Komisja ostatniej szansy. Czy Kościół niezależnie zbada nadużycia seksualne

Episkopat zrobił ważny krok w kierunku powołania komisji badającej przypadki nadużyć seksualnych wobec małoletnich w Kościele w Polsce. Mam nadzieję, że nie zabraknie odwagi, by postawić kolejne.

15.06.2023

Czyta się kilka minut

395. Zebranie Plenarne Konferencji Episkopatu Polski. Lidzbark Warmiński, 12 czerwca 2023 r. / FOT. Materiały prasowe KEP /
395. Zebranie Plenarne Konferencji Episkopatu Polski. Lidzbark Warmiński, 12 czerwca 2023 r. / FOT. Materiały prasowe KEP /

Jeśli ktoś spodziewał się, że już podczas ostatniego posiedzenia Konferencji Episkopatu Polski doprecyzowane zostaną fundamentalne kwestie związane z zapowiedzianym i zatwierdzonym powołaniem komisji (nazywanej w komunikatach prasowych – nie wiadomo dlaczego – zespołem) historycznej, która miała zająć się zbadaniem nadużyć seksualnych w Kościele, to może poczuć się rozczarowany. Nic takiego się nie stało, a sprawa ta nie znalazła się nawet w głównym komunikacie po odbywającym się w Lidzbarku Warmińskim 395. zebraniu plenarnym KEP. Nie oznacza to jednak, że nic istotnego się nie wydarzyło, jak bowiem poinformował prymas, biskupi podjęli trzy decyzje istotne z perspektywy przyszłej komisji.

Reakcja na kryzys

Pierwszą z nich jest rozpoczęcie rozmów z przedstawicielami żeńskich i męskich zgromadzeń zakonnych, które miałyby zostać także zbadane w toku prac komisji. Majowa decyzja KEP nie obejmowała bowiem, co może wydawać się postronnym obserwatorom szokujące, spraw związanych z członkami zgromadzeń zakonnych. Komisja historyczna miała bowiem badać wyłącznie sprawy związane z duchowieństwem diecezjalnym. Teraz, po konsultacjach z biskupami z krajów, w których komisję już powołano, podjęto decyzję o poszerzeniu zakresu badań o wszystkich – także zakonnych – duchownych. „Doświadczenie innych Kościołów pokazało nam, jak ważne jest, by powołanie komisji było wspólnym dziełem wszystkich przełożonych kościelnych. Dla pokrzywdzonych nie jest ważne, czy skrzywdził ich duchowny, zakonnik czy siostra zakonna. Skrzywdził ich reprezentant Kościoła, dlatego działania powinny być podejmowane razem przez biskupów i wyższych przełożonych zakonnych” – wyjaśniał przyczyny tego poszerzenia arcybiskup Wojciech Polak.

To dobra decyzja, ale można zadać dość oczywiste pytanie: dlaczego nie podjęto jej podczas poprzedniego zebrania plenarnego Konferencji Episkopatu Polski? Czy wcześniej biskupi nie wiedzieli, że krzywdzili seksualnie nie tylko księża diecezjalni, ale i zakonnicy, a sprawy te tuszowali nie tylko biskupi, ale i prowincjałowie (czy matki prowincjalne)? Nie wierzę, by tak było, bowiem najbardziej znane sprawy, które przetoczyły się przez Polskę, dotyczyły także zakonników. Jeśli więc nie podjęto wówczas decyzji o takich konsultacjach, to powodem nie był brak wiedzy, ale raczej fakt, że postanowienie o powołaniu komisji było wymuszoną reakcją na film Marcina Gutowskiego i książkę Ekke Overbecka, i związane z nimi wątpliwości co do postawy Jana Pawła II wobec pedofilii. Gdyby nie one, to o komisji w ogóle nie byłoby mowy.


CZYTAJ TAKŻE

FALA UJAWNIEŃ SPRAWCÓW WYKORZYSTANIA SEKSUALNEGO. ROZMOWA Z KS. PIOTREM STUDNICKIM: Jeszcze kilka lat temu usłyszałem opinię, że nas ochronił komunizm, bo wpływy Zachodu były mniejsze, a poza tym Kościołowi zabrano katechizację w szkołach, więc księża mieli mniejszy dostęp do małoletnich >>>


To przypuszczenie potwierdza także fakt, że komisja miała mieć charakter głównie historyczny, czyli zbadać dokumentację zawartą w IPN i aktach diecezjalnych, co jasno wskazuje, że chciano zajmować się wyłącznie historią, a nie teraźniejszością. To także się zmieniło (i to jest drugi i trzeci istotny krok), bo prymas jasno wskazał, że zakres czasowy prac komisji będzie obejmował także współczesność (aż do momentu jej powołania), a dodatkowo zapewnił, że komisja nie będzie miała charakteru historycznego, a interdyscyplinarny. „Potrzebujemy nie tylko prac archiwalnych i badań historycznych, ale także analiz prawnych i prawnokanonicznych oraz jakościowych badań psychologicznych osób pokrzywdzonych i sprawców. Tylko wyniki całościowych i interdyscyplinarnych badań mogą pomóc Kościołowi w skuteczniejszym przeciwdziałaniu przemocy seksualnej oraz reagowaniu na nią, a także udzielaniu bardziej adekwatnej pomocy osobom skrzywdzonym wykorzystaniem seksualnym” – mówił prymas Polski.

