Kto przejmie religijny prym w kraju papieża?

Liczba katolików w Argentynie maleje. Wierni w ojczyźnie Franciszka przechodzą do nowych Kościołów ewangelikalnych lub odchodzą od katolicyzmu po cichu i nieformalnie.

09.01.2024

Czyta się kilka minut

Pastor z kościoła Puerta del Cielo chrzci chłopców w więzieniu dla młodzieży. Piner, Argentyna, 11 grudnia 2022 r. / fot. Rodrigo Abd / AP / EAST NEWS
Pastor z kościoła Puerta del Cielo chrzci chłopców w więzieniu dla młodzieży. Piner, Argentyna, 11 grudnia 2022 r. / fot. Rodrigo Abd / AP / EAST NEWS

Liczba katolików w Argentynie zmniejsza się z roku na rok. Przybywa za to chrześcijan ewangelikalnych. Coraz więcej ludzi przyznaje, że są agnostykami. W ojczyźnie papieża Franciszka bardzo często można też spotkać osoby, które ze strachu przed opinią innych pozostają w Kościele katolickim, mimo że uważają się za osoby niewierzące. W Argentynie, która powszechnie uznawana jest za kraj katolicki, liczba osób deklarujących przynależność do Kościoła katolickiego na przestrzeni ostatnich dekad wyraźnie spadła. W spisie ludności z 1960 r., który zawierał pytanie o religię, liczba zadeklarowanych katolików wynosiła 90 proc. Według Krajowego Badania Przekonań i Postaw Religijnych przeprowadzonego przez Conicet w 2019 r. liczba katolików spadła do 63 proc. To prawie 30 punktów proc. w ciągu 60 lat.

Mimo że od czasu badania z 2019 r. nie przeprowadzono badań dotyczących religijności, które swoim zasięgiem obejmowałyby większość społeczeństwa argentyńskiego, socjolodzy i badacze twierdzą, że spadek liczby katolików nigdy nie był aż tak zauważalny, jak to ma miejsce w tej chwili. Argentyna nie jest oczywiście pod tym względem fenomenem. To zjawisko obserwuje się również w innych krajach regionu. Jednak biorąc pod uwagę bardzo silną obecność Kościoła katolickiego w Argentynie jeszcze w ubiegłym wieku i – co jest jeszcze bardziej znaczące – osobę papieża, który jest tu prawdziwą ikoną, wyraźny spadek liczby katolików w ostatnich latach może zastanawiać.

Za daleko

Członków nowych Kościołów protestanckich jest i będzie coraz więcej. – Proces wzrostu zaczął się w latach 80., kiedy odsetek chrześcijan ewangelikalnych wynosił 2 proc. społeczeństwa. Obecnie jest nas około 19 proc. – mówi w rozmowie dla „Tygodnika” pastor Christian Hooft, przewodniczący Chrześcijańskiego Związku Kościołów Ewangelikalnych w Argentynie.

Jedną z przyczyn tego zjawiska jest fakt pojawienia się nowych Kościołów w regionach, gdzie dotychczas brakowało księży katolickich. Są miejscowości, w których msze święte odbywają się raz w miesiącu lub rzadziej, przy przydrożnych kapliczkach. Brakuje księży, a parafianie często nie mają samochodów, żeby móc pojechać do kościoła, nierzadko oddalonego o dziesiątki kilometrów od miejsca zamieszkania. Problem dotyczy zwłaszcza północno-zachodniej Argentyny. Paradoksalnie, mimo że ten region utrzymuje najwyższy odsetek katolików w Argentynie, który wynosi 76 proc., to właśnie tam katolicyzm najbardziej ustąpił miejsca nowym Kościołom ewangelikalnym. W ciągu jedenastu lat liczba chrześcijan ewangelikalnych w tym regionie wzrosła z 3,7 do aż 16,7 proc. – Wpływ na to ma kilka czynników – komentuje pastor Christian Hooft. – Jest to wynik rozczarowania wielu osób innymi wyznaniami.

Pastor podkreśla różnorodność ewangelikalnej liturgii, która dopasowuje się do danego kontekstu kulturowego i z nim współgra. Bezpośredniość w relacjach jest dla Argentyńczyków nieodłączną częścią stylu komunikowania się, co po części przekłada się na sposób, w jaki chcą doświadczać religii. – Nasza liturgia opiera się na bezpośredniej relacji z Bogiem i na wierze w Jezusa, a nie na uczynkach, obrzędach, które same w sobie przecież nie są zbawcze, a jedynie symboliczne – mówi Hooft.

Jednak według pastora główny powód rozrastania się ich wspólnot jest ponadnaturalny. Zarówno Hooft, jak i wierni Kościołów ewangelikalnych uważają, że najważniejsze jest tu działanie Boga.

Boisko, chleb i modlitwa

Warto jednak zauważyć, że zwiększone zainteresowanie nowymi Kościołami chrześcijańskimi to również efekt aktualnego stanu krajowej gospodarki. Argentyna przechodzi przez potężny kryzys ekonomiczny, który sukcesywnie się pogłębia. Tylko w mijającym roku inflacja wyniosła ponad 143 proc. Ponad 40 proc. społeczeństwa żyje w biedzie. W sytuacji życiowego impasu ludzie zaczęli zwracać się do instytucji, które oferowały nie tylko pomoc duchową, ale i materialną. Na tę potrzebę odpowiedziały zwłaszcza Kościoły pentekostalne, które zaczęły prowadzić pomoc humanitarną tam, gdzie nikt wcześniej nie dotarł. – Ameryka Łacińska przechodzi przez kryzys ekonomiczny. W niektórych krajach jest to bardziej widoczne, w niektórych mniej – mówi „Tygodnikowi” socjolog z Uniwersytetu w Buenos Aires Ariel Goldstein. – Ruch pentekostalny w całym regionie zaczął udzielać bezpośredniej, materialnej pomocy w regionach najbardziej dotkniętych kryzysem. Zaczęły powstawać stołówki prowadzone przez pastorów, a nawet boiska do piłki nożnej.

