwany od dawna i kilkakrotnie zapowiadany, opublikowany został w pośpiechu, chaosie i – jak się wkrótce okazało – z błędami. Do niedawna rzecz w Watykanie nie do pomyślenia.

Franciszek się zdenerwował

Wyjaśnienia dyrektora Sala Stampa, Matteo Bruniego, że spieszono się, by ogłosić dokument 19 marca – w uroczystość św. Józefa – wydaje się potwierdzać pogłoski o zniecierpliwieniu papieża przedłużającym się w nieskończoność procesem redakcyjnym i wciąż przesuwanym terminem publikacji. Bo nie ma wątpliwości, że decyzję o publikacji nie do końca gotowego dokumentu mógł podjąć tylko Franciszek.

Nad reformą kurii pracowano blisko dziewięć lat. Zaraz po swym wyborze Franciszek powołał radę kardynałów, której głównym zadaniem było przygotowanie tekstu nowej konstytucji. Od kilku lat słyszało się, że dokument „jest już niemal gotowy”, nanoszone są ostatnie poprawki, lada moment zostanie ogłoszony. Prawda, proces był długi – tekst konsultowały watykańskie dykasterie, konferencje episkopatu, komisje prawne. Niemniej konstytucja liczy raptem 250 artykułów, często jednoakapitowych. Jeśli podzielimy je przez czas pracy (8,5 roku), otrzymamy niespełna 2,5 akapitu na miesiąc. Papieskiej irytacji trudno się dziwić.

Papież do zadań specjalnych

A sprawa jest poważna. Taka reforma nie zdarza się często. Reforma Franciszka jest dopiero piątą w historii Kościoła, a trzecią od czasu Soboru Watykańskiego II. Wybierając kard. Jorge Bergoglia na Stolicę Piotrową kardynałowie jasno zapowiedzieli, że gruntowne sprzątanie za Spiżową Bramą ma być priorytetem. Nikt nie miał wątpliwości, że watykańskie urzędy, przeżarte nepotyzmem i korupcją, to antyświadectwo Ewangelii i jedna z najważniejszych przyczyn kryzysu Kościoła. Skandale pedofilskie i afery finansowe za pontyfikatu Jana Pawła II były w dużej części efektem bezwładu kurialnych urzędów, braku mechanizmów kontrolnych i troski tylko o interes instytucji (a często też prywatny jej urzędników). Z problemem nie poradził sobie Benedykt XVI, sam związany z kurią przez ćwierć wieku. Nadzieje pokładano więc w papieżu „z zewnątrz”, który kurię usprawni, oczyści i dostosuje do współczesnych warunków.

To nie tylko wewnętrzna sprawa Watykanu. Praca kurii rzymskiej przekłada się bezpośrednio na działalność całego Kościoła – po pierwsze dlatego, że od sprawności „watykańskich młynów” zależy tempo rozwiązywania także lokalnych problemów, po drugie – sama kuria to „Kościół powszechny w miniaturze”, zatem wiele instytucji i urzędów na szczeblu lokalnych organizuje swoją pracę na jej podobieństwo.

Rewolucja w pigułce

Sprawdźmy pokrótce, na czym tak długo zapowiadane reformy mają polegać.

Po pierwsze – zmieniona zostaje struktura watykańskich urzędów. Na przykład: kongregacje zastąpione zostają dykasteriami. To nie jest tylko kwestia nazwy. Przyjęło się, że na czele kongregacji stoi kardynał, dykasterią może zarządzać urzędnik niższy rangą. Czy można sobie wyobrazić, że na czele nowej dykasterii nauki wiary albo do spraw biskupów stanie człowiek świecki? Dokument taką możliwość – przynajmniej teoretycznie – daje.

Dykasterii będzie 16, w tym trzy całkiem nowe: ekumenizmu, dialogu międzyreligijnego i dzieł miłosierdzia. Jedna – dotychczasowa Kongregacja Ewangelizacji Narodów – zmieni nazwę na Dykasterię Ewangelizacji i awansuje do roli najważniejszej – na jej czele stanie sam papież. Biorąc pod uwagę, że w historii Kościoła papieże przewodniczyli osobiście jedynie pracom Kongregacji Nauki Wiary (wcześniej zwanej Świętym Oficjum albo Kongregacją Świętej Inkwizycji), obecna zmiana wskazuje, że najważniejszym zadaniem Kościoła nie jest już pouczanie ani dyscyplinowanie, tylko ewangelizowanie.


Wojna w Ukrainie: Dyplomacja Watykanu się pogubiła


 

Jednak najodważniejszą zmianą jest zapis, że urzędy w kurii rzymskiej sprawowane są nie na mocy święceń – kapłańskich czy biskupich – ale z mandatu papieża. Co oznacza, że każdą funkcję, także prefekta lub sekretarza dykasterii, może pełnić osoba świecka, dowolnej płci. Niewątpliwie będzie to wymagało jeszcze zmian (lub nowej interpretacji) Kodeksu Prawa Kanonicznego, niegotowego na takie novum – za „zdolnych do władzy rządzenia” w Kościele uznaje tylko tych, którzy otrzymali właściwe święcenia, świeckim pozwalając jedynie na „współdziałanie w rządzeniu” (por. kan. 129, par. 1 i 2 KPK).