Wyraźnie też widać, że abp Polak zdecydował się na budowanie mocnego wsparcia dla komisji i dlatego doprowadził do włączenia w prace koncepcyjne na jej temat bp. Ryszarda Kasynę, przewodniczącego Rady Prawnej KEP, a także abp. Grzegorza Rysia oraz biskupa seniora Jana Kopca. Ten pierwszy ma zapewnić, że plany związane z komisją będą akceptowalne z kanonicznego punktu widzenia (a sprawa komisji i jej badań budzi ostre debaty w środowisku kanonistów), dwaj pozostali zaś to specjaliści od archiwów, którzy znani są w Episkopacie z tego, że wspierają badanie niewygodnych spraw.

Pytania otwarte

Decyzje, o których mowa, choć istotne, rodzą kolejne – konieczne do wyjaśnienia i ustalenia – pytania i problemy. Pierwszym z nich jest to, czy siostry zakonne zgodzą się na zaakceptowanie komisji i jej prac. Nie jest tajemnicą, że akurat – choć także w zgromadzeniach żeńskich pojawiły się delegatki – proces zmian idzie tu najwolniej, a problemy (związane nie tylko z przemocą seksualną, ale także z mobbingiem, nadużyciami władzy, brakiem szacunku i kontroli przełożonych) zamiatane są pod dywan częściej nawet niż w diecezjach czy zgromadzeniach męskich. Kultura sekretu, „święta” zasada, że nie kala się własnego gniazda, jest w życiu zakonnym kobiet egzekwowana jeszcze ostrzej niż w przypadku mężczyzn. Specyfika nadużyć seksualnych dokonywanych przez kobiety jest na tyle odmienna od tych dokonywanych przez mężczyzn, że wciąż części sióstr może wydawać się, że u nich problemu nie ma lub jest on zdecydowanie mniejszy. Czy Episkopatowi uda się przekonać siostry, by włączyły się w prace? Wierzę, że tak, ale jest to jedno z wyzwań, z którymi trzeba się zmierzyć.


CZYTAJ TAKŻE: JAK ZGŁOSIĆ MOLESTOWANIE W KOŚCIELE >>>


Innym pytaniem, które stoi przed twórcami komisji, i to na nie też trzeba odpowiedzieć bardzo szybko, jest to, czy będzie ona badać tylko przestępstwa wobec małoletnich, czy także wobec zależnych (bezbronnych) dorosłych? Komisja francuska, z której twórcami konsultowano projekt polskiej, zajmowała się tylko przestępstwami wobec małoletnich, ale nie jest to bynajmniej rozstrzygający argument za tym, by tak samo zachowała się komisja w Polsce. Dlaczego? Bo po pierwsze, gdy tamta powstawała, Kościół nie miał jeszcze przygotowanych rozstrzygnięć w sprawie ochrony bezbronnych dorosłych, a teraz – za sprawą decyzji Franciszka – już się takie pojawiły. Co więcej, jak pokazały wyniki prac komisji pracujących we wspólnocie L’Arche w kwestii Jeana Vaniera i we francuskim zakonie dominikańskim, gdzie prowadzono dochodzenia w sprawie braci Philippe, nadużycia wobec bezbronnych i zależnych dorosłych także stanowią ogromny problem.

Historia Kościoła w Polsce uświadamia zaś, że i u nas sprawy takie powinny zostać szczegółowo wyjaśnione. Pierwszym skandalem seksualnym, który wstrząsnął polskim katolicyzmem, a który nigdy nie został wyjaśniony do końca, była afera wokół abp. Juliusza Paetza, przez wiele lat wykorzystującego zależnych od siebie księży i kleryków – najpierw w diecezji łomżyńskiej, a później w archidiecezji poznańskiej. Ta sprawa nigdy nie została wyjaśniona – nadal nie wiadomo, dlaczego człowiek, o którego działaniach wiedziano już wówczas, gdy był on pracownikiem Kurii Rzymskiej, został biskupem w Polsce. Nie sprawdzono, jaka była skala jego przestępstw i jakie są ich skutki w diecezji łomżyńskiej. Nie zbadano wreszcie, dlaczego wiadomości o jego działaniach nie dochodziły do Rzymu (albo na jakimś poziomie były zatrzymywane), jaką rolę w ukrywaniu tych spraw odgrywał ówczesny nuncjusz (a późniejszy prymas), i co o niej ma do powiedzenia obecny metropolita krakowski. To wszystko są pytania, na które odpowiedzi może oczekiwać opinia publiczna.

