Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
To, że w Sejmie odbyła się debata na temat przygotowanego m.in. przez Ordo Iuris obywatelskiego projektu ustawy „Tak dla rodziny, nie dla gender”, zakładającego wypowiedzenie dokumentu, trzeba więc potraktować serio. Zwłaszcza że do wypowiedzenia konwencji (akurat w tym tygodniu zrobiła to Turcja) wzywał już latem 2020 r. Zbigniew Ziobro, a Mateusz Morawiecki skierował do TK wniosek o zbadanie jej zgodności z ustawą zasadniczą, co niekoniecznie musi oznaczać zamknięcie sprawy w zamrażarce.
Zastrzeżenia rządzących budzą m.in. zapisy dotyczące wpływu religii i zwyczajów na przemoc domową; mówi się przy tym, że polskie prawo chroni jej ofiary w wystarczający sposób. A ponieważ spór faktycznie jest odgrzany, wypada i nam odgrzać cytaty z listu episkopatu USA, w 2012 r. zajmującego się właśnie tematem racjonalizacji zachowań przemocowych przez religię. „Jako biskupi potępiamy użycie Biblii do wspierania krzywdzących zachowań w jakiejkolwiek formie”, pisali hierarchowie, zaznaczając też, że jednym z religijnych argumentów, jakich używają sprawcy przemocy, jest konieczność wybaczenia i trwałość więzów małżeńskich. „Od nikogo nie oczekuje się, że pozostanie w krzywdzącym go związku” – mówili. To przemoc i wykorzystywanie, a nie rozwód, zrywają małżeństwo (więcej w archiwalnym tekście Zuzanny Radzik). Dlaczego te oczywistości w Polsce nie są oczywiste? ©℗