Król poświęcony

Mąż stanu prawy i uczciwy, a zarazem sprawny i z sukcesami? Dziś nie mieści nam się to w głowie. Tymczasem w średniowieczu wielu władców dorobiło się opinii świętych. Ile było w tym prawdziwej świętości, a ile ówczesnego "piaru"?

15.03.2011

Czyta się kilka minut

Eugéne Delacroix, „Bitwa pod Taillebourgiem”. Francuski Król Ludwik IX Święty stoczył ją z Henrykiem III, królem Anglii./ fot. Gianni Dagli Orti / East News /
Eugéne Delacroix, „Bitwa pod Taillebourgiem”. Francuski Król Ludwik IX Święty stoczył ją z Henrykiem III, królem Anglii./ fot. Gianni Dagli Orti / East News /

Gdy na początku XVI w. Niccolo Machiavelli wykrzyknął, że cel uświęca środki, Europa zatrzęsła się w posadach. Jak to? Czy nie liczą się już żadne zasady, czy władca może gwałcić prawa boskie i ludzkie, byle dążyć do celu? Powstał nawet pomysł posłania florentczyka na stos... Jednak - czego krytycy Machiavellego nie zauważali lub udawali, że nie zauważają - autor "Księcia" nie tworzył nowej herezji. On, dobry obserwator, opisał tylko zmiany zachodzące w Europie: kraje wyrywały się z dawnych hierarchii, król przestawał być uosobieniem państwa, nad sobą mając tylko Boga, a pod sobą hierarchów świeckich i duchownych. XVI-wieczne państwo stawało się korporacją urzędników, odpowiedzialnych przed królem i jego radą, a także (choć wciąż bardziej teoretycznie niż realnie) społeczeństwem. Zapoczątkowane wtedy zmiany doprowadziły do modelu państwa, jakie znamy dzisiaj.

Mimo wszystko z cyniczną oceną Machiavellego trudno się nam pogodzić. Wciąż wśród polityków doszukujemy się mężów stanu, którzy pogodzą moralność ze skutecznością. Lecz nawet w najśmielszych marzeniach nikomu nie śni się dziś przywódca, którego będzie można wynieść na ołtarze...

"Prawo jest darem Boga" (Jan z Salisbury)

Mentalność ludzi średniowiecza była inna. Dla nich władca łączył cechy przywódcy i kapłana. Nie można zapominać, że przez akt namaszczenia król stawał się osobą duchowną. Reakcja na dzieło Machiavellego nie była więc przesadzona. Dla umysłów jeszcze głęboko osadzonych w epoce wcześniejszej, tezy XVI-wiecznego myśliciela mogły się wydawać niemalże zamachem stanu.

Średniowiecznym odpowiednikiem Machiavellego był Jan z Salisbury, m.in. autor niezwykle słusznej maksymy, iż "niepiśmienny król jest osłem w koronie". Ten niezwykle wykształcony człowiek, absolwent szkół Paryża i Chartres, a w końcu biskup w tej ostatniej miejscowości, w swym dziele "Policraticus" zawarł wszystko, co myśl średniowieczna miała do powiedzenia o polityce.

Dla Jana z Salisbury król jest więc nie tylko wykształcony, ale przede wszystkim sprawiedliwy i pobożny. Obie cechy znaczyły zresztą niemal to samo, bo za obie władca odpowiadał przed Bogiem. Od Boga pochodziła władza, którą dysponował król i także Bóg mógł mu ją odebrać. W praktyce wyglądało to tak, że król, który nie wykazywał się dostateczną pobożnością, mógł zostać pozbawiony tronu. Rzecz jasna władca odpowiednio potężny mógł sobie pozwolić na wiele. Ale zbytnie igranie z Kościołem mogło się skończyć ekskomuniką - potężną bronią, która była jak iskra zapalająca lont dla zawsze skorych do buntu wasali.

"Bądźcie tedy doskonali" (św. Mateusz)

Idąc tropem rozumowania biskupa z Chartres, można powiedzieć, że każdy władca powinien być świętym lub do świętości dążyć. Jednak tylko nieliczni dostąpili tego zaszczytu. W średniowieczu nie brakowało władców okrutnych i niemoralnych, ale większość brała sobie do serca słowa Jana z Salisbury i starała się żyć pobożnie - lub za takich uchodzić.