Socjolog zauważa, że działalność Kościołów ewangelikalnych jest coraz bardziej nakierowana na pomoc osobom uzależnionym i ich rodzicom. Kościoły prowadzą zajęcia i kluby sportowe dla młodzieży, dzięki czemu w pewnym stopniu udaje się jej pokazać nową, pozbawioną przemocy rzeczywistość. Jednak wiara, która najpełniej przejawia się w czynach, praktycznie od zawsze była charakterystyką nie tylko argentyńskiej, ale też latynoskiej religijności w ogóle i nie jest to domena wyłącznie Kościołów ewangelickich. To w Ameryce Łacińskiej narodziła się katolicka teologia wyzwolenia, która głosi solidarność z ubogimi i działanie przeciwko ubóstwu.

Dlaczego więc obecnie bardziej widoczna jest pomoc, którą niosą Kościoły ewangelikalne?  Goldstein tłumaczy, że wynika to z odmiennej struktury instytucjonalnej. – Hierarchia Kościoła katolickiego przypomina piramidę, natomiast struktura Kościołów ewangelikalnych jest płaska – wyjaśnia. – Żeby zostać księdzem, musisz iść do seminarium, uczyć się przez wiele lat, a nawet i to nie gwarantuje wyświęcenia, bo decyzja zależy od zwierzchników. Natomiast żeby zostać pastorem, trzeba zacząć głosić. Wspólnoty ewangelikalne charakteryzują się dużo większą elastycznością – twierdzi socjolog. Z tego powodu chrześcijanie ewangelikalni szybciej i łatwiej mogą zacząć głosić i nieść pomoc tam, gdzie jest to najbardziej potrzebne, wypełniając tym samym lukę nie tylko duchową, ale i materialną.

Głos sumienia

Argentyńczycy chcą zmiany w sposobie, jaki doświadczają religijności, w społeczeństwie i w polityce. Wybory prezydenckie, które odbyły się w listopadzie, wygrał Javier Milei, reprezentant skrajnej prawicy, który sam siebie określa jako anarchokapitalistę. Jego ponad dziesięcioprocentowa przewaga nad kandydatem lewicy Sergio Massą dziwi o tyle, że w czasie kampanii wyborczej Milei obrażał wszystkich, łącznie z papieżem Franciszkiem, o którym powiedział, że „jest głupcem” i „wysłannikiem złego”. Ta wypowiedź wzbudziła oczywiście sprzeciw środowisk katolickich, jak i osób niezwiązanych religijnie, które uważają Franciszka za obecnie najważniejszego Argentyńczyka.

Na murach w Buenos Aires oraz w mniejszych miejscowościach zaczęły pojawiać się plakaty z napisami „Lud kocha papieża. Milei go nienawidzi”. Jednocześnie zaczęto szukać związków Javiera Mileia z Kościołami ewangelikalnymi. Porównywano Mileia do Jaira Bolsonaro, byłego ultraprawicowego prezydenta Brazylii, którego silne powiązania z Kościołami pentekostalnymi pomogły w zdobyciu głosów ewangelikalnej części społeczeństwa. Jednak w przeciwieństwie do sytuacji w Argentynie, związki nowych protestantów z polityką brazylijską są dużo wyraźniejsze. W Brazylii istnieje Ewangelikalny Front Parlamentarny, a najważniejsi pastorzy w kraju jasno opowiadali się za kandydaturą Bolsonaro. Christian Hooft podkreśla, że przed wyborami on oraz wielu pastorów apelowało o głosowanie zgodnie z własnym sumieniem, bez wskazania któregokolwiek z kandydatów. Nie ma bezpośredniego związku między ruchami ewangelikalnymi a wygraną ultraprawicowego polityka. Pewnym jest jednak, że Milei swoimi radykalnymi wypowiedziami zjednał sobie fundamentalistów wszystkich wyznań i tych, którzy chcieli zmiany za wszelką cenę.

Katolik ze strachu

Wielu Argentyńczyków formalnie pozostaje katolikami, nawet kiedy zaczyna uczestniczyć w nabożeństwach pentekostalnych. Są też tacy, którzy nie odchodzą od katolicyzmu ze strachu.

Daniela urodziła się w rodzinie wierzącej. Pracuje w katolickiej szkole, mimo że dzisiaj nie jest już katoliczką. Nie ujawnia się jednak ze swoimi poglądami w obawie, że straci pracę. Poprosiła o zmianę imienia w artykule. Od Kościoła katolickiego odeszła nieoficjalnie. Ciążyło jej nieustanne poczucie lęku. – Myślę, że Kościół katolicki wykorzystuje osoby podatne na manipulacje, a jego głównym narzędziem jako instytucji jest wywoływanie poczucia winy – mówi. – Przeraża mnie ten moment w liturgii, kiedy bijesz się pięścią w pierś i mówisz „moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina”. To dla mnie za dużo.

Daniela ma 38 lat i obawia się oficjalnie odejść z Kościoła, bo jak przyznaje, przez tyle lat edukacji katolickiej wciąż boi się kary ze strony ludzi i Boga. 

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Studiowała nauki polityczne na Universidad de los Andes w Bogocie. W latach 2015-16 pracowała dla Hiszpańskiego Instytutu Nauki CSIC w departamencie antropologii w Barcelonie. Mieszkała w Kolumbii, Meksyku, Peru i Argentynie. Przeprowadzała wywiady m.in. z… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 2/2024

W druku ukazał się pod tytułem: Postkatolicki kraj papieża