Nie znaczy to, że już wkrótce świeccy staną na czele watykańskich urzędów. Ale zmiana przepisów otwiera drogę do prefektury np. siostrom czy braciom zakonnym, którzy nie mają święceń. Oznacza też, że mianowanie na wysokie stanowisko w kurii nie musi oznaczać automatycznie otrzymania sakry biskupiej czy biretu kardynalskiego. Zwłaszcza, że konstytucja podkreśla kadencyjność sprawowanej funkcji (maksymalnie dwa razy po pięć lat) oraz sztywno określa limity wieku – nie tylko dla prefektów i sekretarzy (75 lat), ale dla wszystkich członków dykasterii (80 lat). W najbliższych miesiącach karuzela z nazwiskami zacznie się kręcić.

Reforma bez końca

Tekst nowej konstytucji nikogo nie zszokował. Słychać raczej komentarze, że znowu góra zrodziła mysz. Faktem jest, że Franciszek niespecjalnie czekał na nowe przepisy i wiele kluczowych zmian wprowadził w życie na długo przed ich ogłoszeniem. Sprawy finansowe Watykanu oddał w ręce sekretariatu ekonomicznego (odbierając część kompetencji sekretariatowi stanu i innym instytucjom finansowym), zreformował strukturę Kongregacji Nauki Wiary, tworzył nowe dykasterie, wcielał w nie różne, dotąd niezależne instytucje (rady i komisje), mianował pierwszego świeckiego prefekta (Dykasteria Komunikacji), a na inne, ważne stanowiska (np. sekretarza kongregacji) powoływał kobiety. Predicate evangelium sprawia natomiast, że te zmiany przestają być efektem doraźnej decyzji i nabierają charakteru systemowego.

Wróćmy na koniec do wspomnianej prezentacji dokumentu, której dokonali kard. Marcello Semeraro, bp Marco Mellino (sekretarze – były i obecny – rady kardynałów) oraz ks. Gianfranco Ghirlanda, profesor prawa kanonicznego. Gdy dziennikarze, po zamanifestowaniu swego sprzeciwu, zaczęli zadawać im szczegółowe pytania, okazało się, że w tekście konstytucji znaleźć można sporo niejasności czy błędów, zaskakujących nawet dla osób odpowiedzialnych za jego przygotowanie.


Czytaj także: Już nie wszystkie drogi prowadzą do Rzymu. Dokąd zawiedzie Kościół niemiecka Droga Synodalna?


 

Tak było choćby w przypadku pytania o art. 93, który mówi o nadzwyczajnej formie rytu rzymskiego, od ośmiu miesięcy de facto nieistniejącego. Bp Mellino z rozbrajającą szczerością przyznał, że w nowej konstytucji „nie zdążono uwzględnić tej zmiany”. W podobne zakłopotanie wprowadzały prelegentów pytania o niezgodność niektórych zapisów konstytucji z Kodeksem Prawa Kanonicznego albo o art. 33, który mówi o współpracy kurii z „sekretariatem generalnym synodu”, a więc instytucją nieistniejącą (jak dotąd jest tylko „sekretariat synodu biskupów”). Wyjaśnienia, że konstytucja najwyraźniej przewiduje powstanie takiej instytucji w przyszłości (co byłoby zmianą epokową, przyznającą prawo decydowania o najważniejszych sprawach w Kościele osobom spoza kolegium biskupów) jest raczej robieniem dobrej miny do złej gry: wszystko wskazuje, że doszło raczej do niedopatrzenia i zwykłej pomyłki, aniżeli do wprowadzenia tylnymi drzwiami rewolucyjnej zmiany w ustroju Kościoła.

Zwłaszcza że – jak przyznał sam bp Mellina – dokument „zawiera jeszcze wiele nieścisłości”, które do 5 czerwca (gdy wchodzi w życie) będą musiały zostać skorygowane. „Ecclesia semper reformanda” – dodał z uśmiechem sekretarz rady kardynałów, potwierdzając niejako opinię, że ogłoszony właśnie dokument, owszem, porządkuje wiele spraw, ale na pewno nie pieczętuje ani nie kończy zmian. I wcale nie jest tak epokowy, jak się wszystkim wydawało.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz „Tygodnika Powszechnego”, akredytowany przy Sala Stampa Stolicy Apostolskiej. Absolwent teatrologii UJ, studiował też historię i kulturę Włoch w ramach stypendium  konsorcjum ICoN, zrzeszającego największe włoskie uniwersytety. Autor i… więcej