Jednak by zostać świętym, to wciąż było za mało. Kościół strzegł tej formy pośmiertnej nobilitacji i początkowo rezerwował ją niemal wyłącznie dla duchownych. Wiąże się to z ideałem świętego we wczesnym średniowieczu: premiowane były wtedy, prócz męczeństwa, asceza i pustelnictwo - i siłą rzeczy krąg potencjalnych świętych ograniczał się niemal wyłącznie do mnichów. Klasycznym przykładem wczesnośredniowiecznego świętego jest Benedykt z Nursji, twórca nowego monastycyzmu, który zanim założył swój pierwszy klasztor na Monte Cassino, spędził kilka lat w odosobnieniu.

W późniejszym okresie to się zmienia. Wciąż istotna jest asceza jako ideał ubogiego życia. Znaczenia nabierają także takie cechy jak etyczność postępowania, miłosierdzie, hojność. Uchyla to odrobinę drzwi świeckim.

Kluczową cechą, którą niemal od początku powinien charakteryzować się święty, były "cnota heroiczna" i "cnoty kardynalne". Najpełniej rozwinął tę myśl Tomasz z Akwinu, który wspomina o istnieniu czterech cnót kardynalnych: roztropności, sprawiedliwości, męstwie i umiarkowaniu. Cnota heroiczna, początkowo przypisywana wyłącznie męczennikom, później stała się cechą wymaganą u każdego świętego. Najprościej mówiąc: cnota heroiczna to działanie na obraz Boga, naturalna gotowość do czynienia dobra lub przeciwstawiania się złu.

"Władcy szczęśliwi boją się Boga" (św. Augustyn)

Według hagiografa Ludwika Świętego, ten król Francji charakteryzował się trzema cnotami: mocą, mądrością i dobrocią. Ostatnia obejmowała też zapewne coś, czego król chrześcijański nie mógł zaniedbać: hojność wobec Kościoła. Dobre stosunki z Rzymem, ale i z biskupami i opatami we własnym królestwie gwarantowały nie tylko pomyślność na tamtym świecie, również w życiu doczesnym. Szczególnie królowie z dynastii Kapetyngów byli mistrzami w budowaniu sojuszy z duchowieństwem. W nim tkwi pewnie tajemnica ich zachwycającej odporności na dziejowe zawirowania: rządzili wszak Francją nieprzerwanie niemal 800 lat.

Oczywiście nie mamy podstaw, by wątpić w szczerą wiarę władców Francji, która nakazywała im fundować opactwa i katedry. Jednak niewątpliwie obrazilibyśmy ich inteligencję, stwierdzając, że nie byli świadomi, w jak zbawienny sposób wpływa to na ich rządy. I tak, Ludwik Święty z pewnością kierował się pobudkami religijnymi, kupując relikwie Krzyża Świętego od łacińskiego cesarza Konstantynopola Baldwina II (borykającego się z problemami finansowymi) i budując im wspaniałe sanktuarium Sainte-Chappelle. Ale był też świadom, jaki splendor nada to francuskiemu Kościołowi i Paryżowi, a tym samym i jemu.

Ludwik miał to szczęście, że po śmierci doczekał się kanonizacji. Inni, równie hojni, nie zawsze je mieli. Jeden z bardziej aktywnych fundatorów, książę śląski Henryk Brodaty - dobrodziej cystersów, joannitów, templariuszy i krzyżaków - nie tylko nie doczekał się kanonizacji, lecz zmarł pod klątwą kościelną. W tym okresie - mowa o wieku XIII - ekskomunika często używana była przez biskupów jako narzędzie walki politycznej. Henryk pozostawał w konflikcie z biskupem Wrocławia o dziesięciny z nowo lokowanych osad: książę chciał, aby była ona korzystna dla osadników, biskup niekoniecznie. Nieustępliwość Henryka doprowadziła ordynariusza wrocławskiego do ostateczności - przebywający na Śląsku nuncjusz apostolski obłożył Henryka klątwą. Mimo starań księciu nie udało się uzyskać zdjęcia ekskomuniki aż do śmierci. Jego syn Henryk II

Pobożny kontynuował te zabiegi, aby móc pochować ojca w uświęconej ziemi.

Dla szczerze pobożnego Henryka i jego rodziny był to dramat. Świadomość, iż ukochany ojciec i mąż umarł w stanie grzechu, musiała być nie do zniesienia. Szczególnie dla żony zmarłego, Jadwigi - bogobojnej i kanonizowanej w 1267 r. Małżeństwo Henryka i Jadwigi było zresztą symbolem epoki: oboje głęboko wierzący, stosowali posty i umartwienia, a gdy przetrwanie rodu było zapewnione, złożyli śluby abstynencji seksualnej do końca życia.