Niejasne i niezbadane, a także dotyczące bezbronnych dorosłych są również działania kard. Henryka Gulbinowicza i powiązanych z nim biskupów (by przypomnieć, jego współpracownikami, byli abp Sławoj Leszek Głódź, bp Edward Janiak czy bp Jan Tyrawa, skazani przez Stolicę Apostolską za zaniedbania w kwestiach pedofilskich). Wiele wątpliwości i pytań rodzi także sprawa rektora (później rozwiązanego przez Stolicę Apostolską) seminarium w Sosnowcu. Tu także jest wiele pytań, które powinny zostać wyjaśnione i zbadane przez komisję, jeśli ma być ona wiarygodna.

Czy to możliwe? Niewątpliwie trudne, bo sprawy dotyczą także obecnie urzędujących biskupów, ale wydaje się to niezmiernie istotne.

Co z tym przewodniczącym?

Jeszcze istotniejsza od odpowiedzi na te pytania jest jednak kwestia powołania przewodniczącego i członków komisji oraz ich realnej niezależności od Konferencji Episkopatu Polski. To, także na razie, sprawa otwarta, ale – jak się zdaje – od niej zależy najwięcej. Jeśli polscy biskupi chcą, by komisja była rzeczywiście wiarygodna w oczach opinii publicznej i by jej ustaleń nie dało się zbyć wzruszeniem ramion oraz prostym stwierdzeniem, że powołano komisję, której celem jest obrona swoich, to muszą zagwarantować przewodniczącemu owego ciała całkowitą niezależność. Tylko on – tak było we Francji – powoływany ma być przez Episkopat, natomiast od momentu powołania musi mieć całkowitą niezależność i nieodwoływalność, a pozostali członkowie komisji muszą być powoływani i zależni tylko od niego.

Tak działała także dominikańska komisja ds. Pawła M., której przewodniczyłem. To ja zdecydowałem, kto wejdzie w jej skład, a nawet jeśli władze zakonne miały jakiekolwiek wątpliwości co do powołanych przeze mnie osób, to były zmuszone (podjętymi wcześniej zobowiązaniami) je zaakceptować. Tu powinno być podobnie.

Istotne jest także, by na stanowisko przewodniczącego powołać odpowiednią osobę. Jeśli komisja nie jest historyczna (a już nie jest), to nie ma powodu, by na jej czele stawał historyk, a rozsądek i pragmatyka podpowiada, że lepiej, by był nim prawnik (były sędzia, prokurator, profesor i wykładowca prawa) lub specjalista od wykorzystania seksualnego. Osoba ta powinna być osobą zaufania publicznego, nie powinna kojarzyć się z ochroną interesów ludzi Kościoła (a tym bardziej z obroną sprawców nadużyć lub biskupów), dobrze by było, żeby znano ją z tego, że miała wcześniej odwagę, by w ważnych sprawach występować wbrew biskupom czy sprzeciwiać się instytucji.


CZYTAJ TAKŻE

CO WOJTYŁA WIEDZIAŁ NAPRAWDĘ: Wyidealizowana i odklejona od rzeczywistości etyka norm, której Karol Wojtyła był krzewicielem, zmieniła jego spojrzenie. Sprawiła, że krzywda ofiar zeszła na drugi plan. ARTYKUŁ ARTURA SPORNIAKA >>>


Jeśli szukać odpowiedniego przykładu, jakiej osoby w tej sprawie komisja potrzebuje, to można wskazać na prezeskę Fundacji Świętego Józefa Martę Titaniec, którą powołano na to stanowisko, choć wcześniej ostro sprzeciwiała się ona nadużyciom w Caritas Polskiej, a jej stanowisko w wielu sprawach odległe było od tego, jakie prezentowali niektórzy z biskupów. Jeśli zaś szukać kogoś, kto miałby odpowiedni autorytet prawniczy, to doskonałym kandydatem mógłby być prof. Andrzej Zoll (lub osoba o porównywalnym do niego dorobku prawniczym i znanej niezależności).