Bohaterowie małżeńskiej seksualności

Stosunek do seksualności był w średniowieczu szczególny. Od czasu reform gregoriańskich - wielkiego ruchu odnowy Kościoła, który nakazywał duchownym zachowanie celibatu i wstrzemięźliwości - stosunek do seksu stał się istotnym wyróżnikiem świeckich od kleru.

Tym samym świadome i dobrowolne powstrzymywanie się od współżycia postrzegano jako zaletę, pozwalającą zbliżyć się do szlachetniejszego stanu kapłańskiego. Mistrzem w tym zbożnym dziele był Ludwik Święty; jego współczesny biograf Jacques le Goff posunął się nawet do określenia go "bohaterem seksualności małżeńskiej". Wraz z żoną Małgorzatą nie tylko powstrzymywali się od współżycia w okresach przewidzianych przez zwyczaj, lecz sami nakładali na siebie dobrowolne posty.

Wydaje się jednak, że książę krakowski Bolesław Wstydliwy w większym stopniu niż Ludwik zasłużył sobie na ów tytuł "bohatera". Małżonek księżniczki węgierskiej św. Kingi złożył wraz z nią - jak podają kronikarze - już w dniu ślubu przysięgę wstrzemięźliwości seksualnej. Stąd jego nietypowy przydomek. Ten niewątpliwie heroiczny gest nie doczekał się jednak docenienia; Bolesław nie został uznany za świętego.

Polskim władcom brakowało z pewnością możliwości nadania rozgłosu swej bogobojnej postawie - a był to warunek kanonizacji. Lepiej sobie radzili z tym władcy Niemiec czy Francji, stąd kanonizacje Ludwika, Henryka II Niemieckiego czy beatyfikacja Karola Wielkiego (choć dopiero 350 lat po śmierci). Pierwszorzędnym narzędziem była tu hagiografia. Każdy szanujący się święty powinien posiadać co najmniej jeden Żywot, w przypadku władców pretendujących do tego miana było ich często więcej. Jednak praktyka pokazuje, że sam Żywot nie starczał. Kapetyngowie na długo przed Ludwikiem starali się o kanonizację jednego ze swych przedstawicieli. Swych apologetów mieli Robert Pobożny, Ludwik Gruby, Filip August; sam Ludwik starał się o uświęcenie swego brata Roberta z Artois, zmarłego w trakcie wyprawy krzyżowej (a więc w walce z niewiernymi).

Starania Kapetyngów o uświęcenie własnej dynastii nie dziwią: takie wyniesienie, prócz korzyści prestiżowych, wiązało się z wieloma praktycznymi beneficjami. Właśnie na podstawie swego pochodzenia od Ludwika Świętego królowie Francji opierali swe pretensje do zwierzchnictwa nad Kościołem francuskim.

Święci, choć mordercy

Nic tak nie zbliżało do tego upragnionego celu jak opinia świętego człowieka, zwłaszcza wśród prostego ludu. Z nią związane były cuda jako zewnętrzna manifestacja świętości. Choć od IV Soboru Laterańskiego - który za prawdziwe uznał tylko cuda dokonane pośmiertnie - ich liczba zmalała, niczego to nie zmieniło w sile ich oddziaływania. Powszechnie panujące, już za jego życia, przekonanie o świętości Ludwika spowodowało, że wokół jego ciała dokonywały się cuda na chwilę po jego śmierci. Zwłaszcza podróż konduktu z Tunisu (gdzie zmarł na wyprawie krzyżowej) do Paryża była wielką serią cudownych zdarzeń.

Ale największą rzeszę wśród kanonizowanych władców stanowią ci, którzy wprowadzili w swych krajach chrześcijaństwo - jak Olaf Norweski, Włodzimierz Wielki (książę Rusi), Edward Wyznawca (król Anglii) czy Stefan Węgierski. Wydaje się, że samo to było wyłącznym przyczynkiem do wyniesienia na ołtarze - bowiem groźny wiking Olaf czy mordujący własnych braci Włodzimierz nie byli raczej przykładami bogobojnych ascetów...