Kolejnym krokiem, który powinien należeć już tylko do powołanego przez Episkopat przewodniczącego, jest powołanie składu komisji. W miarę możliwości powinna ona składać się pół na pół z mężczyzn i kobiet (mnie, z mojej winy, nie udało się osiągnąć tego poziomu), powinni (to akurat inaczej niż w przypadku komisji francuskiej) wchodzić w jej skład także odważni duchowni (choćby po to, by członkowie komisji mieli lepszy wgląd w stan myślenia, życia i działania księży i zakonników), osoby wierzące, ale i niewierzące (a nawet mocno krytyczne wobec działania instytucji kościelnych). W jej skład powinni wejść – poza prawnikami (w tym kanonicznymi) także śledczy, psychiatrzy, psychoterapeuci i seksuolodzy (konieczni szczególnie do kontaktu z osobami skrzywdzonymi), a wreszcie historycy i archiwiści z doświadczeniem w badaniu akt IPN i archiwaliów kościelnych. Nie powinno wreszcie zabraknąć także teologa. To musi być kilkanaście osób, bo spraw do zbadania jest ogromnie dużo.

Taki skład gwarantuje realną dyskusję, odmienność perspektyw życiowych i naukowych, a także wzajemne wsparcie. Mogę powiedzieć, że w komisji dominikańskiej, o wiele mniejszej, powołanej do zbadania jednej tylko sprawy, to właśnie różnorodny skład pomagał nam lepiej uchwycić pewne problemy, zmierzyć się z całym ich skomplikowaniem i wreszcie zrozumieć mechanizmy działania zarówno sprawcy, tuszujących, jak i skrzywdzonych.

Droga ku nawróceniu

Decyzje dotyczące metody powołania przewodniczącego, jego niezależności i wreszcie powołania jej członków to oczywiście wciąż jeszcze pieśń – nieodległej, mam nadzieję – przyszłości. Decyzje w sprawie metody powołania przewodniczącego mogą zapaść w sierpniu na zebraniu biskupów diecezjalnych, a jego powołanie – jeśli nic się nie zmieni – to listopadowe zebranie plenarne KEP. Wcześniej zdecyduje się, czy w tworzenie komisji włączą się zgromadzenia męskie (to niemal pewne) i żeńskie (to także bardzo prawdopodobne, ale jednak obarczone pewnym ryzykiem). Realnie więc komisja może zacząć działać w przyszłym roku, bo jej przewodniczący musi mieć jeszcze czas na powołanie członków zespołu. Czy to długi okres? Nie, powoływanie komisji francuskiej trwało dłużej. Nie jest to także długi okres, jeśli wziąć pod uwagę to, ile powinny trwać prace takiej komisji. Francuska działała trzy lata, co oznacza, że i polska powinna pracować w podobnym czasie.

Tyle że przed nią staną nie tylko kwestie oczywiste, ale i trudne emocjonalnie dla Polaków. Jej członkowie będą bowiem musieli zadać pytania choćby o to, jak na nadużycia seksualne reagowali Jan Paweł II (to już częściowo przerobiliśmy), kard. Stefan Wyszyński (to wciąż przed nami) czy abp Antoni Baraniak. Część legendarnych postaci polskiego Kościoła – a mówię o duchownych ulokowanych niżej w hierarchii – może zostać odmitologizowanych. To jest ogromne wyzwanie, z którym zmierzyć się będą musieli członkowie komisji, a którego przedsmak mieliśmy w komisji dominikańskiej, gdy trzeba było się zmierzyć z pamięcią o zasłużonym dla polskiego Kościoła byłym dominikańskim prowincjale o. Macieju Ziębie, który akurat w tej sprawie zawiódł na całej linii.

Jeszcze istotniejsze jest jednak co innego. Otóż komisja, którą obecnie powołuje Episkopat, będzie musiała wypracować standardy rozmawiania o nadużyciach seksualnych w Kościele, powinna znaleźć mądrą teologiczną linię wyjaśniającą: dlaczego tak długo nie widzieliśmy tych zbrodni, dlaczego tak długo byliśmy wobec nich obojętni, dlaczego krzywda najsłabszych była ignorowana? Od tego, jak napisany będzie raport, jak komunikowane będą informacje z nim związane, jakie standardy kontaktu ze skrzywdzonymi zostaną wypracowane, zależeć będzie, czy Kościół w Polsce wejdzie na drogę oczyszczenia i nawrócenia.

Nie zazdroszczę tym, którzy będą tworzyć tę komisję, ale nie mam żadnych wątpliwości, że to oni będą pisać historię Kościoła w Polsce, oni zetkną się z piekłem, ale – jeśli potraktują tę sprawę poważnie – to przejdą przez nie przemienieni. I pomogą odmienić Kościół. Pierwsze kroki są na tej drodze postawione. Mam nadzieję, że nie zabraknie odwagi, by postawić kolejne.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 26/2023

W druku ukazał się pod tytułem: Komisja ostatniej szansy