Wielokrotnie wspominany tu Ludwik Święty był najbliższym ideału bycia "królem-świętym", a także ostatnim z tego grona. Po nim był już tylko współczesny mu Ferdynand III Kastylijski i znana nam święta Jadwiga Andegaweńska. Prócz nieśmiałych prób kanonizowania Ludwika XVI (ściętego przez rewolucję francuską) nie słychać, aby dążono do uświęcenia kolejnego władcy, przywódcy czy polityka. Czy to wielka strata? Na pewno żałować można, że żaden z nich nie chce dać ku temu powodu.

Święci i nieświęci

HENRYK II ŚWIĘTY (973-1024) - cesarz Świętego Cesarstwa Rzymskiego Narodu Niemieckiego i król Niemiec. Jego krewny Otton II przeznaczył go początkowo do kariery duchownej, by wyłączyć go z rywalizacji politycznej, jednak w 995 r. udało mu się objąć władzę w Bawarii. Po śmierci Ottona III w 1002 r. był jedynym męskim przedstawicielem rodu i został królem Niemiec. W 1014 r. wyprawił się do Rzymu, gdzie włożył cesarski diadem. Prowadził wojny z Bolesławem Chrobrym. Swe rządy opierał na Kościele, którego był opiekunem i donatorem; założył biskupstwo w Bambergu, wspierał reformę życia monastycznego. Wydaje się, że to było główną przyczyną jego kanonizacji w 1147 r. Pół wieku później tego zaszczytu dostąpiła również jego żona, Kunegunda Luksemburska.

LUDWIK IX ŚWIĘTY (1214-1270) - król Francji. Syn wsławionego w walkach z albigeńskimi heretykami Ludwika VIII Lwa oraz niepospolicie pobożnej Blanki Kastylijskiej. Na jego rozwój duży wpływ miała matka, która, gdy w wieku 12 lat wstąpił na tron, sprawowała w jego imieniu regencję, a również potem, aż do swej śmierci w 1252 r., wywierała wpływ na syna. Ludwik przykład swego charakteru dał w roku 1258, gdy za cenę ustępstw zawarł z władcami Anglii i Aragonii układ kończący długotrwały spór. Przez całe życie owładnięty ideą odbicia Jerozolimy z rąk muzułmanów, zorganizował dwie krucjaty (żadna nie dotarła do Ziemi Świętej). Pierwsza, skierowana na Egipt, zakończyła się niepowodzeniem. Druga wyprawa do Tunisu z 1270 r. okazała się klęską, w jej trakcie król zmarł na cholerę. Już w 1297 r. papież ogłosił Ludwika IX świętym.

HENRYK BRODATY (1168-1238) - książę śląski. Uważany za jednego z najwybitniejszych książąt polskich okresu rozbicia dzielnicowego. W czasie długiego panowania rozciągnął swą władzę nad znaczną częścią Polski, władał Śląskiem, Małopolską, Sandomierszczyzną i połową Wielkopolski. Marzył o koronie, jeśli nie dla siebie, to dla syna. Był pionierem kolonizacji wewnętrznej kraju, do czego wykorzystywał osadników z Niemiec i Niderlandów. Jego żoną była Jadwiga z rodu książąt Meranu, wpływowej niemieckiej rodziny (jej siostry były żonami królów Francji i Węgier). Państwo Henryka rozpadło się w 1241 r. wraz ze śmiercią jego syna pod Legnicą w walce z najazdem tatarskim.

BOLESŁAW WSTYDLIWY (1226-1279) - książę krakowski i sandomierski. Syn Leszka Białego i księżniczki ruskiej Grzymisławy, ostatni przedstawiciel małopolskiej linii Piastów. Urodził się półtora roku przed śmiercią ojca, więc nie mógł samodzielnie objąć rządów. Jego ojcowizna stała się obiektem pożądania krewnych z dynastii piastowskiej, którym (zgodnie z zasadą senioratu) należała się władza w Krakowie. W 1233 r. udało mu się objąć we władanie Sandomierz, a po bitwie pod Suchodołem z 1243 r. wrócił do Krakowa. Wspierał rozwój Małopolski, za jego panowania zaczęto wydobywać sól w Wieliczce i Bochni, lokował miasta (w tym Kraków). Jego żoną była królewna węgierska Kinga, ogłoszona później świętą. Małżonkowie nie pozostawili potomstwa.

GRZEGORZ DUMAŁA (ur. 1989) jest studentem historii Uniwersytetu Warszawskiego, jego specjalność to historia średniowiecza, głównie historia społeczna oraz Kościoła tej epoki.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 12/2011